-Co właściwie teraz
planujesz zrobić, Baekkie? -zapytał Chanyeol, ściśle obejmując swojego
chłopaka. Leżeli teraz na hamaku wywieszonym na starych miłorzębach
znajdujących się u nich w ogrodzie. Chanyeol był zadowolony z faktu, że
Baekhyun leżał na nim spokojnie i obejmował jego dłonie, bo hamak był
stosunkowo wąski.
-Na razie nie myślałem
nad tym bardzo... -mruknął starszy, patrząc na poruszające się grube
gałęzie drzewa i błękitne niebo, na którym powoli płynęły białe
cumulusy. -Myślę, że poczekam dopóki ktoś tu nie wbije, aby wywalić mnie
z dormu. Dobrze wiesz, że na pewno tak się stanie. Nie mam prawa tu
być.
Chanyeol niechętnie
pokiwał głową, ale i tak już się czuł bezpiecznie z myślą, że nawet
jeśli tak się stanie, Baekhyun już wszystko pamięta, więc bez problemu
sobie poradzi z problemami dnia codziennego.
-Nie chcę, abyśmy znowu
mieszkali oddzielnie -powiedział cicho białowłosy i poczuł, jak Baekhyun
przekręca się na brzuch tak, że ich twarze dzieliły centymetry, które
Byun zniwelował złączając ich usta na krótką, ale bardzo słodką chwilę.
-Przestań się smucić,
Channie -Objął jego szyję smukłymi ramionami i położył brodę na jego
torsie, aby mieć widok na twarz młodszego. -Ja też nie chcę, ale cieszę
się po prostu, że jesteś znowu mój. Nawet jeśli będziesz daleko,
wystarczy mi ta wiedza.
-Chciałbym, aby wszystko było jak dawniej.
-Nie warto być wiecznym
marzycielem, Yeol... Obiecuję, że kiedyś jeszcze będzie dobrze. Teraz po
prostu daj mi się tobą nacieszyć, póki nie przyjdą mnie wywalić.
W głowie Chanyeola
pojawił się widok spakowanej torby Baeka, którą postawił dziś rano już
na dole. To było oczywiste, że kwestią czasu jest przybycie tu
kogokolwiek z SM, a chcieli to załatwić jak najszybciej.
Leżeli tak wtuleni w
siebie dłuższy czas, ale powoli zaczynały do nich dochodzić śmiechy i
rozmowy ich przyjaciół, którzy masowo postanowili wyjść na świeże
powietrze.
-Robimy dziś grilla -Postanowił Dyo, który stanął nad nimi i uśmiechnął się szeroko. -Jesteście głodni?
-Tak! -wykrzyknął
Baekhyun i sturlał się z Chanyeola tak, aby wylądować na ziemi, bo
inaczej wstanie byłoby dość trudne. -Ale jestem głodny!
Chęć do zrobienia tego
typu obiadu wyrazili wszyscy, głównie maknae, którzy starali się
cokolwiek pomóc kucharzowi, ale zapał to nie wszystko, bo w końcu
jedynie mu przeszkadzali. Baekhyun też starał się jakoś przyspieszyć
proces gotowania, ale w rezultacie Dyo wyrzucił całą trójkę za drzwi.
Zrezygnowani i głodni zasiedli z resztą na kanapie, aby obejrzeć jakąś
dramę. Suho jednak nie dał im nawet skończyć jednego odcinka, bo wygonił
ich na dwór.
-Jest za ładna pogoda, by nie siedzieć na dworzu, wyłazić.
No cóż, nie wypadało się
sprzeciwiać, bo faktycznie pogoda była fantastyczna. Tak więc miło, na
świeżym powietrzu wszyscy razem spędzili dzień, aby późno wieczorem
oglądać razem gwiazdy, które nie wiedzieć czemu były dziś w Seulu
widoczne, leżąc na trawie. Baekhyun położył głowę na klatce piesiowej
Chana, a ten objął go szczelnie ramieniem, aby palce drugiej dłoni
spleść z tymi baekowymi. Uśmiechali się lekko, a Chanyeol przypominał
sobie, o czym myślał, gdy jeszcze nie tak dawno temu stał na swoim
balkonie, jak obserwował Kaia i grającego Kyungsoo. Stał wtedy i patrzył
zarówno na nich, jak i na gwiazdy, oraz myślał, jak bardzo chciałby je
oglądać z Baekiem.
-Chan! Spadająca! - wykrzyknął Baek, podnosząc się nagle i wskazując na blednący ślad po ścieżce, którą pokonała gwiazda.
-Pomyślałeś życzenie? -zapytał Yeol, który podniósł się do siadu wraz z nim.
Baek spojrzał na niego szeroko się uśmiechając i pokiwał energicznie głową.
-A ty? -Nachylił się do niego i spojrzał mu prosto w oczy.
Chanyeol nie odpowiedział, tylko pocałował go w czoło, na co śmiesznie zmarszczył nosek.
-Dobra, dzieciaki, jutro też jest dzień -Suho wstał i przeciągnął się. -Przeziębicie mi się od tego leżenia, do łóżek.
Wszyscy zgodnie pokiwali
głowami i nawet Kai nie chciał się kłócić, bo naprawdę byli zmęczeni, a
nie wiadomo, co może wydarzyć się jutro.
Chanyeol wstał i
skierował się w stronę drzwi tarasowych, ale poczuł, że nikt za nim nie
idzie. Odwrócił się, ale Baekhyun stał tyłem do niego i patrzył w
przestrzeń.
-Baek... idziesz? -zapytał zaniepokojony.
-Tak, już idę -zapewnił cicho. -Idź przodem.
Chan nie naciskał, tylko
skierował się do ich wspólnego pokoju. Po chwili namysłu jednak
wrzasnął na cały dom, kto zamierza brać dziś kąpiel lub prysznic.
Odpowiedziało mu kilka głosów, z czego większość powiedziała, że ma
dzień lenia, bądź brudasa i umyją się dopiero rano. Jedynie Xiumin i
Luhan wyrazili chęć zadbania o higienę. Po tym, jak ta dwójka już się
umyła, a Baekhyun zdążył wrócić do dormu, Chanyeol wkroczył do łazienki i
spojrzał na dużą wannę. Uśmiechnął się do siebie i napaścił tam wody,
dolewając dużej ilości olejku do kąpieli, tak, aby powstało bardzo dużo
piany, którą uwielbiał Baekhyun. Gdy wanna była już zapełniłona, wszedł
na piętro i chwycił zamyślonego Byuna w swoje ręce.
-Hę?! Co robisz? - zapytał zaskoczony nagłym porwaniem.
-Idziemy się kąpać
-Zadecydował Chanyeol z pewnym siebie uśmiechem, schodząc na dół.
Postawił Baekhyuna, który był dla niego niczym piórko, na podłodze i
zaczął ściągać mu koszulkę.
-Twój napalony wzrok jest dość niepokojący, Yeol -skomentował to Baekhyun, kręcąc głową. -Umiem się sam rozebrać.
-Ale ja robię to lepiej
-odpowiedział dalej pewny siebie i zaczął ściągać z Baeka również
spodnie, ale zanim zdążył dobrać się do bokserek, starszy ściągnął je
szybko sam i wskoczył do wanny pokazując młodszemu język. Potem jednak
syknął krzywiąc się.
-Gorąca! -Spojrzał na białowłosego z pretensją.
-A w jakiej chciałeś się
kąpać? -Park pokręcił głową i również zaczął ściągać z siebie części
garderoby. Czuł przy tym pełen aprobaty wzrok mniejszego, przez co
starał się wyglądać jak najbardziej pociągająco, ale Baekhyun po chwili
zaśmiał się z kpiną.
-Nie wysilaj się, matołku. -Pociągnął go za rękę, aby ten się pospieszył.
Yeol ostrożnie wszedł do
wanny, aby nie popełnić tego samego błędu, co chłopak bawiący się
aktualnie pianą. Potem chwilę jakoś manewrował w wodzie tak, aby ułożyć
Baekhyuna na swoich rozciągniętych nogach i objął go ramionami, kładąc
brodę na jego ramieniu. Chanyeol leżał cały czas bez słowa i po prostu
przypatrywał się, jak Baekhyun z radością dziecka bawi się pianą
dmuchając nią i robiąc sobie z niej brodę. Gdy takową wykonał, obrócił
się do Chana z szerokim uśmiechem, na co Yeol parsknął, aby następnie po
prostu zacząć się głośno śmiać.
-Jesteś dziecinny -skomentował, kręcąc głową.
-Ktoś musi. Zresztą,
zaraz nie będziesz lepszy -Zaśmiał się, robiąc białowłosemu identyczny
zarost. -Zobacz! Pasuje ci do włosów!
Bawili się tak dłuższą
chwilę, aby tę niewinną zabawę zakończyć na namiętnych pocałunkach,
których nie mogli przerwać. Baekhyun obrócił się tak, że zaplutł nogi na
biodrach wyższego, a jego ręce obejmowały szyję ukochanego.
-Będę tęsknić, gdy nie
będę mógł cię widzieć -Baekhyun w końcu wydukał to, co cały czas
siedziało mu w głowie, a to samo mówił Chan, gdy leżeli razem na hamaku.
-SM pewnie teraz pożądnie da wam w kość treningami.
-Sam mówiłeś, że będzie dobrze. Jakoś wszystko ułożymy, nie zostawię cię już nigdy.
-Wiem, Yeollie.
Leżeli tak w wodzie o zapachu wanilii i zbierali ciepło swoich ciał na zapas, nie wiedząc, kiedy będą mogli ponownie się objąć.
***
Wydarzenia
mające miejsce kolejnego dnia nie były dla nich niespodzianką. Z rana
obudził ich stukot do drzwi, a Baekhyun wiedząc, co się dzieje, od razu
się ubrał i złożył na ustach Chanyeola bardzo długi pocałunek. Zszedł na
dół, nie puszczając ręki wyższego i spojrzał w oczy Hyowoo, którego
twarz nadal miała na sobie ślady agresji ex członka EXO. Baekhyun
uśmiechnął się pewny siebie i chwycił swoją ciężką torbę sportową na
ramię.
-Nie myślcie, że macie nade mną przewagę, Hyowoo -odezwał się -Dobija was bardziej, niż wy zrobiliście to mi.
-Wynoś się -warknął mężczyzna, a dwóch umięśnionych gości, którzy z nim tu przyszli, spojrzeli na intruza z groźbą w oczach.
-Nie
robię przecież nic innego, staruszku. Nie denerwuj się. -Zaśmiał się
Baekhyun tak, że jad w jego głosie był świetnie wyczuwalny. Chłopak
jeszcze tylko objął każdego przyjaciela na pożegnanie, a Chanyeola
uścisnął najdłużej i najczulej, do ręki wkładając mu drobny przedmiot,
który zakupił na targu wtedy, kiedy przyłapano go na mieszkaniu w
dormie. Chan nie patrzył na to, co otrzymał, tylko swój wzrok wgapiał w
wątłe plecy szatyna, które znajdowały się już za drzwiami. Jednak
Baekhyun nie był smutny, obrócił się jeszcze i z szerokim uśmiechem
pomachał im, aby następnie ruszyć w kierunku najbliższego postoju
taksówek.
Chanyeol
wziął kilka wdechów na uspokojenie, ale czując pokrzepiający wzrok
zespołu postanowił, że on sam nie pozwoli sobie na kilka chwil słabości i
zacznie myśleć pozytywnie, jak ta krucha lalka, którą Baekhyun był. W
końcu tak trzeba, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz