niedziela, 15 stycznia 2017

31. Królewna i Pan Głupi Park

Było bardzo cicho i bardzo ciemno. Mimo, że jego ciało drżało przez chłodny wiatr wpadający przez szeroko otwarte okno, nie planował nawet się ruszyć, aby je zamknąć.
Opierał się o szybę, siedząc na podłodze. Patrzył na gwiazdy, uśmiechając się delikatnie. Sam nie wiedział dlaczego. Jeszcze kilkanaście minut temu rzucił się na menagera, a teraz po prostu spokojnie siedział i kiwał się na boki.
Czuł ulgę wiedząc.
Po prostu wiedząc.
Ktoś, kto nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji, nie będzie w stanie zrozumieć spokoju, jaki teraz ogarnął całe jego ciało i umysł. W tej chwili nie martwił się o nic. O przyszłość, o pieniądze, o relacje z innymi, o kłopoty, które spowodował, ujawniając się. Skupiał się teraz na zapachu wiatru, rozgwieżdżonym niebie i dźwiękach samochodów przejeżdżających przez ulicę. W Seulu nigdy nie ma ciszy.
Usłyszał skrzypienie drzwi, więc delikatnie obrócił głowę w tym kierunku. Pomieszczenie rozjaśniło światło z korytarza, ale zaćmiła je wysoka sylwetka. Baekhyun uśmiechnął się delikatnie, ale ponownie odwrócił wzrok na widok za oknem. Zamknął oczy i wsłuchał się w odgłosy, jakie wydawał chłopak. Usiadł obok niego i milczał wraz z nim.
-Naprawdę pamiętasz? -zapytał Chanyeol szeptem. Spojrzenia jego i Baeka spotkały się w bliskiej odległości.
-Wtedy gdy byłem samotny, czytałem wiele rzeczy w internecie. Znalazłem historię o dziewczynce, która gdy była smutna, wrzucała do słoika jedną gwiazdkę. Słoik zapełniał się i zapełniał. Pomyślałem, aby robić tak, jak ona. Że może w jakiś sposób poczuję się lepiej. Ale zdałem sobie sprawę, że nawet gdy zapełnię cały słoik, to i tak nie zobrazuje on tego, jak samotnie i okropnie się czułem. Poza tym, zamiast setki papierowych gwiazdek, wolałem mieć swoją jedną. Ciebie Chanyeol. -Na końcu zaśmiał się i pochylił głowę do dołu. -To wszystko co się stało... to wszystko jest tak cholernie głupie, wiesz?
Chanyeol nie odzywał się, chciał usłyszeć wszystko, co Baekhyun ma mu do powiedzenia. Serce ścisnęło mu się przez koniec historii Baeka, ale mimo tego, że bardzo nie chciał, milczał.
-Przez tyle czasu zastanawiałem się jedynie, dlaczego do cholery to musiałem być ja? Czym zawiniłem? Byłem kiedyś zły? Nie potrafiłem na to odpowiedzieć. Nie zasługiwałem na to. -Wbrew łzom, które zaczęły płynąć po jego policzkach, zaśmiał się. -To chore Chan, zostało mi odebrane wszystko, co miałem. Duma, pieniądze, zespół, fani... ty. To bolało najbardziej. Zawsze powtarzałeś, że mnie kochasz, że-
-Kocham cię. -Yeol przerwał mu gwałtownie.
-Daj mi skończyć. -Byun odezwał się ostro, aby potem spokojnie kontynuować. - Że mi ufasz, że tak będzie już zawsze, że jestem tylko twój, a ty tylko mój... Nie wiem, co bym zrobił na twoim miejscu, w tamtej sytuacji, ale... do cholery, dlaczego dałeś się omotać tak łatwo? -załkał i na chwilę przerwał słowotok, ale dał znak dłonią, aby młodszy się jeszcze nie odzywał, bo chce dokończyć. -Chcesz wiedzieć, co tak naprawdę się tam wydarzyło, Yeol?
-Powiedz mi. -Pokiwał głową i powoli objął mniejszego, widząc, że ten się cały czas trzęsie z zimna, ale i z nerwów. Oparł się o ścianę i ułożył w takiej pozycji, że Baek opierał się potylicą o jego klatkę piersiową. Młodszy objął go swoimi długimi ramionami, zamykając w ciasnym uścisku. Drobny nie protestował, wtulił się w niego z ufnością i chwilę uspokajał. Zahaczył swoimi szczupłymi palcami o te większe i splótł je ze sobą.
-Miałem zjawić się po południu w wytwórni. -Zaczął cicho i od razu przerwał. Chwilę zajęło mu, aby uspokoić drżenie głosu i ściśnięte gardło. -No... to było normalne. Spodziewałem się, że znowu zaproponują mi solowy utwór w ramach projektu, który trwał. Więc... po prostu tam poszedłem. Byłem w pokoju sam na sam z prezesem Lee i-
-Spokojnie, nie musisz się spieszyć. -Chanyeol powiedział cicho przy jego uchu, gdy ten tracił oddech, bo zaczął mówić tak szybko.
Pokiwał głową i wziął głębszy wdech. W duchu cieszył się, że mówiąc to wszystko nie musi patrzeć na Chana, tylko może tkwić w jego objęciach.
-On po prostu... nie wiem. Zaczął mnie dotykać, mówić dziwne rzeczy, ja... byłem zaskoczony. Na początku nawet nie byłem w stanie zareagować. Nie mogłem się ruszyć. Zaczął ze mnie zdzierać ubrania i... wszedł on...
-Hyowoo?
Przytaknął i schował twarz w dłoniach, co trochę zniekształciło jego i tak cichy głos.
-Widział to wszystko, a mimo to się nie odezwał. Jestem pewien, że Lee go przekupił. Dlaczego mi to zrobili?! Dlaczego po prostu mnie wtedy do siebie zaprosił?!
-Dlaczego dał twoje zdjęcia do internetu, jak ty... -Nie mógł dokończyć obrzydzony tą myślą.
-Te przerobione zdjęcia? Jak się pieprzę dla kariery, tak? Że jestem promowany, jak tylko się da, bo daję dupy? -Zaśmiał się gorzko, a jego policzki były już całkowicie mokre. -Byłem potem u niego. Po tym, jak Suho wyjebał mnie z zespołu. Wiesz, dlaczego zrobił to właśnie on, a nie menager, czy Lee? Po to, żeby mnie jeszcze dobić. Żeby pokazać, że jestem u was stracony. U przyjaciół. Wiesz, dlaczego dał te zdjęcia do sieci i wywołał niekorzystną aferę wokół siebie? "Bo mi się nie odmawia, Baekhyun". Przez jego pierdolone ego! -krzyczał, nie kryjąc nierównego oddechu. -Myślisz, że dlaczego Luhan odszedł, co?! Myślisz, że co mu się wcześniej przydarzyło?!
-Czyli Luhan też...? Ale dlaczego to tylko ciebie zniszczył?
-Bo Luhan jedynie zdążył uciec i zerwał kontrakt. Ja po prostu tam... zacząłem się z nim szarpać, nie pozwoliłbym sobie na coś takiego. To go tak wkurzyło.
-Skąd ty to wszystko wiesz?
-Luhan mi nie mówił... Lee nie krył się z tym, wszystko mi wyłożył jak na tacy, gdy poszedłem go tam błagać o powrót do was, żeby wszystko odwołać... nie liczyło się już dla mnie nawet to, że on był winny... chciałem po prostu, abyście się ode mnie nie odwrócili...
-Przepraszam. -powiedział Chanyeol, przyciskając go do siebie mocniej i obrócił chłopaka w swoją stronę, aby mógł zatopić się w jego małych, słonych od łez ustach. Całowali się spokojnie, delikatnie. Chan w ten sposób starał się uspokoić swojego partnera i zapewnić, że nigdy już nic takiego mu się nie stanie.
-Wróciłem do dormu od razu potem... -Baekhyun przerwał tę pieszczotę, aby kontynuować. - Ale wy już wiedzieliście. Te zdjęcia... tak szybko je dodał. Były tak realistyczne... nawet ty w nie uwierzyłeś, mimo, że znasz moje ciało na pamięć. Ale nie jestem już na ciebie zły. Nie mogłeś wiedzieć, ale nie dałeś mi się nawet wytłumaczyć. Nigdy bym cię nie zdradził, Channie... nie winię też Suho, a wiem, że go to gryzie przez ten cały czas. Ani Luhana... to nie jest proste mówić o czymś takim. Myślę, że wtedy, gdy ostatnio pokłócił się z Sehunem, powiedział mu. I bał się, że Sehun idzie do prezesa, bo był wściekły. To wszystko co się stało... jest takie głupie, wiesz? -Patrzył mu w oczy, opierając się łydkami o jego uda. Objął rękoma jego szyję i pochylił się, by dokończyć to, co zaczął jego ukochany.
-Po prostu mnie już nigdy nie zostawiaj, dobrze Chanyeol? -Gdy oderwali się od siebie, zapytał cichutko, patrząc mu prosto w oczy z nadzieją.
-Nigdy, obiecuję. -Złożył słodki pocałunek na jego ustach i mimo wściekłości, która parzyła go od środka, z powodu tego, co zrobili jego małemu, niewinnemu Baekowi, zaśmiał się lekko i kciukiem starał mokre strumienie z rumianych policzków znajdujących się na przeciwko niego.
-Będziesz znowu moją królewną, Panie Wredny Byun?
Usłyszał dźwięczny śmiech i zobaczył, jak roześmiany chłopak przytakuje.
-Dobrze, Panie Głupi Park.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz