-Późno dziś
wróciliście... - Baekhyun siedział na łóżku, patrząc na przebierającego
się w luźne ubrania do spania Chanyeola. Zegar wskazywał już godzinę
drugą w nocy, a całe EXO wkroczyło do dormu raptem kilka minut
wcześniej.
-Przepraszam, ćwiczymy
nowy układ. -odpowiedział wysoki, wzdychając. Nie miał siły na nic,
nawet na to, aby obdarzyć Baekhyuna choćby lekkim uśmiechem. Zrobił to
jednak, ale doskonale wiedział, że starszy zdaje sobie sprawę z tego, że
jest on wymuszony.
-Nie jestem zły. Po
prostu... to zawsze tak wygląda? Zawsze tyle pracujecie? -zapytał
wyraźnie smutny. Zdecydowanie wolał dni, kiedy wszyscy byli tu na
miejscu. Od dobrego tygodnia członkowie zespołu wychodzili z rana, a
wracali w późnych godzinach i mimo tego, że czasem zbierali się w
salonie, aby coś pooglądać, rozmowy nie było właściwie żadnej, bo
wyglądali jak żywe trupy. Baekhyunowi zdecydowanie było przykro, że nie
mógł nic z tym zrobić i siedział całymi dniami w pustym domu. Zazwyczaj,
gdy zostawał sam, albo oglądał jakieś dramy w telewizji, albo czytał
,,Małego księcia", która z tego, co mówił Chanyeol, była jego ulubioną
lekturą.
-Tak. - odpowiedział krótko Chan, kładąc się na swoim łóżku, które już zajmował Byun.
-Kiedy to się
skończy...? -zapytał nieśmiało Baekhyun i chciał coś jeszcze dodać, ale
zamilkł zaskoczony pod karcącym spojrzeniem.
-Baek, daj mi spać. -Głos Chanyeola był podirytowany, podobnie jak jego mimika twarzy.
-Prze-przepraszam... -
zająknął się i lekko skulił, czując, jak w jego oczach zbierają się łzy.
Od kilku dni Chanyeol był dziwnie oschły, a Baekhyun podświadomie
pragnął, aby ten dalej patrzył na niego z takim pragnieniem, jak wtedy,
gdy tu zamieszkał. Białowłosy zmienił się nie do poznania, a on czuł się
bez niego u boku samotny.
Chanyeol dopiero, gdy na
niego spojrzał, zrozumiał, co zrobił i przysunął lekko trzęsące się
ciało do siebie. Po prostu się zapomniał. Dalej zapominał, że to nie ten
sam Baekhyun, którego pamięta i nie odpyskuje mu, bo jest na to po
prostu zbyt nieśmiały.
-Przepraszam, nie
chciałem. Jestem po prostu zmęczony, Baekkie. - mruknął, całując go w
skroń, ale ten nie odezwał się, tylko odwrócił do niego plecami, aby
następnie pociągnąć nosem i hamować płacz. - Baekkie?
-Nic się nie stało. -szepnął szatyn i zacisnął ręce na pościeli. - Rozumiem...
Chanyeol nie wiedział,
co na to odpowiedzieć, bo nie mógł mu przecież obiecać, że coś się
zmieni. Nic na to po prostu nie wskazywało. Wtulił go więc mocniej w
siebie i wolną ręką lekko głaskał go po świeżo umytych włosach.
Najwyraźniej Baekhyun umył się niedługo przed ich przyjazdem, bo czekał.
Zasnęli, a gdy Baekhyun obudził się rano, znowu leżał w łóżku sam.
***
-Naprawdę? -zapytał Baekhyun, po tym jak po dwóch tygodniach biernego życia, D.O zabrał go na chwilę na bok, aby porozmawiać.
-Tak,
myślę, że się ucieszy. Poza tym, będziecie mieli czas, aby pobyć trochę
ze sobą. Widzę, że ci na tym zależy, ale musisz po prostu nas
zrozumieć. Ty byłeś do tego tak samo przyzwyczajony jak my. To po prostu
nasza praca. Ale uwierz, że gdy jesteśmy poza dormem, Chanyeol i tak co
chwila zerka na telefon, aby ci odpisać, albo siedzi zamyślony, co w
tej chwili robisz.
-Wiem,
ale... -Przerwał, nie wiedząc, jak mógłby dokończyć zdanie. -Po prostu
miałem nadzieję, że szybko odzyskam pamięć i dowiem się, co się stało.
Że... że Chanyeol mi pomoże...
-Chanyeol
nie jest cudotwórcą, Baekhyun. Może i by ci trochę pomógł, ale nie
wiadomo, czy tą pamięć kiedykolwiek odzyskasz. -Położył mu dłoń na
ramieniu. Siedzieli w pokoju Kaia i Dyo już od dłuższego czasu.
-Nie
chcę tkwić w tym stanie przez całe życie... -Zapłakał Baek, szlochając i
chowając swoją twarz w koszulkę przyjaciela. -Na co ja mam tu czekać?
Mam się ukrywać do końca życia? Chcę zacząć normalnie żyć... chcę
odzyskać moje dawne życie, ale... to jest niemożliwe, Dyo! Zmieszano
mnie z błotem! Jestem skończony...!
-Ciii...
-szepnął Kyu, głaszcząc go po włosach. Wielkooki usłyszał, jak drzwi
się otwierają, a do pomieszczenia wchodzi Luhan. Spojrzał pytająco na
Dyo, który trzymał w swoich objęciach płaczącego Baekhyuna. Ten pokręcił
głową i wskazał, aby ten usiadł obok.
Soo wyszeptał szybko na ucho różowowłosemu, o co chodzi, przez co Luhan westchnął.
-Twoja
pamięć to faktycznie problem. -odezwał się po chwili, a Baekhyun
przekręcił głowę tak, aby móc na niego spojrzeć. -Ale nie jesteśmy w
stanie zrobić nic konkretnego, aby ci pomóc. Chanyeol też nie. Być może
to przyjdzie z czasem, nie wiem, nie chcę cię okłamywać, ile to może
trwać.
-Nie chcę tu dłużej siedzieć. Chcę chociaż spróbować żyć. Wiem tylko, że Chanyeol się na to nie zgodzi.
-Na
co się nie zgodzę?-Usłyszeli charakterystyczny, głęboki głos. W
uchylonych drzwiach stał Chanyeol bez koszulki, a na jego szyi
przewieszony był ręcznik.
-Chodź,
usiądź. -Do swojego pokoju gestem zaprosił go Kyungsoo. Chanyeol
spojrzał na niego podejrzliwie, ale zrobił to, o co ten go poprosił.
-Dlaczego on płacze? -zapytał zaniepokojonym głosem, patrząc na skulonego, płaczącego Byuna.
-Chce żyć Chanyeol, a ty mu to uniemożliwiasz. -odpowiedział Luhan twardym głosem, wyprzedzając łagodnego D.O.
-Uniemożliwiam? O co ci chodzi? -Patrzył ostro na Chińczyka.
-Ej,
spokojnie ludzie. -westchnął Kyungsoo. -Słuchaj, Chan. Baek siedzi tu
sam od kilku...nastu dni. Zgadzam się z nim, tkwi tu bez sensu. Nie ma
kontaktu ze światem, zamknąłeś go pod kloszem. To nie jest dobre.
Powinien zacząć żyć swoim życiem. Nie odzyska poprzedniego, przynajmniej
na razie. Nie sądzę, aby chowanie go tu bez powodu miało sens...
-Miało
sens? -Chanyeol wstał zdenerwowany. -Wiesz, dlaczego go tu zabrałem?!
Bo przed tym pieprzonym wypadkiem ćpał i narobił długów! Gdyby do mnie
nie zadzwonił i nie spłaciłbym wszystkiego, stając się bankrutem,
mogliby go po prostu zajebać! I ty mi mówisz, że to, aby tutaj był, nie
ma sensu?! Nie rozśmieszaj mnie! -Patrzył na niego ze złością zmieszaną z
politowaniem. -Mam w dupie, co uważacie.- Chwycił Baekhyuna pewnym
uściskiem za rękę, podnosząc go. -Ja nie zamierzam go drugi raz stracić.
-Pociągnął go za sobą w stronę wyjścia z pokoju. Starał się zignorować
szloch, który wydobywał się z wąskich ust starszego.
-Proszę, puść, to boli... -jęknął Baekhyun między szlochem. -Channie, proszę...
Chanyeol
poluźnił uścisk, ale nie puścił jego ręki. Wepchnął go lekko do pokoju i
sam wszedł zaraz po nim. Zamknął drzwi i spojrzał na skulonego
chłopaka. Westchnął i podał mu ubranie, w którym aktualnie sypia.
-Jest
późno, przebierz się. -powiedział, a sam wszedł do swojego łóżka,
czekając, aż Baekhyun się przebierze i do niego przyjdzie. Ku jego
zaskoczeniu Baek jednak odłożył brudne ubrania gdzieś na bok i położył
się w swoim łóżku.
-Co ty robisz? -zapytał zdezorientowany Chan, podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Dobranoc, Chanyeol. -powiedział Baekhyun chłodnym głosem i odwrócił się w stronę ściany.
Parkowi w tej chwili zrobiło się po prostu przykro. Starał się jednak tego nie okazać i również starał się zasnąć.
Nie udało się to jednak im obydwum przez całą noc.
***
Kolejne
dni były jednymi z tych, które są jeszcze gorsze od chwili kłótni. Tak
zwane ciche dni, czyli zmory wszystkich sprzeczek. Chanyeol nie starał
się nawet zagadywać do Baekhyuna, bo po kilku zignorowanych próbach,
miał po prostu tego dość. Na tyle, ile znał swojego ukochanego,
wiedział, że księżniczka musi ochłonąć i wszystko przemyśleć. Bo to nie
tak, że kiedyś byli idealną parą, kłócili się zdecydowanie najczęściej w
dormie, ale za to mogli sobie pozwolić na coś najprzyjemniejszego po
kłótniach, czyli seks na zgodę. Jeśli ktokolwiek kiedyś powiedział, że
to nie jest dobre, to obydwaj mogliby powiedzieć, że ten człowiek jest
idiotą i chyba po prostu tego nie zaznał.
Chanyeol wiedział jednak, że tym razem sprawa nie jest prosta, bo on nie zamierzał odpuścić, mając na uwadze bezpieczeństwo Byuna, a i on nie zamierzał ulec Parkowi. Wynikało z tego, że obydwaj bardzo źle spali, a ich humory uległy jeszcze większemu pogorszeniu.
Chanyeol wiedział jednak, że tym razem sprawa nie jest prosta, bo on nie zamierzał odpuścić, mając na uwadze bezpieczeństwo Byuna, a i on nie zamierzał ulec Parkowi. Wynikało z tego, że obydwaj bardzo źle spali, a ich humory uległy jeszcze większemu pogorszeniu.
Baekhyun
jednak przez cały czas rozmyślał o tym, co powiedział mu kilka dni temu
Kyungsoo. Bo to nie tak, że był zły na Chanyeola. Rozumiał jego
intencje, ale bolał go brak zrozumienia. Dlatego właśnie gdy całe EXO
wyruszało na kilkugodzinny trening, Baekhyun pożegnał ich miło na
korytarzu. Następnie obserwował z kuchni, jak odjeżdżają. Szybko pobiegł
do łazienki, aby wziąć prysznic i ogarnąć swoją czuprynę. Założył na
siebie czyste ubrania i okulary przeciwsłoneczne, bo mimo, że było już
popołudnie, słońce w dalszym ciągu mocno świeciło. Rozejrzał się jeszcze
raz, gdy wychylił się zza drzwi i z lekkim wahaniem wyszedł z budynku.
Ruszył w miasto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz