niedziela, 15 stycznia 2017

18. Dzień 211 - kolejny zapisany w pamiętniczku

Poranek wyglądał zupełnie normalnie. Jak zawsze wstał, ubrał się w miarę czyste ciuchy, aby po zastanowieniu zmienić je jednak na mundurek. Zjadł szybkie śniadanie, udał, że jest smutny z powodu rozstania z rodzicami na cały dzień i wyszedł. Nie miał już powodów, aby przechodzić przez park, który był mu nie po drodze. I tak nie podglądałby już Kyungsoo, skoro mógł normalnie się z nim spotkać.
Aktualnie jednak martwił się o to, że jest poniedziałek, a Dyo będzie w szkole sam. Nie wiedział, czy szkolna elita w końcu odpuści, ale wierzył, że jego ukochany nad wszystkim panuje, skoro wczoraj nawet do niego napisał. Jednak Kai nie mógł być spokojny, jeśli czuł, że cokolwiek może grozić jego ukochanemu.
 Elo    Usłyszał tuż przy uchu i poczuł klepnięcie w ramię.
 Elo    odpowiedział Sehunowi, przybijając z nim nieudaną piątkę.
 Jak twoja Julia?  zapytał, nawiązując do porównania, które już nieraz stosowali.
 Dobrze... chyba. A twoja?   zaśmiał się pod nosem, ale niepokój nie pozwalał mu na nic więcej.
 Nadal się mnie boi, więc chyba normalnie.    Wzruszył ramionami, wzdychając. Jonginowi nawet trochę było go szkoda. Kyungsoo przynajmniej go akceptował i nawet lubił, natomiast Luhan po prostu się bał swojego wielbiciela, myśląc, że ten chce go pobić. Sehun może mieć ciężko na swojej drodze do wielkiej miłości.
 Pomóc ci jakoś?   Kai spojrzał na przyjaciela, zastanawiając się, co właściwie mógłby zrobić.
 Byłoby spoko w sumie...   Wyglądał przez chwilę jak życiowy przegryw, przez co Kaiowi zbierało się na śmiech. Nie sądził, że jego przyjaciel, który kiedyś był nie lepszy w imprezowaniu od niego, zmieni się w ciepłą kluchę przez jakiegoś jelenia. Ale w sumie on sam się zmienił dla kogoś innego. Co się z nimi do cholery stało?! Z dwójki zajebistych gości zmienili się w jakiś makaron do cholery. I najgorsze w tym wszystkim było to, że chyba nawet sami nie chcieli tego zmieniać. Ich męskość ulatuje z nich z każdą chwilą, a przynajmniej właśnie tak czuli.
 Można pogadać z chanbaekami   mruknął w końcu blondyn.   Pusta dyńka Baeka czasem umie coś wymyślić. CZASEM. Mi na przykład pomógł ten jeden raz w życiu.
 Czasem...
Doszli do szkoły, rozmawiając o różnych pierdołach związanych z grami komputerowymi i nowym magazynem sportowym, a także o ostatnim wyniku meczu Polska - Korea. Lekcje mijały im jak zawsze nudno i długo, a Sehun zamiast notowaniem, zajmował się wgapianiem z plecy Luhana. Czyli po prostu dzień jak co dzień.
W czasie przerwy na lunch, jak zawsze zasiedli przy swoim ulubionym stoliku, a dołączyła do nich dwójka ich przyjaciół, chodząca jednak do innej klasy.
 Patrzcie!    wykrzyknął Baekhyun, machając im przed twarzą dłonią, na której widniał pierścionek z różowym kotkiem.   Yeollie w końcu zgodził się na pierścionki dla par! To prawie jak oświadczyny!   Jego twarz wyglądała jak jedna wielka bułka, wypełniona szczęśliwym, tęczowym nadzieniem, a Chanyeol zażenowany usiadł i od razu zaczął jeść. Na jego palcu widać było niebieskiego kotka.
 Nie komentujcie   powiedział najwyższy z nich, patrząc na nich naburmuszonym wzrokiem.
Sehun i Kai dusili się ze śmiechu, a Chanyeol poirytowany spojrzał karcąco na Baekhyuna, który udawał, że nic nie widzi i dalej szczerzył się jak głupi. Przytulił się do jego ramienia i ocierał się o nie policzkiem.
 Jesteś taki kochany, Channie  mruczał.
Sehun parskał jak głupi, a Kai zasłonił rękoma oczy, czując, jak zbierają się w nich łzy ze śmiechu.
 Ja przynajmniej mam chłopaka, frajerzy   powiedział Chanyeol, będąc wkurzonym reakcją kumpli i przytulił do siebie Baekhyuna jedną ręką, patrząc cały czas na Oh i Kima.
Momentalnie ucichli i zmarszczyli brwi.
Racja.
A po chwili spojrzeli na siebie zrezygnowali, zaczynając z powrotem jeść. W międzyczasie zastanawiali się, czy Luhan i Dyo spodobałyby się takie pierścionki i czy powinni nadwyrężyć swoje kieszonkowe.
 Co tam u was?    zapytał Baekhyun, ładując sobie do ust wielką porcję naleśnika z polewą czekoladową.
Obydwaj jak na zawołanie westchnęli i odłożyli sztućce.
 Martwię się o Dyo.
 Luhan mnie nienawidzi.
Powiedzieli to równocześnie, a Baekhyun starał się wszystko przeżuć, aby móc odpowiedzieć.
 Ja się nie dziwię Luhanowi, że się ciebie boi, jak za każdym razem, gdy ciebie widzi, szczerzysz się jak idiota, albo na niego wpadasz.   Chanyeol wywrócił oczami.
 Dlaczego martwisz się o Dyo?   zapytał zdziwiony Baekhyun.
 Jest w szkole sam. Co jeśli coś mu zrobią?   zapytał blondyn, kładąc głowę na blacie stołu.
 Ale przecież on stoi tam   powiedział Baek, patrząc gdzieś za głowę Kaia.
 Ta, no wiem, ale... zaraz... CO?!   krzyknął, odwracając się do tyłu. Wśród tłumu wyłapał charakterystyczną sylwetkę stojącą przy wejściu. Kyungsoo uśmiechał się wesoło i rozmawiał energicznie z Luhanem.   Co tu się odkurwia...?
 Dobre pytanie   powiedział Sehun, który pognał od razu za przyjacielem, który skierował się szybkim krokiem w tamtą stronę. Poszedł tam głównie dlatego, że miał szansę blisko stać obok swojego obiektu westchnień i może nawet wywrzeć na nim dobre wrażenie.
 Dyo?   zapytał Kim, stając obok dwóch niskich chłopaków. Spojrzeli na niego, a Luhan skinął głową.
 Tutaj jest. Jestem ci jeszcze potrzebny?   zapytał Luhan, uśmiechając się miło.
 Nie, dzięki.   Dyo odwzajemnił uśmiech.
Luhan chciał już odejść, więc odwrócił się, ale wpadł na coś twardego. Otworzył szeroko oczy i uniósł głowę ku górze. Zobaczył parę ciemnych oczu, patrzącą prosto na niego.
 Emmm...    zająknął się i spuścił wzrok.   Mogę... przejść?
Sehun, nie wiedząc, co mógłby innego zrobić, skinął głową, przesunął się na bok i chwilę patrzył na plecy blondynka, zanim ten nie zniknął wśród tłumu.
 Co ty tu robisz?   zapytał oniemiały Kai, patrząc na identyczny mundurek jak jego, który jednak miał na sobie Kyungsoo.
 Profesor Kim prosił, abyś mnie oprowadził. Hej, jestem Dyo. Jestem nowy.   Uśmiechnął się promiennie, wyciągając ku niemu rękę, którą ten uścisnął.
 Mam de ja vu...    powiedział cicho Kai, nie mogąc wyjść z szoku.
 To co? Chcesz mnie oprowadzić?   zaśmiał się, patrząc na jego nieobecny wyraz twarzy.
Pokiwał szybko głową i wyrwany z szoku, z entuzjazmem zignorował wszystko i pociągnął Kyungsoo w stronę wyjścia ze stołówki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz