Czarnowłosy, wysoki
Koreańczyk szedł niespokojnie ulicami centrum, czując na sobie wzrok
wielu dziewcząt. Sehun jednak nawet na nie odpowiadał na te zalotne
spojrzenia, jako, że był już od dawna zaklepany przez jelonka, z którym
chciałby związać się na zawsze. W końcu łączy ich już nie tylko wspólne
mieszkanie, czy uczucie, ale i Junsu, którego Oh zdążył polubić, mimo
braku intymnych zbliżeń z Lu z powodu obecności dziecka w domu. Xi jest
chyba nazbyt przewrażliwiony. No przecież nic się nie stanie, jeśli
Junsu posłucha sobie na dobranoc jęków swojego tatusia numer 1, prawda?
Tak więc chodził po
mieście już od dobrych paru godzin i przeszedł już chyba wszystkie
sklepy jubilerskie w okolicy, jednak do tej pory nie znalazł tego
idealnego pierścionka, który chciałby włożyć Lu na palec i móc go
oglądać codziennie. Myślał, że to nie będzie takie trudne, w końcu to
tylko jakaś tam biżuteria, ale owszem, było ciężkie i to bardzo.
Wszystkie te pierścienie były naprawdę ładne, ale... dla Lu musiał być
po prostu najpiękniejszy. Powinien być tak iskrzący, jak jego oczy, a
zarazem delikatny, aby współgrał z jego mleczną, nieskazitelną skórą.
-Kurwa -skwitował,
siadając na murku, obok swojego ulubionego bubble tea. A skoro nie miał
nawet na nie ochoty, to naprawdę coś się dzieje. -Czemu nie można się
oświadczać herbatą?
Nikt mu jednak nie
odpowiedział, ale ludzie patrzyli na niego albo jak na idiotę, albo z
rozczuleniem, że Oh najprawdopodobniej zbiera się na oświadczyny.
Sehun oparł głowę o
drzewo i zdecydował się zrobić coś, czego naprawdę nie chciał. Wyciągnął
telefon i wybrał numer, zaciskając oczy.
-Hej, mamo -odezwał się do telefonu, gdy usłyszał głośny krzyk 'Hunnie!' po drugiej stronie. -Mógłbym do was wpaść?
-Skarbie, coś się stało? Zadłużyłeś się? Mamy zastawić dom, czy-
-Nie. Będę za 20 minut
-Rozłączył się, nawet nie czekając na odpowiedź i wstał z miejsca, aby
skierować się na najbliższy przystanek autobusowy, jako, że nie chciało
mu się wracać do domu po samochód.
Po półgodzinie znajdował
się już w swoim rodzinnym domu, pijąc zimną colę w salonie, gdzie pani
Oh zasypywała go pytaniami odnośnie Junsu, którego zdążyła już raz
zobaczyć, dokładnie wtedy, gdy się o nim dowiedziała. Dosłownie po 5
minutach była już w ich mieszkaniu, aby móc wygłaskać swojego wnuka.
Hun stwierdził, że
faktycznie chyba dawno jej nie odwiedzał, ale ta kobieta i tak nigdy się
nie zmieni. Jej szczupłą twarz, na której widać było delikatne piegi i
mały nosek, lekko zasłaniały czarne loki, które swój kolor zawdzięczają
już tylko i wyłącznie farbą do włosów. Jej wesołe oczy jednak zawsze
pozostaną te same i nawet starość nie wypędzi z nich blasku.
-Mam problem, mamo.
-Przerwał jej monolog Sehun, odkładając szklankę na stolik i spojrzał na
swoją rodzicielkę z beznamiętnym wyrazem twarzy. Jej ciemne oczy
wyglądały na przestraszone i nerwowym gestem poprawiła swoje lekko już
siwe loki.
-Wiedziałam! Kochanie, możemy naprawdę ci coś pożyczyć, albo sprzedać ten nieużywany-
-Nie chodzi o pieniędze.
-Sehun przewrócił oczami, ale i tak doceniał to, że jego rodzice byliby
w stanie serio zrobić dla niego wszystko, jakby tylko poprosił. -Chcę
oświadczyć się Lu i-
Przerwał mu podekscytowany krzyk jego matki, która od razu wstała i rzuciła się synowi na szyję.
-Tyle na to czekałam
Hunnie! Jeju, jeju pomogę wam wszystko zorganizować i... muszę to
powiedzieć wszystkim i... tak się cieszę, synku! Już myślałam, że Lu się
tego nie doczeka, a tak po nim widać, jak by tego chciał! Dlaczego tyle
zwlekałeś, cukiereczku?
Hun wzruszył ramionami
ani trochę niezdziwiony reakcją matki, która pokochała jego jelonka już
po pierwszym spotkaniu. Czasami miał dziwne wrażenie, że jego
rodzicielka to starsza, żeńska wersja Park Baekhyuna, a co za dużo
Baekhyuna, to niezdrowo.
-Więc jaki to problem?
-zapytała, uspokajając się trochę, ale szczery uśmiech nie schodził z
jej ust, a oczy zaszkliły się lekko przez łzy szczęścia, które szybko
starła z rumianych policzków. -Tak bardzo się cieszę kochanie, że
znalazłeś takiego anioła, jak Hannie.
-Nie mogę znaleźć pierścionka. Żaden nie wydaje mi się w porządku, a nie chcę wszystkiego przeciągać, aż go znajdę.
Pani Oh milczała po
wypowiedzianych przez syna słowach i zastanowiła się chwilę w ciszy.
Wstała z siedzenia i bez słowa wyszła z pomieszczenia, aby wrócić po
chwili z drewnianą, ręcznie robioną szkatułką, w której z tego co Sehun
pamiętał, trzyma biżuterię. Grzebała w niej chwilę, aż uśmiechnęła się
delikatnie i zapatrzyła na mały przedmiot. Spojrzała na syna
błyszczącymi oczami i podała mu błyskotkę w dłonie. Sehun przyjrzał się
podarkowi.
-Niebieski diament,
białe srebro -powiedziała cicho, gdy Sehun przyglądał się
pierścionkowi.-Pamięta jeszcze wojnę koreańską. Należał do mojej
babci... myślę, że pasowałby do Lu i... szkoda, aby leżał zamknięty
przed światem...
-Jest... piękny
-skomentował Sehun, trzymając przedmiot tuż przy oczach. -Takiego
właśnie szukałem. -Spojrzał na matkę, jak na ósmy cud świata. -Nie wiem,
jak ci dziękować.
-Mógłbyś po prostu
częściej mnie odwiedzać, dzieciaku. -powiedziała z przekąsem, ale i tak
się lekko zaśmiała. -Szkoda, że nie możecie mi zmajstrować kolejnego
wnuka... albo wnuczki.
-Mamo... -Sehun wypuścił głośno powietrze i schował podarek do małej kieszonki, aby go nie zgubić.
-Ja nic nie mówię.
-Kobieta zaśmiała się i uniosła ręce w geście 'to nie ja'. -Ojciec się
bardzo ucieszy, jak mu o wszystkim powiem!
-Dobra... zadzwonię po wszystkim, albo coś -powiedział Sehun, wstając i kierując się w stronę drzwi.
-Po wszystkim, to ty się
lepiej dobrze zajmij swoim narzeczonym, a nie nami. -Pani Oh posłała mu
oczko i pocałowała w policzek na pożegnanie.
Sehun prychnął, ale
pozwolił sobie na uśmiech. Pocałował o wiele niższą kobietę przelotnie w
czoło i wyszedł. Cały czas ściskał w kieszeni aktualnie najcenniejszy
przedmiot w jego życiu i z szybko bijącym sercem dotarł do domu.
Otworzył drzwi do mieszkania i przekroczył próg w akompaniamencie płaczu
dziecka, na co lekko westchnął, ale w sumie zdążył się już w miarę
przyzwyczaić.
Luhana znalazł w
sypialni, gdzie udało mu się uspokoić niemowlę, aby potem ułożyć je do
łóżeczka, gdzie smacznie zasnął. Oh przytulił swojego mężczyznę od tyłu i
pocałował go w kark.
-Wróciłem -powiedział mu wprost do ucha i wyczuł, że Lu lekko się spiął.
-Tęskniłem -odpowiedział
Xi, odwracając się i pozwalając się pocałować. Całowali się długo i
spokojnie, nie spiesząc się z niczym. Po prostu chcieli siebie poczuć, a
nie było na to lepszej metody, zwłaszcza, że Lu kochał sposób, w jaki
Sehun napiera z siłą na jego wargi, aby po chwili już tylko delikatnie
je muskać. Gdy odsunęli się od siebie Oh pocałował blondyna w czubek
głowy, co Lu uwielbiał, bo w takich momentach zdawał sobie sprawę, jak
delikatny dla niego zawsze jest jego partner.
Spędzili miły wieczór
przed telewizorem jedząc lody. Następnie Sehun przeniósł blondyna, który
zasnął w jego objęciach, do łóżka, gdzie rozebrał go i pozwolił spać,
mimo, że chciałby zrobić z nim wiele fajnych i nieprzyzwoitych rzeczy po
zobaczeniu jego idealnego, delikatnego ciała. Powstrzymał się jednak i
usiadł przy nim. Pogłaskał go po głowie i uśmiechnął się do swoich
myśli. Tak, zdecydowanie zamierza go jutro uczynić najszczęśliwszym
jelonkiem na świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz