niedziela, 15 stycznia 2017

16. Głębokie rozmowy w dniu 749

Typowo siedzieli na ławce w parku, popijając zimne bubble tea i delektując się przyjemnym słońcem.
-Może być lepiej? -zapytał Kim, odchylając głowę do tyłu i poprawiając dłonią okulary przeciwsłoneczne, aby następnie ułożyć ręce na oparciu. Przegryzł zamaszyście jedną z kulek znajdujących się w napoju i uśmiechnął się do siebie. -Przyjęli mnie do pracy, Kyungsoo ostatnio ma chcicę, nie mam dzieciaka i raczej nikt mi już kolejnego nie podłoży, Krystal być może przejechał tir... no żyć nie umierać, no nie?
-No nie jest źle -odmruknął Sehun, znajdujący się w dokładnie tej samej pozycji co przyjaciel. Obydwaj nawet mówili dość powoli, bo złapało ich letnie lenistwo i odpoczynek bierny był dziś jak najbardziej dla nich wskazany. Normalny człowiek uznałby, że marnują po prostu letni, wolny czas, jednak oni mieli trochę inny pogląd na tę sprawę. Przecież siedzenie cały dzień na ławce, to nie marnowanie czasu, a upajanie się naturą, której w tym wielkim mieście było coraz mniej.
-Nie jest źle? Jest zajebiście -Kai przechylił głowę w jego stronę i przyglądał mu się zza szkieł, ale i Oh był incognito i zasłonił swoje oczy okularami. -No chyba, że o czymś nie wiem, a pewnie tak jest. Więc? Dalej Luhan nie chce się ru-
-Nie mów o tym w ten sposób. Seks z Lu to normalnie czysta poezja. Powiedziałbym ci, że też powinieneś tego spróbować, ale to raczej nie możliwe, póki żyję. -przerwał mu Sehun i westchnął dość głośno. -Ale w sumie i tak nie o to chodzi.
-Więc? Doktor Kim Jongin wysłucha, cukiereczku.
-Jak myślisz, czy Luhan... może chcieć ślubu? -zapytał, patrząc w przestrzeń. Zignorował to, jak Kai go nazwał, bo często mówił do niego, jakby conajmniej byli razem i Sehun nie chciał w sumie wiedzieć, dlaczego on to właściwie robi.-Wtedy, jak żelek wspomniał o ślubie, to on... dziwnie się zachował.
-Szczerze to nie wiem, byłem w kiblu. Chyba.
-Tak jakby... posmutniał, ale... to nie do końca to. Sam nie wiem. Może jestem przewrażliwiony?
-Pozwól, że ci wyjaśnię, bo znam się na tsundere jak mało kto. W końcu żyję z takim jednym już dobre kilka lat. No i do końca życia. No nie ważne, ogółem sądzę, że to jest tak; ty sobie spokojnie żyjesz jako równie zajebisty seme co ja, a Luhan w tym czasie jako typowy, również całkiem spoko uke, od kilku lat wzdycha sfrustrowany, że i ja i chanbaeki mają już ślub, a ty dalej żyjesz w błogiej nieświadomości, że jeleń może tego chcieć.
-To... czemu mi po prostu nie wspomniał ani razu, że chciałby wziąć ślub? -Sehun uniósł brwi, starając się ułożyć w głowie słowa przyjaciela.
-Bo to uke? On ci nie powie 'zrób proszę pranie, bo ja nie mogę' tylko 'w ogóle o mnie nie dbasz' albo coś takiego, czaisz?
Sehun nie odpowiedział, na co Jongin westchnął i zdjął okulary, lustrując wzrokiem swojego czarnowłosego przyjaciela.
-Uke są bardzo prości. I tobie i mnie wystarczyłoby zwykłe mieszkanie razem, wspólne wydatki, wakacje, albo jak w twoim przypadku wspólne dziecko itp, prawda? -Sehun pokiwał głową, zgadzając się z jego słowami. -Ale 9 na 10 uke to nie wiedzieć czemu takie trochę kobiety. Zdarzają się wyjątki, a przynajmniej tak słyszałem. Taki durny świstek papieru jest dla nich ważny, bo mają wtedy takie... no stabilne podłoże, że to niby jest jakieś 'wielkie zapewnienie miłości' i że go nie opuścisz aż do śmierci i bla bla bla. Nam wystarczy zwykle 'kocham cię, nie zostawię cię' ale dla nich to za mało i chcą mieć pewność, którą niby da im ślub. Już kumasz?
-To serio dla nich takie ważne? W sensie... to tylko papier.
-Wiesz... w sumie to nawet fajniejsze uczucie wiedzieć, że Kyu jest moim mężem, a nie tylko chłopakiem. Podświadomość, ziom. Możesz mi wierzyć lub nie, ale serio fajnie wziąć ślub. Takie jedno z fajniejszych wspomnień, które bonusowo możesz wsadzić w ramki i porozwieszać po całym domu jak ja.
Sehun ponownie zamilknął i trawił wszystko, co usłyszał. Może i Kai ma rację? Bo w sumie mu było dobrze tak jak jest i wiedział, że Lu go nie zostawi, ale może dla chińczyka faktycznie ważne jest, aby mieć jakieś trwałe zapewnienie o uczuciu? Takie pełne zaufanie, że Oh nagle sobie nie odejdzie i nie zostawi go samego, bo niby mu się znudził?
-Myślisz, że powinienem coś z tym zrobić?
-Szczerze? Tak. Sfrustrowani uke to celibat. -Wzruszył ramionami, aby ponownie beztrosko wylegiwać się w promieniach słońca. -Pamiętam, jak Kyungsoo to przechodził...
-To ty nalegałeś na ślub, jeśli dobrze pamiętam. -Sehun parsknął śmiechem na głupią minę Kima.
-Oszalałeś! Ja?! -prychnął i udawał oburzenie, mimo, że obydwaj doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że owszem tak było.
-Nini! -W tej samej chwili zastanowili się, dlaczego zawsze, gdy tu siedzieli, nie wracali sami, bo zawsze 'przypadkiem' ktoś obok przechodził i postanowił się do nich przyłączyć. Jednak zazwyczaj nie mieli nic ku temu, bo byli to albo Lu, albo chanbaeki, albo jak w tym przypadku - D.O.
Kai uśmiechnął się szeroko i wstał, aby objąć swojego faceta, jednak ten od razu się odsunął.
-Fajnie cię widzieć i w ogóle, ale śmierdzisz potem, Kim. Nie tknę cię, póki się nie umyjesz. -Pokręcił głową i od razu uśmiechnął się do Sehuna na przywitanie. -Nie macie co robić, tylko siedzicie tu całymi dniami? Jesteście jak takie pijaczki z ławeczki z serialu. Chyba trochę wam zazdroszczę.
-Są wakacje -odpowiedział Sehun, tłumacząc się z lenistwa i wzruszając ramionami. Wziął łyka napoju i ponownie pochylił głowę do tyłu.
-Skoro są wakacje, to mógłbyś zabrać gdzieś Lu, ty romantyku od siedmiu boleści. Siedzi i zajmuje się dzieckiem, a moglibyśmy przecież gdzieś pojechać, prawda? Mam urlop za tydzień. Co ty na to, Kai? -Spojrzał teraz pytająco na drugiego.
-Zajebongo, kotku. Co ty na to, Hunnie? -zapytał pieszczotliwie.
-Eee... spoko. Powiem Lu. Powiedzcie tylko gdzie.
-Chętnie pojechałbym do Europy odpocząć, a wy?
-Jak dla mnie spoko. -Oh wstał z ławki. -Muszę coś dziś załatwić.
-To, o czym myślę? -zapytał Kai, tajemniczo unosząc brwi. Uśmiechnął się przebiegle.
-Podejrzewam, że tak. -odpowiedział Oh, który skierował się w stronę centrum, czyli też najlepszych jubilerów w mieście. Oświadczyny wcale nie musiały być huczne, czy długo planowane. Od razu wiedział, że chce to zrobić jak najszybciej, jako, że kochał Lu, a martwiło go to, że Han myślał, że być może tak nie jest, bo nie okazywał mu tego na codzień.
Wiedział też od razu, w jakim miejscu zamierza sprawić, że będzie on najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Oh Sehunie, ty cholerny romantyku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz