To już dziś.
Zdecydowanie nie mógł spać i siedział aż do świtu na szerokim parapecie w
swojej sypialni. Był owinięty w ciepły, błękitny koc, pachnący jeszcze
lawendowym proszkiem do prania, a w dłoni od dłuższego czasu trzymał
kubek z Kubusiem Puchatkiem, z którego wydobywał się przyjemny aromat
herbaty sencha, której zapas znalazł w jednej z kuchennych szafek.
Obserwował z okna ludzi,
którzy coraz liczniej wychodzili z budynków mieszkalnych, kierując się
do szkół, prac, lub być może na mało prawdopodobne spotkania towarzyskie
o 8 rano. Kto wie. Jedno było pewne - każdy gdzieś się spieszył, przez
co wszyscy wyglądali właściwie tak samo i zlewali się w jeden, dość
smutny widok.
Mężczyzna dopił napój i
odstawił kubek tak, aby nie zleciał przy jego pierwszym ruchu, co przy
jego koordynacji jednak było bardzo możliwe.
Zamknął oczy i oparł
czoło o chłodną szybę. Zadrżał, odsuwając się natychmiastowo od
nieprzyjemnej powłoki. Przeciągnął się i ziewnął, a jego koc zsunął się
na ziemię, ukazując jego blady i bardzo chudy brzuch wystający zza
wymiętej, za dużej koszulki.
Baekhyun nie wiedział,
czy zawsze był tak chudy, czy może był to wynik jego długiej śpiączki.
Nie przeszkadzało mu bycie szczupłym, jednak nie podobał mu się widok
swoich mocno zarysowanych żeber i widocznych kości policzkowych. Nie
wyglądało to ani ładnie, ani naturalnie, a worki pod oczami również nie
dodawały mu uroku, więc starał się spać w miarę długo, aby już niedługo
nie było po nich śladu.
A ponieważ nie lubił też swojej niezbyt zdrowej wagi, właśnie z tego powodu w ciągu ostatniego tygodnia starał się jeść naprawdę sporo, aby choć trochę nabrać masy. Przez ten krótki okres nie było widać jeszcze jakichkolwiek efektów, ale wiedział, że z jego lenistwem i aktualnie biernym trybem życia już niedługo będą widoczne jakieś różnice.
A ponieważ nie lubił też swojej niezbyt zdrowej wagi, właśnie z tego powodu w ciągu ostatniego tygodnia starał się jeść naprawdę sporo, aby choć trochę nabrać masy. Przez ten krótki okres nie było widać jeszcze jakichkolwiek efektów, ale wiedział, że z jego lenistwem i aktualnie biernym trybem życia już niedługo będą widoczne jakieś różnice.
Wszedł do kuchni i
otworzył pierwszą szafkę po lewej. Odwinął folię od czekolady malinowej,
którą kupował codziennie od tygodnia w najbliższym sklepie, gdy tylko
naszła go ochota na coś słodkiego. Nie wiedział dlaczego to robi, skoro
jest tyle smaczniejszych rzeczy na świecie, ale zdążył się już do niej
przekonać i nawet polubić.
Zmarnował swoje kolejne
popołudnie, leżąc na kanapie i oglądając słabe dramy. Od tygodnia
obiecuje sobie, że znajdzie swój bank i sprawdzi, ile aktualnie ma na
koncie i jak wielkim jest biedakiem, jednak zwyczajnie perspektywa
siedzenia na kanapie jest przyjemniejsza. W skrócie- pójdzie tam w razie
ostateczności, która według pojemności jego portfela, miała nastąpić
już niedługo.
Gdy zaczęło się ściemniać, uznał, że to już najwyższa pora, aby się ogarnąć i wyjść na wyczekiwane przez siebie wydarzenie.
Doprowadził swoje włosy i
twarz do porządku, założył ciemne spodnie z dziurami w których jak
zawsze trzymał jedno zdjęcie, oraz wsunął na siebie białą, trochę za
luźną koszulkę odsłaniającą jego wyraźnie zarysowane obojczyki.
Zerknął jeszcze na swoje zadbane paznokcie i nakremował jak zawsze miękkie i delikatne dłonie. Użył jeszcze tylko taniej mgiełki zapachowej i narzucił na siebie letnią, jeansową kurtkę, obawiając się, że gdy będzie wracać, może być dość chłodno.
Zerknął jeszcze na swoje zadbane paznokcie i nakremował jak zawsze miękkie i delikatne dłonie. Użył jeszcze tylko taniej mgiełki zapachowej i narzucił na siebie letnią, jeansową kurtkę, obawiając się, że gdy będzie wracać, może być dość chłodno.
Arena, w której odbyć
miał się koncert, znajdowała się pół godziny na piechotę od jego domu,
więc mając zapas czasu, zdecydował udać się tam piechotą. Czuł pewien
rodzaj ekscytacji, które zawsze towarzyszy tego typu wydarzeniom i z
każdą chwilą czekał na to coraz bardziej i bardziej.
Gdy zobaczył miejsce, w
którym zbierają się tłumy i piszczą nastolatki, już wiedział, że to tu.
Wszystko wokół oświetlały reflektory, które co chwilę przeszywały też
niebo, na którym jednak nie było widać gwiazd. Uśmiechnął się, widząc
tyle radosnych, podekscytowanych ludzi.
Po chwili bramki uchyliły się i fani zaczęli wbiegać jak poparzeni do środka, trzymając mocno bilety w rękach.
-To V.I.P nie daje
specjalnego miejsca? - Baek zapytał zaskoczony po chwilowej rozmowie z
ochroniarzem, w której zapytał, gdzie powinien się udać.
-Bilet V.I.P pozwala jedynie po koncercie wejść na backstage i chwilę porozmawiać z zespołem.
-Za tyle kasy naprawdę
nie ma żadnej dobrej strefy? - Nie dowierzał, bo jednak za takie
pieniędze organizatorzy mogliby się choć trochę bardziej wysilić.
Starszy ochroniarz zaprzeczył i po chwili zapomniał o jego istnieniu, sprawdzając kolejne przepustki.
Baekhyun szybko wbiegł
na salę, mając nadzieję, że nie będzie tak źle, jak sądził. Niestety
było cholernie tłoczno i musiał stanąć dobrych kilkanaście metrów od
sceny. Jedynym plusem było to, że na koncert przyszły głównie fanki, a
nie wysocy faceci, bo Baekhyun niestety do najwyższych nie należał i
mało co by zobaczył. Mimo odległości ucieszył się, widząc dokładnie całą
scenę, która rozchodziła się aż na 3 strony.
Na sali niestety było
bardzo duszno, jednak wyjątkowo mu to nie przeszkadzało i cierpliwie
stał, czekając na drżących z emocji nogach, na rozpoczęcie się
widowiska.
Po półgodzinie
oczekiwania i zdeptania przez innych kilka razy, zdał sobie sprawę, że
wszystko jakby ucichło, a lightsticki fanek powędrowały w górę wraz z
ich dłońmi. Światła momentalnie zgasły, ukazując pięknie kilkanaście
tysięcy białych świateł. Reflektor oświetlił dziewięciu chłopaków
wchodzących energicznie na scenę. Jedni krzyczeli powitania do
mikrofonu, inni tylko machali wysoko i uśmiechali się do fanów. Reszta
śmiała się z tego, jak jeden się wywalił już na starcie, ale od razu
sprawdzili, czy wszystko z nim na pewno w porządku. Część z nich,
ubranych w sceniczne, czarne koszule udała się na lewą platformę, aby
być bliżej fanów, dwóch poszło na środek. Na prawej części sceny stanęła
trójka z nich. Baekhyun stał w miejscu najbliżej lewej strony sceny.
Fanki piszczały,
krzyczały i unosiły w górę swoje dłonie i banery, mając nadzieję, że
idol zwróci uwagę właśnie na nie, spośród tego tłumu.
Jednak Baekhyun stał jak
skamieniały, patrząc na wysokiego, uśmiechniętego chłopaka w białych
włosach, krzyczącego coś swoim głębokim głosem do mikrofonu. Baek nie
słyszał co. Jego usta były lekko rozchylone, a nogi trzęsły się mu z
emocji. Czuł na plecach zimny pot, który spływał po nim aż do końca
koncertu.
Uśmiech mężczyzny o białych włosach był naprawdę piękny i śmiał się naprawdę często, nawet w trakcie wykonywania poszczególnych utworów oraz przy rozmowie z fanami.
Uśmiech mężczyzny o białych włosach był naprawdę piękny i śmiał się naprawdę często, nawet w trakcie wykonywania poszczególnych utworów oraz przy rozmowie z fanami.
Nie ważne przy jakiej piosence, ale Baekhyun jednak nie pozwolił sobie na odwrócenie wzroku od białowłosego chociaż na chwilę.
Był pewien, ze to on.
Chłopak, którego szukał.
Chłopak z jego zdjęć, znalezionych pod polaroidem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz