niedziela, 15 stycznia 2017

2. Kurz, dużo kurzu

-Byun Baekhyun...- wyszeptał, wiedząc iż tak właśnie brzmi jego imię. Czuł, jak jego oczy stawały się coraz wilgotniejsze, jednak opanował się i chwycił za klamkę. Tak jak podejrzewał, drzwi nie ustąpiły.
Zawiedziony oparł się o nie plecami i zsunął na zimne, szare płytki. Czysto teoretycznie mógłby te drzwi po prostu jakimś sposobem wyłamać. Był pewny, że należą do niego, więc zniszczyłby jedynie swoją własność. Jak miał to jednak zrobić? Zrezygnowany oparł łokcie na kolanach i niekontrolowanie drgnął od zimna chłodnych kafelków. Spojrzał w bok na kremową wycieraczkę z napisem ''welcome''. Bez zastanowienia usiadł na niej by choć trochę odizolować się od chłodu. Gdy już to zrobił, poczuł jak coś uciążliwie wbija mu się w tyłek. Wstał i pisnął w niekontrolowanym szczęściu, gdy wyciągnął stamtąd mały kluczyk z breloczkiem w kształcie małego, złotego płomienia. Trzymał go chwilę na otwartej dłoni marszcząc brwi, po czym wzruszył tylko ramionami i włożył klucz do zamka. Ten gładko ustąpił, a on w poczuciu ulgi, po raz kolejny się uśmiechnął. Bez wahania wszedł do mieszkania od razu zamykając za sobą drzwi.
Przywitała go ciemność, więc swoimi długimi palcami sunął po chłodnej ścianie w poszukiwaniu włącznika światła. Gdy go znalazł, jego oczom ukazał się korytarz o brązowych ścianach, jasne panele podłogowe, wieszaki, na których wisiało kilka dawno nie używanych płaszczów oraz dębowa komoda. Delikatnie stawiał kroki, jakby bojąc się, że ktoś go usłyszy. Tknęła go też myśl, że skoro nie odłączono mu światła za nieopłacone rachunki, najprawdopodobniej środki były przelewane z karty bezpośrednio co miesiąc. Co zarazem oznaczało, że na pewno bankrutem nie jest i stać go na chociażby jedzenie i inne podstawowe rzeczy potrzebne do życia. Korytarz zaprowadził go do przestronnego salonu połączonego z kuchnią. Wszystko było bardzo przytulne, w ciepłych kolorach, łącznie z kremową kanapą i szafkami w kuchni wykonanymi z wysokiej jakości drewna. W salonie było jeszcze wejście do małej sypialni urządzonej na wzór reszty domu. Na środku stało wielkie łóżko ozdobione kilkoma poduszkami. Na szafce nocnej stała tylko jedna drewniana ramka, jednak w środku wbrew oczekiwaniom Baeka nic nie było. Wyraźnie zasmucony znalazł jeszcze łazienkę i szybko obmył zimną wodą twarz, nie mając siły robić cokolwiek innego by doprowadzić się do porządku po całym, męczącym dniu.
Szybko wrócił do sypialni i otworzył szafę stojącą w rogu. Wyciągnął pierwsze lepsze dresy i zdecydowanie za dużą, czarną koszulkę z białym nadrukiem...ptaka? Albo płonącego samolotu. Tak, jego zdaniem to krzywy, płonący samolot wznoszący się w górę. To przecież takie normalne, że palący się samolot zamiast spadać, wznosi się jeszcze wyżej. To na pewno było made in Korea. Pokiwał głową, mimo iż w sumie nie obchodziła go symbolika zwykłej koszulki, więc zignorował kolejne myśli, będąc całkowicie wykończonym. Położył się na łóżku wśród miękkich poduszek i grubej pierzyny. Zasnął momentalnie, nie śniąc o niczym.
***
Obudziły go ostre promienie słońca wpadające przez okno. Wieczorem był zbyt zmęczony by zasłonić szybę firanką i nawet nie wpadło mu to do głowy. Leniwie otworzył oczy i odruchowo chciał sprawdzić godzinę na telefonie, którego jednak nie wyczuł na blacie szafki. No tak, on chyba nawet nie miał telefonu, a bynajmniej nie tu. Rozejrzał się zastanawiając, co właściwie chce zrobić. Już gdy zasypiał, postanowił, że dowie się kim jest i dlaczego planował odebrać sobie życie. Problem tkwił jedynie w tym, że znał jedynie swoje imię.
Westchnął i przeciągnął się ciesząc, że dziś nie dokucza mu ból głowy. Nie przebierając się, zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, aby następnie otworzyć wszystkie szafki po kolei. W większości były tam jedynie ubrania, albo jakieś książki, których nie kojarzył. Ciągle mając nadzieję na znalezienie czegokolwiek poszedł do salonu. Na dużym regale z książkami odnalazł album ze zdjęciami z dzieciństwa. Nie rozpoznał osób uwiecznionych na fotografiach. Mógł się jedynie domyślać iż na większości był on sam z rodzicami. Album zakończył się na zdjęciu roześmianego Baeka, trzymającego świadectwo ukończenia szkoły podstawowej. Uśmiechnął się, zamykając zbiór. Rozejrzał się po pomieszczeniu, zastanawiając się, gdzie jeszcze mógłby zajrzeć. Kryjówki jednak się skończyły. W międzyczasie udało mu się znaleźć trochę pieniędzy w szkatułce schowanej w szufladzie biurka w sypialni, stwierdzając iż spokojnie starczą mu na co najmniej miesiąc. Będzie musiał w najbliższych dniach iść do banku i sprawdzić swoje konto. Poczuł burczenie w brzuchu, więc z ociąganiem ubrał się w pierwsze lepsze ubrania i wszedł do łazienki. Doprowadził swoją twarz do porządku i zapatrzył się w swoje odbicie. Zdecydowanie musi ściąć swoje kasztanowe włosy, które irytująco wchodziły mu w oczy. W odbiciu lustra widział puste szafki naścienne, które w normalnym domu powinny być obładowane olejkami, szamponami, żelami do kąpieli i innymi kosmetykami. Zaintrygowany tym faktem otworzył szufladę pod umywalką i zobaczył, że ta również była pusta. Odwrócił się. Pod prysznicem stał jedynie jeden płyn do mycia ciała oraz szampon opróżniony do połowy. Chwycił buteleczkę i otworzył ją. Nie sądził, aby ten nadawał się do użycia, więc od razu go wyrzucił. Zastanowiło go, dlaczego w tym domu wszystko od ozdób do kosmetyków poprzez przeterminowane w lodówce produkty, jest ograniczone do minimum. Czy przez pracę bywał w domu bardzo rzadko? Być może było to jedno z jego dwóch mieszkań, które być może odziedziczył i bywał tu bardzo rzadko? Dlaczego więc pamiętał tylko ten budynek?
W głowie widział też gdy się tu wprowadził i siadał na parapecie zrywając owoce. Szafa była też zapełniona ubraniami. Nie możliwe więc, aby mieszkał tu chwilowo, albo wcale. Zakładając buty myślał nad tym jeszcze trochę, ale nie doszedł do żadnych wniosków ani teraz, ani gdy już doszedł do sklepu.
Był na tyle pochłonięty swoimi myślami, że nie zauważał nawet ukradkowych bądź zdziwionych spojrzeń ludzi na ulicy. Jedna dziewczyna chciała nawet do niego podejść, ale zrezygnowała, widząc jego przygnębiony wyraz twarzy. Baekhyun szedł nic nie zauważając, patrząc na swoje czerwone trampki. Wszedł do najbliższego sklepu, kupił ryż, trochę przypraw, podstawowe kosmetyki i czekoladę malinową. Zapłacił za wszystko i uśmiechnął się na widok szyldu salonu fryzjerskiego naprzeciwko.
Przeszedł przez pasy i wszedł do środka. Podeszła do niego miła blondynka o europejskim wyglądzie. Od razu wyjaśnił, że chce jedynie ściąć włosy. Pokiwała głową robiąc wszystko to o co wcześniej poprosił. Na szczęście nie musiał dużo zapłacić przez co czuł się spokojny o swoje obecne fundusze. Gdy wrócił do domu od razu zapełnił lodówkę i zjadł coś na szybko. Mówiąc, że zjadł coś na szybko chodziło oczywiście o zjedzenia bułki, nawet nie smarując jej masłem, ponieważ jak sobie tłumaczył- na razie jest zbyt poszkodowany i zdezorientowany, aby ugotować cokolwiek. Chwycił do ręki czekoladę i z uwagą przypatrywał się jej czując, że coś mu umyka. W rezultacie jedynie się skrzywił.
-Czemu to kupiłem? Przecież nie lubię malinowej...- burknął pod nosem, po czym rzucił ją gdzieś w głąb szafki. Gdy głód przestał mu dokuczać, nalał sobie wody i spojrzał na okrągły zegar naścienny, który widać z kuchni mimo iż wisi w salonie. Było dopiero popołudnie, a już czuł się zmęczony.
Poszedł do sypialni, aby położyć się na tak wygodnym łóżku. Nie, nie chciał spać. Potrzebował po prostu zregenerować siły. Miał prawo, spał w końcu 7 miesięcy, tak? Nie łatwo jest się nagle przestawić na jakkolwiek aktywny styl życia... A przynajmniej tak starał się wytłumaczyć przed samym sobą swoje lenistwo. W drodze do pokoju upił jeszcze kilka łyków napoju. Nie dane mu było dokończyć gdyż potknął się o pozostawione tu wcześniej buty. Bo kto normalny zostawia buty w przedpokoju? Na pewno nie Byun Baekhyun, który zrzucił je z siebie na środku sypialni. Również tylko Byun Baekhyun mógł nie zauważyć tej jasnoczerwonej pary obuwia leżącego na środku pokoju i najzwyczajniej w świecie się o nie potknąć.
Szklanka rozbiła się, a jej fragmenty leżały rozrzucone po całym pokoju. Wyrzucił z siebie ciche przekleństwo i ruszył do kuchni po zmiotkę. Prawie wszystko zmiótł bardzo szybko, następnie położył się na brzuchu i podciągnął na łóżko narzutę tak by odsłonić kawałki szkła leżące pod łóżkiem. Oprócz mnóstwa kurzu i odłamków zobaczył zarys jakiegoś pudełka, które z zaciekawieniem chwycił w dłonie. Był to mały karton zaklejony kilkoma warstwami taśmy klejącej. Zdmuchnął z niego bród po czym przystąpił do odklejania taśmy. Po kilku minutach i paru złamanych paznokciach (pójście po nożyczki byłoby przecież głupie) zdołał go otworzyć.
Jego serce nieznacznie przyspieszyło, gdy zobaczył wnętrze pudła. Jedyne co w nim było to śliczny, błękitny polaroid, który chwycił w swoje drżące dłonie. Teraz dopiero dostrzegł, że pod polaroidem było coś jeszcze. Zdjęcia. Kilka małych zdjęć z czego pierwsze przedstawiało uśmiechniętego, czarnowłosego mężczyznę patrzącego prosto w obiektyw. Jego oczy lśniły ze szczęścia. Mężczyzna miał odstające uszy i urocze poliki, duże od uśmiechu. Baek chwycił plik zdjęć w dłonie i zaczął je po kolei oglądać, czując iż jego serce znalazło zupełnie inne, szybsze tempo bicia. Na drugim zdjęciu zobaczył samego siebie w objęciach tego samego mężczyzny. Na trzecim ich usta złączone były w pocałunku, przy którym obydwaj uśmiechali się przymykając oczy. Czwarte zrobione było prawdopodobnie rano, gdyż pokazywało ciemnowłosego patrzącego na śpiącego Baeka. Piąte uwieczniło jedynie ich złączone dłonie, aby na szóstym znowu pokazać ich leżących na łóżku i patrzących w obiektyw. Śmiali się, trzymając bose stopy wysoko w górze. Zdjęcie na pewno było zrobione tu, w tym pokoju. Na łóżku, na którym jeszcze dziś spał.
Baekhyun zadrżał z przejęcia. Na ostatnim opierali się o siebie czołami, przez co dostrzec można było dużą różnicę w ich wzroście. Baek był przy nim bardzo niski, a ciemnowłosy musiał znacząco się pochylać, aby ich czoła się zetknęły. Mieli przymknięte oczy i delikatne uśmiechy.
Kim był ten mężczyzna?
Czy oni byli razem?
Nie... na pewno nie. Co się stało? Dlaczego pudełko było tak szczelnie zaklejone, a Baek leżał w szpitalu sam przez 7 miesięcy? Zanim zauważył, po jego policzku spłynęła pojedyncza łza. Oglądał zdjęcia już po raz setny i nawet nie zauważył, że zrobiło się ciemno. Nie wiedział, co to za dziwne uczucie ściskało mu serce i podbrzusze, ale wiedział, że odnalezienie czarnowłosego będzie kluczem do dowiedzenia się prawdy o sobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz