-Hej! -Kai usłyszał w
słuchawce wesoły głos Sehuna. -Napisałem do niej jako stary znajomy i
zgodziła się na spotkanie! Chyba nie wie, że dalej się przyjaźnimy, czy
coś. Ale jest głupia, skoro chce się umówić!
-Krystal?
-No sprytny jesteś, a kto niby by miał?
-I kiedy się widzicie?
-Kai odsunął telefon trochę dalej od ucha, gdy w słuchawce usłyszał
głośny płacz niemowlaka, który dalej znajdował się w domu Huna i Lu.
-Jutro, popołudniu dla dokładności, więc oczywiście idziesz ze mną. Bierzemy dziecko od razu?
-To raczej oczywiste,
oddajemy jej go i po sprawie -odpowiedział Kai, aby ponownie oddalić od
siebie komórkę, ponieważ po drugiej stronie usłyszał krzyk Luhana,
skierowany najprawdopodobniej do Sehuna. Dziwne, Kai mógłby wręcz
stwierdzić, że pierwszy raz słyszy uniesiony głos chińczyka.
Niezapomniane przeżycie. W międzyczasie zerknął na Kyungsoo, który
trochę zmarkotniał i odłożył sztućce, nie dokańczając posiłku, który
spożywali.
-Muszę kończyć -Usłyszał
jeszcze tylko głos Sehuna, zanim ten się rozłączył. No cóż, zadzwoni do
niego później, albo po prostu napisze.
👬👬👬
-Mogę wiedzieć, o co ci właściwie chodzi, Xi Luhan? -zapytał podirytowany Sehun, patrzący na rozwścieczonego Lu.
-O co mi chodzi, Oh Sehun? O co mi chodzi, tak? - Położył dłonie na biodrach i wgapiał się w swojego chłopaka wyczekująco.
-No chyba o to
zapytałem, czy się mylę? -Sehun przewrócił oczami, zastanawiając się,
kto podmienił mu jego cichego jelonka, na tego dziwnego... no po prostu
nie jelonka.
-Chcesz oddać bezbronne
dziecko w ręce matki, która pozbyła się go jak śmiecia? Ty i Jongin
jesteście siebie warci! Oddała raz, może oddać i drugi, albo po prostu
zostawić go gdzieś na ulicy! Ale ciebie to nie obchodzi, ty imbecylu?!
-krzyknął -Oszalałeś!
-To nie nasze dziecko i nie nasz problem -Wzruszył ramionami. -To decyzja Kaia.
-Jesteś... jesteś
nieczułym dupkiem, Sehun! -Po raz kolejny się wydarł, tym razem jeszcze
głośniej, co naprawdę wprawiło Oh w osłupienie. - Wychodzę!
Dopiero gdy Luhan otworzył drzwi wejściowe, Sehun wyrwał się z otępienia i pobiegł za nim.
-Gdzie idziesz? -Przytrzymał drzwi ręką tak, aby słabszy chłopak nie mógł ich otworzyć, będąc w tej pozycji.
-To też pewnie nie twój problem -odpowiedział Lu i przeszedł pod ręką wyższego, tym samym opuszczając mieszkanie.
Sehun zamknął drzwi i
wkurzony oparł się o nie plecami. Aha. No po prostu świetnie. Niby on
jest dupkiem, który pewnie nie ma w sobie ani grama empatii? Tak o nim
myśli Luhan? Miło. Szkoda, że jednak tyle lat wytrzymuje z tym 'dupkiem'
i nigdy mu to nie przeszkadzało.
Z zamyślenia wyrwał go
dźwięk, który sprawił, że krew w jego żyłach przez chwilę zamieniła się w
kisiel i zaczęła płynąć bardzo wolno. Płacz.
-Zostawił mnie z nim?!
-W sumie to było logiczne, skoro wyszedł zupełnie sam, a dziecko dalej
było pod ich opieką. -Fantastycznie.
HunSe jest online
HunSe: zajebiście kurna fantastycznie dobry pomysł Luhan.
HunSe: gratulacje
HunSe jest offline
Czy coś mu dało
napisanie tego jednego zdania? Dokładnie nic, ale musiał się wyżyć w
chociaż taki sposób, bo przecież nie zrobi tego na dziecku.
Niepewny wszedł do
salonu, gdzie na kanapie leżał mały kokonik, a właściwie chłopak
zawinięty tak, aby kokon przypominał. Spojrzał na niego z góry i
skrzywił się. Wziął go na ręce, dobrze, że chociaż to umie zrobić bez
jakiegoś większego ryzyka, że mu upadnie i umrze, albo coś.
-No, ten... -zaczął nim
lekko kołysać, co nie dało żadnego efektu i zaczął się zastanawiać, jak
brzmiała piosenka, którą śpiewał chłopcu zawsze Luhan. -Jeżyku smażony,
jeżyku... wypchany, la la la, czy coś... sialala... i w ogóle... -Ku
zdziwieniu czarnowłosego, śpiewanie, a właściwie pseudo mruczenie
przyniosło niemalże natychmiastowe efekty i chłopczyk zamilknął. Patrzył
na Sehuna szeroko otwartymi oczami i otworzył usta.
-Eee... no co? -zapytał
Sehun głupio, jakby faktycznie maluch miał mu odpowiedzieć. Ten jednak
wyszczerzył oczy jeszcze bardziej, co rozśmieszyło mężczyznę, na którego
twarzy zagościł lekki uśmiech. -Wyglądasz teraz jak D.O. Nie, stary. To
nie jest komplement, ale twój niby stary by mnie chyba zabił, gdyby to
usłyszał.
Dziecko poruszyło lekko
rączką i zamknęło oczy. Sehun z ulgą chciał je odłożyć, ale gdy tylko to
zrobił, szkrab ponownie zaczął się drzeć, domagając się wzięcia na
ręce. Biedny, porzucony facet musiał przystać na układ z młodszym, bo
innych alternatyw nie mógł znaleźć.
👬👬👬
Luhan otworzył powoli
drzwi i zajrzał do środka. Nie usłyszał w domu żadnego dźwięku, co lekko
go zaniepokoiło i skłoniło do przekroczenia progu mieszkania. Odwiesił
klucze na haczyk i ściągnął buty, dalej wsłuchując się w ciszę. Wszędzie
panowały egipskie ciemności, więc zapalił pojedyncze światło na
korytarzu. Sehun musiał być w domu, skoro nie włączył alarmu. Luhan
zajrzał do salonu, ale przywitał go typowy bałagan, jaki pozostawia po
sobie jego chłopak. Nie ważne, że ten nic nie robił. Po prostu zawsze,
jak zostawił Huna samego, wszędzie panował nie wiedzieć czemu burdel.
Kolejnym pomieszczeniem, które odwiedził, była kuchnia, w której jednak również było pusto. Za kolejny cel obrał więc sobie sypialnię, gdzie zobaczył coś, czego na pewno w życiu by się nie spodziewał. Obraz, który zastał, sprawił, że do oczu wbrew jego woli napłynęło mu trochę słonawej cieczy, a na ustach zagościł lekki uśmiech. Na palcach podszedł do łóżka, na którym leżał Sehun, obok którego podobnie do czarnowłosego, spało dziecko, które Lu zostawił pod jego opieką. Han stanął nad nimi, aby potem uklęknąć przy łóżku, opierając brodę o materac. Pogłaskał śpiącego Sehuna po włosach na tyle delikatnie, aby ten się nie obudził. Nie uważał tak naprawdę Sehuna za nieczułego dupka. Hun był specyficzny i wydawał się dość chłodny, ale trzeba było w nim po prostu różnymi sposobami obudzić czułego człowieka, którym wbrew pozorom był.
Kolejnym pomieszczeniem, które odwiedził, była kuchnia, w której jednak również było pusto. Za kolejny cel obrał więc sobie sypialnię, gdzie zobaczył coś, czego na pewno w życiu by się nie spodziewał. Obraz, który zastał, sprawił, że do oczu wbrew jego woli napłynęło mu trochę słonawej cieczy, a na ustach zagościł lekki uśmiech. Na palcach podszedł do łóżka, na którym leżał Sehun, obok którego podobnie do czarnowłosego, spało dziecko, które Lu zostawił pod jego opieką. Han stanął nad nimi, aby potem uklęknąć przy łóżku, opierając brodę o materac. Pogłaskał śpiącego Sehuna po włosach na tyle delikatnie, aby ten się nie obudził. Nie uważał tak naprawdę Sehuna za nieczułego dupka. Hun był specyficzny i wydawał się dość chłodny, ale trzeba było w nim po prostu różnymi sposobami obudzić czułego człowieka, którym wbrew pozorom był.
-Chciałbym, aby w naszym
domu tak było zawsze... -szepnął blondyn naprawdę cicho. Chciałby mieć
tę dwójkę dla siebie na wyłączność. To nie tak, że nie podobało mu się
samotne życie z Hunem. Lu po prostu brakowało tego jednego czynnika,
którym byłoby dziecko, które związałoby ich razem na zawsze, skoro nie
może doczekać się od Sehuna innego poważniejszego kroku w związku,
którym mogłyby być oświadczyny.
Luhan wstał i chwycił
dziecko, które położył na przygotowanym dla niego łóżeczku, aby
następnie wrócić do sypialni, gdzie przykrył swojego chłopaka kołdrą,
aby po chwili przebrać się w dresy i zasnąć, wtulając się w jego ciepły
tors.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz