niedziela, 15 stycznia 2017

7. Backstage

Koncert minął, zanim Baekhyun się spostrzegł, a wykonawcy zaczęli dziękować fanom i machać im na pożegnanie. Fanki śpiewały jeszcze przez chwilę fragment ostatniej piosenki, po czym zakończyły wszystko jednym, wielkim krzyko-pisko-płaczo-wyciem.
Sala powoli pustoszała, a Baekhyun zaczął przedzierać się na przód, chcąc dojść do sceny. Gdy stanął tuż przy niej, zobaczył, że wejście na backstage prawdopodobnie znajduje się bliżej prawego rozwidlenia. Poszedł więc w tamtym kierunku, patrząc uważnie na swój bilet, szukając na nim  jakichkolwiek informacji.
Nie wiedząc, czy kieruje się na pewno tam, gdzie powinien, zaczepił mężczyznę z plakietką przyczepioną do czarnej koszuli.
-Przepraszam, mam bilet V.I.P i ... - Nie dokończył.
-A, tak jasne. - Mężczyzna przerwał mu od razu z uśmiechem mimo, że widać było, że jest bardzo zmęczony. Wskazał na drzwi, które zauważył wcześniej Baekhyun. - Przejdź po prostu przez drzwi i idź na lewo.
-Dziękuję. - Niższy uśmiechnął się uprzejmie i właśnie tam się skierował. Za drzwiami wbrew temu co sądził, było dość spokojnie i słychać było jedynie wesołe rozmowy i śmiechy. Po korytarzu kręciło się kilka osób z różnymi papierami, czy ubraniami. Wszyscy wyglądali na zmęczonych, ale i zadowolonych.
Baek skierował się w lewo tak, jak doradził mu mężczyzna minutę temu. Z lekkim wahaniem wszedł do pokoju nie oddzielonego żadnymi drzwiami od korytarza. Minęło już sporo czasu od końca koncertu, więc podejrzewał, że jest ostatnim tu fanem z wyjątkowym biletem. Nieśmiało wszedł do pokoju i rozejrzał się. Było tu 9 chłopaków, którzy nie tak dawno byli pożerani wzrokiem przez tysiące fanek. Piątka z nich siedziała przy małym stoliku i rozmawiała, jedząc słodkości i popijając je słodkimi napojami. Dwoje grało w coś na telefonach, siedząc obok siebie na beżowej kanapie, natomiast jakiś blondyn leżał razem z białowłosym na drugiej sofie z twarzami dociśniętymi do miękkiego materiału. Wyglądali na wykończonych i Baek nie zdziwiłby się, gdyby w tym momencie spali.
-Wracajmy już... - mruknął sennie jeden z siedzących przy stole, który skojarzył się Baekhyunowi z wiewiórką.
-Jestem za... - odmruknął drugi, bujając się na krześle. Ten za to skojarzył się brunetowi z dinozaurem, albo wielbłądem. Czy to jakiś dziwny zoologiczny fetysz?
-Mamy czekać na menadżera. - odburknął drobny chłopak, grający na telefonie.
-Przepraszam...- odezwał się w końcu Baekhyun, gdy zdał sobie sprawę, że nawet nie zauważyli jego obecności. Przez chwilę nawet zawahał się, czy nie wyjść, jednak widok białowłosego go do tego skutecznie zniechęcił.
Wszyscy, oprócz śpiących chłopaków unieśli na niego pytający wzrok, który potem zmienił się w szok.
Baekhyun uniósł swój bilet i kontynuował.
-Mam bilet, więc... - Nie wiedział, co powiedzieć dalej, więc zrobił dwa kroki w przód.
-Baek! - krzyknął drobny chłopak, po czym rzucił mu się na szyję z płaczem - To naprawdę ty! - Złapał jego twarz w dłonie i obserwował uważnie jego poliki, oczy, usta -Co się z tobą działo?! Tak się martwiłem, nic ci nie jest! - Reszta jego słów zginęła w szlochu.
Baek lekko oddał uścisk, nie wiedząc, co zrobić. No bo jednak... no nie znał go, tak?
Po chwili podszedł do niego drugi, wyższy członek zespołu o połowicznie blond włosach z czarnymi wykończeniami.
Reszta zespołu przypatrywała się całej sytuacji z różną mimiką twarzy, jednak na wszystkich widać było wyraźną ulgę.
-Zgłosiliśmy już nawet twoje zaginięcie. Co ty robiłeś przez ten czas? Ale schudłeś. - Facet o ostrej lini szczęki chwycił policzki Baeka w palce. -Hyung, już nie masz takich fajnych pućków. Same kości. - Poklepał go po przyjacielsku po plecach.
Baek już miał wszystko wytłumaczyć, kiedy usłyszał ruch za swoimi plecami. Odwrócił się w tamtą stronę, a jego wzrok spotkał ciemne, duże oczy wpatrzone w niego ze zdziwieniem. Baekhyun stał jak posąg pod wpływem tego spojrzenia. Dlaczego te oczy patrzą na niego z tak wielkim żalem? Naprawdę nie pamięta tak ważnej rzeczy?
Smutek przerodził się w wściekłość.
-Co ty tu do cholery robisz? - zapytał mężczyzna o odstających uszach i roztrzepanych, śnieżnobiałych włosach, zaciskając usta.
-Ja... - Baek szepnął onieśmielony tym, że uwaga wszystkich skupiona jest na nim. Nie mógł wydusić z siebie słowa, więc uniósł tylko bilet lekko do góry.
Ten wzrok, który błądził po jego ciele, naprawdę go parzył. Wewnętrznie tak bardzo chciał, aby wyższy patrzył na niego tym ciepłym wzrokiem ze zdjęcia, które trzymał w kieszeni. Dlaczego tak nie było?
-Kupiłeś bilet. Gratuluję. - warknął jego rozmówca. - Chcesz zdjęcie?
Na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech, który był niczym nóż prosto w szybko bijące serce.
Baekhyun zaprzeczył ruchem głowy i poczuł jak z jego oczu wypływają niechciane łzy. To, w jaki sposób ten chłopak się do niego zwraca, bolał go tak bardzo. Nie ważne nawet, że nie pamiętał, jakim uczuciem go darzył.
-W takim razie po prostu spierdalaj. -Stał naprzeciwko zaciskając pięści.
-Ej dobra, spokojniej Chan. - odezwał się blondyn, który chwilę wcześniej się obudził.
-Kai ma rację. Nie będziemy w ten sposób rozmawiać. Ale będzie lepiej Baekhyun, jeśli już pójdziesz. - odezwał się brunet siedzący cały czas przy stole. Posłał Baekowi smutny uśmiech, patrząc na jego zdezorientowaną twarz.
-Suho, co ty mówisz? - zapytał ciemnowłosy, mówiąc łamanym koreańskim. - Nie widzisz w jakim jest stanie?
-Lay nie wtrącaj się, proszę cię.
Baekhyun stał zdezorientowany, nie rozumiejąc nic i patrząc po kolei po wszystkich, nie powstrzymując łez, które skapywały z jego policzków.
-Jesteście wszyscy siebie warci. - powiedział drobny chłopak, po czym chwycił Baekhyuna za rękę i pociągnął go w stronę wyjścia - Odprowadzę cię.
-Zaraz jedziemy, pospiesz się. - powiedział Suho.
-Wrócę sam. - warknął niższy i wyszedł razem z brązowowłosym.
Szli nieznanymi Baekhyunowi korytarzami, aż wyszli na zewnątrz. Baekhyun osunął się po ścianie, gdyż nie mógł ustać na nogach z nadmiaru emocji.
-Baekhyun... co się stało, że wróciłeś? -zapytał chłopak o łososiowym kolorze włosów.
Ten przez dłuższy czas nie odpowiadał, więc starszy przysiadł obok niego i zapatrzył się na jego twarz.
-Baekhyun, mi możesz powiedzieć. - powiedział delikatnie.
-Przepraszam... - szepnął Byun po chwili ciszy.
-Za co przepraszasz? - zapytał piosenkarz, domyślając się odpowiedzi. Ta jednak diametralnie różniła się od tej, o którą go podejrzewał.
-Nie mam pojęcia kim jesteś, ani kim jest ten, który kazał mi spierdalać. Nic nie pamiętam. Straciłem pamięć po tym, jak skoczyłem z mostu. Nie wiem czemu, ale chciałem się zabić, rozumiesz? - Schował twarz w kolanach i zaniósł się płaczem, dając upust emocjom zebranym od czasu wybudzenia się ze śpiączki.
Chłopak siedzący obok niego nie odezwał się. Trwał jedynie w szoku, analizując usłyszaną przed chwilą informację. Po chwili wewnętrznych przemyśleń i układania sobie wszystkiego w głowie, oderwał ręce Baekhyuna od jego twarzy i kazał mu na siebie spojrzeć.
-Nazywam się Luhan i byliśmy... jesteśmy przyjaciółmi. Skoro jestem twoim przyjacielem, to pomogę ci wszystko sobie przypomnieć, jasne? I wykorzystam okazję, by pokazać wszystkim, jak bardzo mylą się w stosunku do ciebie, zwłaszcza Chanyeolowi, słyszysz?
Baekhyun patrzył mu w oczy, doszukując się chociażby cienia kłamstwa. Nie dostrzegł go jednak.
-Jak on się nazywa...? - zapytał Hyun łamiącym się głosem, wyrywając jedną dłoń z uchwytu, aby móc wyciągnąć zdjęcie uśmiechniętego chłopaka z kieszeni. - Kim on jest...?
Luhan wpatrywał się w zdjęcie oświetlone jedynie słabą lampą, która nie wiedzieć jakim cudem znalazła się w zaułku.
-To jest Park Chanyeol. Twoja jedyna miłość. Kiedyś nie był takim dupkiem, serio. -Uśmiechnął się łagodnie Lu, podnosząc młodszego za rękę z ziemi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz