-Co powiedziałeś? -zapytał zbity z tropu Suho, patrząc na uśmiechającego się delikatnie Byuna.
Siedzieli całą dziesiątką na kanapie w ich dormie już od dobrych kilku minut, gdy bez zapowiedzi wpadł do nich Baek.
-Nie cieszycie się?
-Baekhyun wyglądał w tej chwili na wyraźnie zmieszanego i zerknął
niepewnie na Chanyeola, który siedział na przeciwko niego z szeroko
otwartymi oczami, chyba sam nie wiedząc, co myśleć o słowach ukochanego.
-Nie, tylko...czekaj
-Suho zaczął masować swoje skronie, starając się ubrać swoje myśli w
słowa, jednak im dłużej o tym myślał, tym bardziej nie wiedział, co
powiedzieć. -Jak ty to zrobiłeś?
-Ogółem mam tam kilku
dobrych przyjaciół... w sumie wy też. Prezesa też znam od bardzo dawna i
tak się składa, że nigdy nie był nastawiony źle do naszego zespołu i do
mnie, nawet po tej całej aferze... poza tym, wzięcie EXO do ich
wytwórni jest po prostu dla nich... bardzo opłacalne.
-Przecież SM się nie
zgodzi -odezwał się Xiumin, który nie był do końca przekonany słowami
przyjaciela, mimo, że ta perspektywa nie byłaby taka zła. -Trzepią na
nas gruby hajs, nie pozwolą nam odejść.
-Wiem, rozmawiałem o tym
już z BigHit. Opłacą koszty rozpraw w sądzie i załatwią wszystkie
pierdoły, które są potrzebne, abyśmy do nich przeszli.
-Ty wszystko chyba
dobrze przewidziałeś, co...? -Uśmiechnął się Luhan, który był jak
najbardziej zadowolony z propozycji przedstawionej przez Baeka.
-Tak -odpowiedział i
spojrzał po kolei na wszystkich w pokoju, zatrzymując się najdłużej na
oczach Chanyeola. -Dostaniemy tam lepsze warunki, godziny treningów i...
i będę mógł wrócić... Jeśli tylko się na to zdecydujecie... Nie zmuszam
was, ale... Kocham was wszystkich i chcę znowu z wami żyć, śpiewać,
bawić się. Dlatego proszę, dajcie mi tę szansę być znowu z wami, bo ja-
-Baekhyun, nie płacz
-szepnął Suho, a Baek zorientował się, że faktycznie jego policzki stały
się wilgotne. -My... myślę, że wszyscy chcemy, abyś wrócił, prawda?
Lider rozejrzał się po członkach zespołu, na których twarzach nie było już niedowierzania, ale wielkie szczęście i ekscytacja.
Baekhyun uśmiechnął się szeroko, a po chwili wybuchnął głośnym płaczem.
-Widzicie, co robicie! Znowu ryczę, jak jakaś baba! -Pisnął Byun, zaczynając się głośno śmiać wraz z resztą.
W tej chwili nikt nie
myślał o tym, że Baekhyuna nie powinno być w tej chwili w dormie,
ponieważ wiedzieli, że niedługo nie będzie trzymała ich już smycz
znienawidzonej wytwórni.
Nawet nie zdawali sobie sprawy, jak wolno i lekko można się czuć. Zapomnieli już o tym uczuciu, które dawno pogrzebała w nich egzystencja w tym miejscu.
Nawet nie zdawali sobie sprawy, jak wolno i lekko można się czuć. Zapomnieli już o tym uczuciu, które dawno pogrzebała w nich egzystencja w tym miejscu.
-Jak się uprzesz, to
umiesz zrobić wszystko, co? -Chanyeol podszedł do Baekhyuna, gdy inni
już rozmawiali, wesoło pijąc słaby alkohol na rozluźnienie. Słaby... z
początku.
W tle słychać było cichą muzykę, a salon oświetlony był światłem pomarańczowych lamp, co dawało miły, intymny i ciepły nastrój.
W tle słychać było cichą muzykę, a salon oświetlony był światłem pomarańczowych lamp, co dawało miły, intymny i ciepły nastrój.
-Wiesz, że tak -Baekhyun zarzucił wyższemu ręce na szyję i zetknął ich czoła ze sobą. -Teraz już wszytko będzie dobrze, prawda?
-Myślę, że tak, Hyunnie
-odpowiedział raper, łącząc ich usta ze sobą i oddając się tej
rozkosznej chwili. Przerwali dopiero, gdy usłyszeli gwizd i śmiech Kaia,
który następnie stęknął z bólu, gdy najwidoczniej został uderzony przez
Kyungsoo, za przeszkadzanie innym w takiej chwili.
Baekhyun zaśmiał się i
wtulił w ciepłe ciało Chanyeola, czując się w tych ramionach
niesamowicie bezpiecznie. Tak bardzo cieszył się, że będzie mógł się
napawać tym dotykiem codziennie i z powrotem będzie miał możliwość z nim
mieszkać pod jednym dachem... mieć go po prostu ciągle koło siebie.
-Baekkie...-Chanyeol
zamruczał mu do ucha swoim idealnym głosem, przez co nogi bruneta lekko
się pod nim ugieły. -Chcę cię teraz bardzo.
-Bardzo?
-Bardzo.
-To dobrze -Baekhyun uśmiechnął się tajemniczo i skierował się w stronę schodów, myśląc o ich sypialni. -Bo ja też.
***
-Nadal nie mogę w to
uwierzyć -powiedział Luhan, do obejmującego go na kanapie Sehuna, który
przysłuchiwał się jakże fascynującej rozmowie lekko spitych Chena i
Laya. Ta dwójka i alkohol to naprawdę ciekawe połączenie, bo chyba nigdy
u nikogo nie można usłyszeć tak głębokich, egzystencjalnych monologów.
Zresztą, inni nie wyglądali lepiej, nawet Suho postanowił dziś się po
prostu zrelaksować.
-Ja też. Cieszę się, że
SM straci hajs, który na nas zdobywali. Chociaż tak możemy się zemścić
za to, co ci zrobili... i Baekhyunowi też.
Luhan pokiwał głową i
uniósł ją do góry, tak, że opierał brodę na klatce piersiowej młodszego
chłopaka. Patrzył mu przez chwilę w oczy, zastanawiając się, jakim cudem
mógł wytrzymać bez niego tyle czasu w Chinach, gdy odszedł z EXO.
-Hunnie... idziemy na
górę? -zapytał niewinne, wykrzywiając swoje usta w lekki uśmieszek,
którego przekaz Sehun od razu rozpoznał i wstał, ciągnął swojego jelonka
na górę.
***
-Dlaczego ty mnie ciągle
bijesz?! -zapytał głośnym tonem oburzony Kai, siadając z obrażoną miną
na huśtawce, która niezmiennie stała w ich ogrodzie, odkąd tylko tu
zamieszkali.
-Dlaczego ciągle? Bo jesteś; głupi, niewyżyty, zboczony, infantylny, nie masz wyczucia chwili, nie umiesz śpiewać i-
-Dance machine nie musi
umieć śpiewać. Zresztą, ty pięknie śpiewasz... u nas w łóżku -Nie mógł
się powstrzymać i szybko unosił brwi, patrząc na swojego partnera, który
stał przed nim z założonymi rękoma. Ich twarze oświetlała tylko słaba
latarnia.
-O tym właśnie mówię!
Twoje zboczone żarty nie są śmieszne! -Kyungsoo opadł obok niego i
zaczął bujać nogami, aby rozhuśtać huśtawkę.
-Moje żarty?! Moje żarty są najlepsze na...w ogóle są najlepsze! -Kai ułożył usta w dzióbek i zmarszczył brwi.
Kyu zaśmiał się, bo wyglądało to naprawdę słodko w wykonaniu tej czarnej kluski.
-No... powiedzmy -Soo nie mógł się powstrzymać i delikatnym gestem przeczesał blondynowi włosy.
-Wow... zdałem sobie
właśnie sprawę, że wywołałem naszą pierwszą kłótnię -Jongin potarł swoją
brodę, myśląc nad czymś intensywnie. -Wow...
-Cieszysz się, że się
pokłóciliśmy? -Dyo uniósł jedną brew, zastanawiając się, kiedy w końcu
da radę zrozumieć tok rozumowania młodego Kima.
-Nie, po prostu zdałem sobie sprawę, że to ty zawsze zaczynasz się ze mną kłócić, a nie ja.
-Debil.
-I tak mnie kochasz.
-Niestety.
***
-Ale
mam kaca -W salonie od rana dało się słyszeć narzekanie Chena, z
którego nieprzerwanie śmiał się Xiumin, który miał niesamowicie silną
głowę do jakichkolwiek procentów. Jednak nie tylko jęki Jongdae dało się
słyszeć tego dnia w dormie, ale i innych członków zespołu, którzy
przesadzili z alkoholem. No i jeszcze Chanyeola. Dlaczego?
-Możesz już zejść? Nie ważysz pięciu kilo, Baekhyunnie -jęczał Yeol, mając nadzieję, że jego plecy jeszcze trochę przetrwają.
-Nie
-odparł zadowolony z siebie Byun, wygodnie trzymając brodę na czubku
głowy ukochanego. Nogi jakby co, zacieśnił jeszcze bardziej wokół pasa
Chana. -Jak mówiłeś, że masz na mnie ochotę, nie sądziłem, że tak
wielką, że nie będę mógł dziś chodzić. Odpokutuj za swoje uczynki,
Yeollie. A teraz idź do kuchni, zrobisz mi śniadanie.
-Nie umiem gotować -odpowiedział Yeol, posłusznie, lecz z wielką niechęcią kierując się do kuchni.
-Najwyższa
pora się nauczyć -odpowiedział Baek wesołym głosem. -Jakoś będziesz
musiał mnie w przyszłości wykarmić, nie zawsze Soo będzie nam gotować.
-Też
mógłbyś się nauczyć, kotku -Chan wszedł do kuchni, gdzie został
obdarowany rozbawionymi spojrzeniami i komentarzami Jongina, odnośnie
bycia kurą na posyłki, albo jakoś tak.
Kyungsoo wesoło krzątał się po kuchni i nakładał domownikom jedzenie, w zależności od tego, na co mieli ochotę.
Baekhyun
zszedł w końcu z pleców Parka i powoli usiadł na krześle, nie ukrywając
swoich problemów w dolnych partiach ciała. Był wśród swoich, po co miał
udawać, że wcale nie robił wczoraj z Chanem wielu fajnych rzeczy?
-Ej,
chłopaki -odezwał się z zastanowieniem po dłuższej rozmowie Baekhyun.
-Bo tak w ogóle, zapomniałem wam wczoraj coś powiedzieć.
-Ty zapomniałeś? Jakie to niepodobne! -udał zaskoczenie Chen, na co rozbawiony Kai przybił mu żółwika.
-Heh,
wbiję ci widelec w krtań, heh -Baekhyun udał rozbawienie, aby następnie
od razu przybrać obojętny wyraz twarzy. -Widzę humorek na kacu
dopisuje.
-O czym zapomniałeś? -zapytał Luhan, ignorując ich wymianę zapytań.
-Dziś mamy się spotkać z ludźmi z BigHit. Dlatego odwołajcie wszystkie plany na dziś.
-Mamy trening, nie możemy tak po prostu...-Zaczął Suho.
-Przecież
zaraz tu już nie będziecie. Nie macie po co ćwiczyć tej choreografii,
prawda? -Baekhyun pokręcił głową, uśmiechając się z politowanianiem.
-W sumie racja... dobra, więc idziemy.
-No i fajnie -Baek uśmiechnął się, po czym wziął parówkę do ust, kończąc swoje śniadanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz