niedziela, 15 stycznia 2017

11. Są wszyscy

-Zostaw mnie samego... - szepnął Baekhyun, wgapiając się w swoje drżące palce ułożone na stole, zaciskające czerwony obrus.
-To nie będzie dobry pomysł. Nie powinieneś być teraz sa...
-Powiedziałem, zostaw! - krzyknął Byun, nie unosząc wzroku, a na czerwony materiał spadło kilka słonych kropel. Głos bruneta załamał się i zmieszał ze szlochem. - Chcę być teraz sam...
Luhan pokiwał głową i ze spuszczoną głową wyszedł z kawiarni, ówcześnie przypominając, aby młodszy do niego zadzwonił na ten numer, gdy tylko zechce. Na dworze było nadal skwarnie, ponieważ siedział w kawiarni jedynie półgodziny, w przeciągu której opowiedział Baekowi, jak to się stało, że ten szarpnął się na swoje życie.
Jak to się stało, że musiał opuścić EXO.
Z pamięcią Baeka było gorzej, niż się obawiał. Młodszy nie wiedział nawet, że istnieje coś takiego jak internet, gdzie mógłby wyszukać informacje o sobie, co polecił mu chińczyk, twierdząc, iż może tym sposobem coś sobie przypomni. Prosił jednak, by nie przeżywał aż tak strasznie negatywnych rzeczy, które się o nim tam znajdują. A właściwie o aferze, która zniszczyła jego karierę, związek i życie.
Tak jak sądził, reakcja chłopaka na to, co od niego usłyszy, będzie bardzo gwałtowna i brutalna. Był też zły na siebie, że nie zwierzył mu się z jednego, dość istotnego faktu, który pominął przed całym światem... nawet Sehunem. Czuł się najzwyczajniej w świecie w tej chwili śmieciem, ale nie mógł tego wszystkiemu komukolwiek powiedzieć. To zniszczyłoby nie tylko jego. To zniszczyłoby zespół, który uważał za rodzinę, a co najważniejsze dla niego- Sehuna, którego kariera kwitła i ostatnio dostawał nawet oferty do różnych ról aktorskich. Ten jednak uśmiechał się tylko i odmawiał mówiąc, że zespół całkowicie mu wystarcza i nie chce mieszać się w zawód aktora za bardzo, bo woli poświęcić się muzyce. Właśnie dlatego Luhan starał się zapomnieć o wydarzeniach mających jeszcze miejsce przed wypadkiem Baeka.
Szedł ulicą wyobrażając sobie, jak Byun spędzi samotnie noc, wypłakując się w chusteczki i czytając wszystkie newsy na jego temat w internecie.
Uważał, że nie powinien być teraz tutaj, pośród gwaru miasta, ale przy przyjacielu, jednakże szanował jego zdanie i wolał jak na razie dać mu ochłonąć i przyjąć wszystko do wiadomości.
Teraz głowę zaprzątała mu jedna myśl.
Co właściwie teraz Baekhyun zamierza zrobić?
I co Luhan powinien zrobić w tej sytuacji?
To, co spotkało Baeka, było przecież tak cholernie niesprawiedliwe i powinno zostać ujawnione na światło dzienne. Wiedział jednak, że nie ma właściwie szans, aby zrobić to bez żadnych konsekwencji.
Bez rozpadu EXO.
Bez zniszczenia karier ich wszystkich.
-Kurwa! - krzyknął i kopnął z całej siły pobliski śmietnik, jednak jego siła była równa sile żelka, więc poskutkowało to tylko bardzo niemęskim piskiem z powodu bólu stopy.
Usłyszał kobiecy krzyk, a za nim kilka kolejnych i rozejrzał się wokół siebie.
-Kurna, super. - mruknął prawie bezgłośnie, rzucając się biegiem do ucieczki, którą opanował już do perfekcji. Fanki coraz liczniej biegły za nim. Skąd się tu nagle wzięło tyle dziewczyn? Miał wrażenie, że rozmnażają się z powietrza. Serio to takie fajne, aby idol zapamiętał je jako rozhisteryzowane psycholki, potykające się o własne nogi? Zamiast tego mogłyby po prostu podejść na spokojnie i poprosić o zdjęcie.
Biegł kilka minut, zanim rzucił się na furtkę wejściową prowadzącą do ogrodu EXO. Wiedząc, że nie ma czasu, aby wyciągnąć klucze, szybko włożył nogę między pręty ogrodzenia, zwinnie je przeskoczył i miękko wylądował na zielonej trawie. Wbiegł przez drzwi wejściowe do środka i zatrzasnął je, obracając zamki. Usłyszał kilka niezadowolonych wrzasków, aż w końcu nastała cisza. Zjechał po ścianie, na której się opierał, na zimne panele i starał się wyrównać oddech.
Zwabiony hukiem drzwi, z korytarza wychylił się Sehun.
-Lu? Stało się coś? - zapytał, widząc spoconego chłopaka, niemalże leżącego na ziemi.
-Fanki. - odpowiedział między głośnymi oddechami.
Tancerz pokiwał ze zrozumieniem głową i podszedł do niego, pomagając mu wstać. Skierował go od razu do kuchni, gdzie usadził go na wysokim barowym stołku i podał szklankę schłodzonej wody.
-Dzięki. - powiedział wdzięczny Lu, gdy opróżnił całą duszkiem. - Jesteś najlepszy.
Blondyn uśmiechnął się skromnie, ale jego mina szybko spoważniała. Teraz Han przypatrując mu się uważnie, stwierdził, że nie dziwne, że wielu ludzi mówi na jego zwyczajowy wyraz twarzy bitch face.
-Wszyscy mnie dziś pytają o Baekhyuna hyunga - odezwał się Sehun, zakładając ręce na piersi i opierając się o lodówkę. - Nikt się jednak nie przyzna, że o nim myśli. Rozmawiają ze mną na osobności.
Luhan przez chwilę nie odzywał się. Zespół oczywiście powinien wiedzieć o wszystkim, jednak Luhana niesamowicie irytowało ich podejście do całej sprawy. Wszyscy myśleli tak samo i się martwili, ale nikt do cholery się nie przyzna, że faktycznie tak jest. Baek był po prostu tematem tabu w tym budynku.
-Chanyeol jest w domu? - zapytał, przypatrując się pustej szklance, którą obracał w dłoniach.
-Wyszedł niedawno, nie wiem kiedy wróci. - Blondyn usiadł obok niego na stołku przy blacie połączonym ze ścianą.
-A reszta?
-Są chyba wszyscy.
-Mógłbyś zwołać wszystkich do salonu? - zapytał jego partner, patrząc na niego prosząco. - Za 15 minut, muszę się ogarnąć, jestem cały spocony.
Przytaknął i pocałował go tylko w miękkie, wilgotne usta, których ostatnio nie miał kiedy smakować.
-Faktycznie, mógłbyś się umyć. - Zaśmiał się lekko, wychodząc, aby rozluźnić niższego. Różowowłosy prychnął, ale odwzajemnił uśmiech.
Po piętnastu minutach zszedł do dużego salonu i przyjrzał się wpatrzonym w niego przyjaciołom.
Usiadł na jednej z dwóch kanap obok Sehuna i chwile patrzył tępo na ścianę za plecami reszty.
-Chodzi o Baeka. - powiedział w końcu, marszcząc brwi i przeleciał wzrokiem po wszystkich kolegach. - O tego Baeka, o którego wypytujecie od rana, ale nie macie odwagi zapytać głośno. Ogarnijcie się. Jesteśmy tu sami, to co tu mówimy, zostanie w tych ścianach, rozumiecie?
Nikt się nie odezwał. Atmosfera stała się jeszcze bardziej gęsta, a mimika twarzy jeszcze bardziej zmieszana.
-Baek potrzebuje pomocy... - Zaczął i zastanowił się, jak powinien to ubrać w słowa.
-Chanyeol myśli, że Baekhyun jest chory, bo okropnie schudł. - powiedział cicho Chen. - To prawda, Luhan?
-To nie do końca tak. - odezwał się Sehun, który wczoraj, gdy zostali sami w pokoju, dowiedział się od różowowłosego o przypadłości niskiego bruneta.
-Nie do końca? - zapytał zdenerwowany Xiumin. - Możecie jaśniej? Co się z nim działo przez ten cały czas?
-Baek był w śpiączce. - Luhan spuścił wzrok bo za każdym razem gdy o tym myślał, zbierało mu się na płacz. Leżał sam przez 7 miesięcy gdzieś daleko od Seulu, a oni w tym czasie spokojnie żyli, a to co się dzieje z byłym członkiem zespołu, zaprzątało im głowy tylko od czasu do czasu. Nie licząc Chanyeola, który zmienił się nie do poznania a uśmiech, który pojawiał się na jego twarzy, był całkowicie wymuszony. - Chciał popełnić samobójstwo. Było to miesiąc po tym... jak to się stało. Ma amnezję. Nie pamięta ani swojego życia, ani nas. Trafił na koncert przez przypadek, gdy słuchał naszych piosenek z telefonu i zobaczył plakat na ulicy. Rozpłakał się na backstage'u, bo się po prostu przestraszył zachowania Chanyeola. Nie miał pojęcia, dlaczego ten na niego krzyczy. Nie ma też pojęcia o otaczającym go świecie. Jest jak dziecko we mgle. - Uniósł wzrok ku górze. Z zaskoczeniem stwierdził, że członkowie nie skupiają się teraz na jego twarzy, tylko na czymś za jego plecami. Ich wzrok był przerażony i nawet z zaskoczenia nie poruszali się.
Jego serce stanęło. Nie... on nie mógł się o tym dowiedzieć w taki sposób.
Czuł, jakby świat odmierzał czas trzy razy wolniej. Obrócił głowę i spojrzał ze strachem na bladą twarz Chanyeola stojącego niczym posąg z szeroko otwartymi oczami przy wejściu do salonu. Jego włosy znowu miały smolisty kolor, taki sam jak kilka miesięcy temu. Z dłoni chłopaka opuszczonej luźno wzdłuż ciała, wymsknęła się szklanka i przerwała przeszywającą ciszę swoim dźwięcznym dźwiękiem rozbitego szkła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz