niedziela, 15 stycznia 2017

17. Eyeliner

Obudził go ból zdrętwiałego ciała, przygniecionego w materac. Uchylił powieki, aby zobaczyć, czym jest owy ciężar, leżący centralnie na jego całym ciele. Tym czymś okazał się Baek, który spał na jego klatce piersiowej, brzuchu i nogach, tak jakby Chanyeol był jego prywatnym materacem. Byłoby to słodkie gdyby nie to, że Baek zdecydowanie nie wyglądał o poranku jak księżniczka, a jego buzia była szeroko otwarta. Rąk nie miał ułożonych na jego koszulce, jak wtedy gdy zasypiał, tylko leżały bezwładnie na niemalże całej szerokości łóżka. Chanyeol parsknął cicho śmiechem i starał się delikatnie ułożyć Baekhyuna obok siebie, na co ten sennie zmarszczył nosek i pokręcił głową, zamykając usta. Chwycił przez sen w swoje ręce koszulkę drugiego i schował czoło w zagłębieniu jego szyi. Serce Chana zabiło zdecydowanie za szybko i wstrzymał oddech. Gdy uspokoił się, zaczął głaskać drobnego chłopaka po miękkich włosach. Pochylił się, by ich czoła się stykały. Tak bardzo za tym tęsknił. Nie mógł uwierzyć, że tak z dnia na dzień może trzymać go w swoich ramionach, w swoim łóżku. Czuł się tak niesamowicie spełniony tą chwilą, że nie ważne było nawet to, przez jakie okoliczności znajdują się właśnie tu gdzie teraz. Nie miało znaczenia teraz to, że Baek ledwie co go pamięta, a o ich wspólnych chwilach wie tylko i wyłącznie dzięki innym ludziom. Chanyeol przysiągł sobie, że zrobi wszystko, aby było między nimi jak kiedyś i nigdy nie zrezygnuje ze swojej obietnicy. Jego życie po odejściu tego małego chłopaka było tak niesamowicie puste, że w tej chwili nie miał pojęcia, jakim cudem wytrzymał tak długo. Nie dopuszczał do siebie myśli, że kiedykolwiek jeszcze pozwoli na to, by zostali rozdzieleni i samolubnie pozwoli sobie zatrzymać go przy sobie na zawsze. Nie ważne za jaką cenę.
Nie wiedział, ile tak leżał obejmując go i ciesząc się, dotykając delikatnie miękkiej skóry na jego rękach, ale słyszał za drzwiami, że część domowników już na pewno nie śpi. Ktoś schodził po schodach, z dołu słychać było sztućce, a typowy poranek w ich dormie dopełniał dźwięk prysznica. Baekhyun jakby wyczuł, że pora wrócić do żywych i zaczął się wiercić, wybudzając się już całkowicie. Z zamkniętymi oczami usiadł po turecku i przetarł dłonią zaspane oczy. Rozejrzał się wokoło jakby łączył jeszcze wszystkie wątki, po czym zmarszczył brwi, wgapiając się w puste łóżko naprzeciwko. Spojrzał w lewo, tam gdzie siedział Chan, który wpatrywał się w niego z rozbawieniem.
-Co ty robisz ze mną w łóżku?! - krzyknął Baek, odsuwając się tak, że upadł na zimne panele podłogowe.
-Ja powinienem ciebie o to zapytać. Dobrze się spało? - Uśmiechnął się zadziornie Yeol, wstając i pomagając Baekowi wstać.
Baekhyun skorzystał z pomocy i stał, wpatrując się w niego.
-Przepraszam. Nie mogłem sam spać. - P
powiedział ze skruchą, gdy uświadomił sobie, jak faktycznie nie mógł zasnąć. - To się nie powtórzy.
-Wolałbym, aby było wręcz przeciwnie. - Chan pokręcił głową. - Dlaczego nie mogłeś spać sam? W swoim mieszkaniu też miałeś problem ze snem?
-Nie... nie mogłem... tu spać sam...w tym pokoju. - Odwrócił wzrok. - Pójdę się ubrać... gdzie jest łazienka?
Chanyeol patrzył na jego plecy z niemałą satysfakcją z powodu tych kilku słów, gdy ten zaczął grzebać w swojej torbie.
-Jest na dole.
-Jest tu tylko jedna łazienka na tyle osób?
-Niestety. Idziesz? Pierwsze drzwi na prawo od schodów.
-Mmm... - Baek zmieszał się, ale w końcu odpowiedział. - Nie chcę tam schodzić sam... możesz się odwrócić, a ja przebiorę się tutaj...?
-Nadal się ich wstydzisz? Naprawdę ciebie znają.
-Ale ja ich nie znam. - odpowiedział nagle wyjątkowo chłodnym głosem Byun, który zbił Chanyeola z tropu. Skąd w jego głosie nagle tyle złości?
Starszy widząc zmieszanie na twarzy Chana, lekko się uśmiechnął.
-Przepraszam, odwrócisz się po prostu...? - zaproponował cicho.
Chanyeol wykonał jego prośbę, zastanawiając się, czy naprawdę powiedział znowu coś nie tak. Czyżby naprawdę Baekhyun po wypadku po prostu stał się tak nieśmiały? Jeśli tak, musiał postarać się, aby wszyscy panowali nad sobą, przynajmniej dopóki Baek nie przyzwyczai się do ich towarzystwa. Chce chociaż w tak prosty sposób wynagrodzić mu to, w jaki sposób się zachował na backstage'u, gdy zobaczył go po raz pierwszy od kilku miesięcy, a zamiast przyjąć go z otwartymi ramionami, sprawił, że niczego nieświadomy chłopak wystraszył się jego osoby i rozpłakał.
-Powiedziałem coś nie tak, Baek? - Odwrócił się w jego stronę mimo prośby, aby tego nie robił i otworzył oczy zaskoczony, od razu zaciskając zęby. Baek stał bez koszulki i patrzył na niego zdziwiony. Jego brzuch był wklęsły, a kości biodrowe widocznie wystawały. To, że schudł to bardzo mało powiedziane. Zdaniem Chanyeola wyglądał jak szkielet, a po jego wiecznej fałdce, z której się niegdyś wyśmiewał i mówił, że jest urocza i do niego pasuje, nie było śladu.
-Mówiłem, żebyś się nie odwracał! - pisnął Baekhyun, zakładając szybko biały t-shirt. - A co gdybym był bez gaci?!
-Widziałem cię nago mnóstwo razy...znałem cię na pamięć... - wydukał Chanyeol, który dalej patrzył na Baeka z niedowierzaniem. - Jesteś taki chudy...
-Nie mów takich rzeczy! - Szatyn od razu zrobił się czerwony i rzucił w niego poduszką. - Odwróć się!
Chanyeol wykonał polecenie dopiero po chwili. Powoli odwrócił się i zagapił na ścianę.
Misja miesiąca Park Chanyeola - roztyć Baekhyuna.
To jak mizerny się stał, wyglądało naprawdę strasznie, a on martwił się o jego zdrowie.
-Już możesz, zboczeńcu. - powiedział Baekhyun.
Chanyeol odwrócił się i zapatrzył na chłopaka.
-Czemu znowu się tak gapisz? To krępujące. -Baek zmarszczył brwi.
-Po prostu nadal nie mogę uwierzyć, że tu jesteś. - odpowiedział natychmiastowo Chan, patrząc na niego jak na obrazek.
Poliki Baekhyuna znowu zalała czerwień, więc odchrząknął i odwrócił wzrok.
Chanyeol zrozumiał, że tylko go peszy i podszedł do szafki nocnej, skąd wyciągnął mały przedmiot.
-Łap. - Rzucił go w stronę Byuna.
Bez problemu złapał mały, czarny przedmiot w kształcie walca.
-Co to?
-Eyeliner. Pomyślałem, że może chcesz go użyć, bo u siebie nie miałeś żadnego.
-Dlaczego miałbym chcieć się malować? - zapytał zaskoczony, przyglądając się opakowaniu. - Ooo... moja ulubiona firma.
Chanyeol uniósł brwi i uśmiechnął się, ukazując swoje białe zęby.
-Co powiedziałeś?
-Że to moja ulubiona... zaraz. - Uniósł wzrok na stojącego przed nim Chana i wstał, uśmiechając się szeroko. - Pamiętam to! Moją ulubioną firmę! I to, że... - Podbiegł do jednej z szafek i wyciągnął stamtąd czarny, ozdobiony ćwiekami pojemnik. Otworzył go i wśród czerwonego, miękkiego materiału ujrzał kilka podobnych tubek do tej, którą trzymał w dłoni. -...to, że to tu je trzymam...
Chanyeol podszedł do niego i przytulił go, dociskając jego plecy do swojego torsu.
-Cieszę się, że zaczynasz sobie wszystko przypominać... - Oparł brodę o jego ramię. Baekhyun uwolnił się z uścisku tak, aby móc stanąć z nim twarzą w twarz. Jego buzia promieniała ze szczęścia. Widać, że przypomnienie sobie choć takiego małego szczegółu, było dla niego czymś naprawdę wielkim.
-Ja też! Bardzo się cieszę. - Oczy Chanyeola rozbłysły po tym, jak szatyn wypowiadając to ukazał najpiękniejszy uśmiech, jaki Chan miał prawo kiedykolwiek widzieć. Jego oczy zmrużyły się, a w policzkach widoczne były lekkie dołeczki. - Może niedługo... będę pamiętać i ciebie, Chanyeol.
-Jedynie tego chcę. - Pochylił się lekko czarnowłosy i chwycił jego dłoń. Ucałował go w knykcie. - Naprawdę tego bardzo pragnę. - Spojrzał na niego z dołu, aby po chwili wyprostować się. Baekhyun był tak zaabsorbowany byciem szczęśliwym z powodu przypomnienia sobie czegokolwiek, że nawet nie zwrócił uwagi na to, że właśnie powinien się zaczerwienić i krzyknąć, aby Chan nie mówił tak żenujących rzeczy. Pokiwał jedynie szybko głową, ciesząc się z jego słów.
-Idziemy na dół? - zapytał Chan kilka minut później, gdy i on zdążył się przebrać i pośmiać z Baeka, który udawał, że wcale nie patrzy na jego wyrzeźbiony tors podczas, gdy ściągał koszulkę.
-T...tak. - zająkał się nieśmiały szatyn, tracąc swój cały optymizm sprzed kilku minut.
Chanyeol chwycił go za rękę, aby dodać mu odwagi i ze szczęściem przyjął fakt, że Baek tej ręki nie odtrącił.
Wyszli z pokoju i zeszli po drewnianych, szerokich schodach, które kończyły się w rogu salonu, oddzielonego niskim murkiem na 1,5 metra.
Baekhyun wziął kilka głębszych oddechów, gdy zatrzymał się na ostatnim schodku. Uspokoił się trochę i pociągnięty przez Chanyeola wkroczył do wielkiego pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz