Baek obserwował
zaskoczony, jak Chanyeol po kolei pakuje jego wszystkie rzeczy.
Czarnowłosy zdecydowanie zdawał sobie sprawę z rozmieszczenia wszystkich
pokoi oraz gdzie co powinno się znajdować. Wiedział, gdzie Baekhyun
trzyma bieliznę, czy inne ubrania. Wziął też z półki dwie książki.
-Dlaczego je zabierasz? - zapytał Baek, stojąc sztywno od kilku minut w drzwiach prowadzących do sypialni.
-To twoje ulubione.
Jakbyś chciał przeczytać, albo coś. - odpowiedział, zbierając po kolei
różne drobiazgi, nawet na niego nie patrząc. Był tym zajęciem wyraźnie
zaabsorbowany. Wyminął szatyna i wszedł do łazienki. Stanął i rozejrzał
się po pomieszczeniu.
-Gdzie twoje wszystkie kosmetyki? - zapytał Yeol, wychylając się tak, by spojrzeć na niższego.
-Nie wiem. Gdy tu
przyszedłem, miałem jedynie szampon. I tak te kilka rzeczy, które są,
kupiłem ostatnio... - Baekhyun wzruszył ramionami.
Chanyeol wpatrywał się w
niego w skupieniu, marszcząc brwi. Baekhyuna bardzo ciekawiło, o czym
właśnie myśli, ale nie wiedział, czy na pewno chce to wiedzieć, ponieważ
oczy Chanyeola znowu zrobiły się smutne. Chan zniknął ponownie w
łazience, chwycił jedyne kosmetyki, jakie znalazł i wrzucił je luźno do
sportowej, czarnej torby, która tak jak zapamiętał, zawsze leżała na
szafie.
-Chodź. - Uśmiechnął się, przewieszając ją sobie przez ramię z lekkim trudem.
Baekhyun założył swoje
czerwone trampki, chwycił za klucze i zamknął za nimi drzwi. Stał przez
chwilę bez ruchu, patrząc, jak Chanyeol schodzi po marmurowych
schodkach.
-Idziesz? - zapytał, patrząc w górę słysząc, że Baek nie idzie za nim.
-Idę... - mruknął cicho i udał się za Parkiem.
Wyszli z osiedla w ciszy
i wsiedli do srebrnego vana, który właśnie podjechał. Nie zapomnieli
przed wyjściem o założeniu przeciwsłonecznych okularów, więc ich nocna
trasa obyła się bez rozgłosu. Zresztą o tej godzinie i tak panowały
pustki, jednak przezorny zawsze ubezpieczony.
Gdy wsiedli, usiedli
obydwaj w ostatnim rzędzie. Baekhyun oparł łokieć o podparcie i
zapatrzył się na widok za oknem. Czuł na sobie wzrok Chanyeola, przez co
nawet już nie wiedział, na co patrzy i zaczął nerwowo zerkać w jego
kierunku.
-Dlaczego tak się
patrzysz? - zapytał Byun, odwracając w końcu twarz w kierunku
ciemnowłosego, mając nadzieję, że pokaźny rumieniec, który czuł na
policzkach, nie jest zbytnio widoczny w tym słabym oświetleniu.
-To chyba nie dziwne,
skoro nie widziałem cię tyle czasu. - odpowiedział, jakby to była
najoczywistsza rzecz na świecie. - Tęskniłem za twoim widokiem, Baek.
Starszy siedział tak,
nie wiedząc, co odpowiedzieć, więc odwrócił się szybko w przeciwną
stronę, czując, jak zaczynają mu się pocić dłonie ze zdenerwowania.
Dlaczego do cholery wystarczy jedno wypowiedziane przez niego zdanie,
aby wybić jego wszystkie myśli z głowy i pozostawić tam pustkę, oraz
przyprawić jego brzuch o skurcz?
-Nie zamierzasz w ogóle na mnie patrzeć? -zapytał Park swoim głębokim głosem. - Ani ze mną rozmawiać?
Baek odskoczył wystraszony, gdy usłyszał te słowa tuż przy swoim uchu.
-Czemu jesteś tak blisko?! - pisnął.
-Kilkanaście minut temu
sam mnie przytulałeś. - Uśmiechał się delikatnie, przysuwając swoją
twarz do jej odpowiedniczki. - Ale nie zamierzam naciskać. Sprawię, że
znowu sam będziesz chciał to robić.
-Co robić? - zapytał Hyun, nie kryjąc już swojej czerwonej twarzy.
Chanyeol nie
odpowiedział, tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej, patrząc na chłopaka
przypominającego w tym momencie małego pomidorka. Widząc jego przerażony
wzrok, jednak zlitował się i odpowiedział.
-Spokojnie zboczuchu, nie mam tych rzeczy
na myśli. A przynajmniej na razie. - Zaśmiał się, a jego twarz po
chwili znowu przybrała nostalgicznego wyrazu. Swoją wielką rękę położył
na głowie niższego i zaczął nią poruszać po jego miękkich włosach
pachnących lawendą zmieszaną z zapachem dzikich róż. - Rzadko kiedy
można było zobaczyć cię rumieniącego się. Właściwie po tym, jak byliśmy
razem, widziałem to bardzo rzadko. Jednak gdy byliśmy tylko
przyjaciółmi... uwielbiałem patrzeć na twoje czerwone poliki.
Baek rozchylił lekko
usta zdziwiony, i jak zahipnotyzowany wpatrywał się w ciemne tęczówki
naprzeciwko niego. Głos chłopaka zdecydowanie był zbyt piękny i zbyt
głęboki, przez co odruchowo przybliżył twarz do Chana, aby lepiej go
słyszeć. Jego oczy były lekko zmrużone, a ich usta dzieliły centymetry.
Chanyeol widząc Baekhyuna tak blisko siebie, już nie mógł się
powstrzymać i pochylił się by te centymetry dzielące ich przestały
istnieć.
-Dojechaliśmy. - odezwał się swoim basowym głosem kierowca.
Baekhyun nagle jakby
wybudził się z transu i szybko odsunął się od ciemnowłosego, po czym
niemalże wypadł z samochodu, w pośpiechu wysiadając.
Chanyeol syknął zirytowany i spojrzał z wyrzutem na kierowcę.
Wysiadł i wyciągnął z
bagażnika torbę. Zauważył, że adrenalina spowodowana wydarzeniami sprzed
godziny całkowicie go opuściła i poczuł się okropnie zmęczony po
treningu. Ziewnął przeciągle.
-Jesteś zmęczony? - zapytał cicho Baekhyun, który w tym momencie patrzył na swoje buty.
-Trochę, to nie ważne. -
odpowiedział mu i chwycił starszego za rękę, aby zaprowadzić go w
stronę budynku, w którym mieszkali. - Wybiegłem prosto z treningu.
-Przepraszam...
-Nie masz za co.
Wybiegłbym, nie ważne co bym robił. - odpowiedział szybko i spojrzał na
niego. Ich oczy lśniły, odbijając światło latarni ogrodowych. W dormie
paliło się światło w kilku oknach, które znajdowały się w salonie. Czyli
nie wszyscy jeszcze spali mimo bardzo późnej godziny i ciężkiego
treningu.
-Co jest? - zapytał Chanyeol, gdy Baekhyun zatrzymał się nagle.
Przez chwilę nie odpowiadał, a jego wzrok spoczął gdzieś w nieznanym punkcie.
-Wstydzę się... nie znam ich wszystkich...
-Ty? Ty się wstydzisz? -
zapytał oniemiały Chanyeol. - Nie sądziłem, że dożyję chwili, w której
takie zdanie padnie z twoich ust.
-Odwal się! - Spojrzał na niego z wyrzutem. - Co jeśli mnie nie polubią?!
Chanyeol skamieniał po raz kolejny.
-Przecież... ej Baek... oni cię znają, wiesz?
-Ooo... faktycznie... - mruknął zbity z tropu. Walnął się w czoło zażenowany. - Nie było tematu.
Chanyeol zaśmiał się i pociągnął go za sobą. Weszli do mieszkania i od razu usłyszeli rozmowy oraz dźwięk telewizora w salonie.
Zdjęli buty i udali się w
tamtą stronę. Baek odruchowo schował się za plecami zdecydowanie
wyższego Chana i walnął czołem w jego tył, gdy ten zatrzymał się nagle.
-Chanyeol! - krzyknął Luhan. - Idioto, dlaczego nie odbierasz?! Co z Baekiem, czemu płakał?!
-Właściwie to już
wszystko w porządku... przynajmniej na razie. Baek... - Zwrócił się w
przestrzeń, czekając aż ten wyjdzie zza jego pleców. - nie przywitasz
się?
-Baekhyun? - zapytał
Chen, rozglądając się i w końcu uniósł brwi, gdy zza pleców Chana
wychyliła się jakaś brązowa czupryna i oczy nieśmiało rozglądające się
po otoczeniu.
-Baekhyun! - wykrzyknęła
reszta i podeszli bliżej do niego, od razu zaczynając go ściskać.
Baekhyun był zbyt zaskoczony, by odwzajemnić uśmiech i odpowiedzieć na
masę pytań, które zostały skierowane w jego stronę.
-Ej chłopaki, zostawmy
to ściskanko na jutro, trochę dziś przeszliśmy i jesteśmy zmęczeni. -
powiedział Chanyeol, przez co w pokoju zrobiło się spokojniej. -
Pójdziemy już do siebie, ok?
-Idźcie. Jutro przecież
też jest dzień. - odpowiedział mu Suho, na którego Chan uważnie
spojrzał. Pokiwał jednak głową i wszedł po schodach na górę, targając za
sobą i torbę Baeka, jak i samego właściciela.
-Naszykować Baekhyunowi posłanie w wolnym pokoju? - zapytał Kyungsoo, obserwując korytarz na górze z dołu.
-Nie. Będzie spał w moim. - odpowiedział Chanyeol. - A właściwie naszym.
Baekhyun rozejrzał się
po pokoju, do którego weszli i poczuł się bardzo enigmatycznie. Czuł, że
na pewno tutaj kiedyś był, ale jedynie pamiętał ten zapach i uczucie,
które towarzyszyło mu, gdy budził się tu każdego ranka.
-Chyba pamiętam ten pokój... - szepnął cicho, rozglądając się.
-Cieszy mnie to. -
Uśmiechnął się Chanyeol, który naprawdę nie miał już siły na cokolwiek,
ale twardo trzymał się na nogach i zaczął ścielić Baekhyunowi jedno z
łóżek, które było w przeciwieństwie do drugiego w nienaruszonym stanie. W
duchu podziękował też Luhanowi, bo to najprawdopodobniej on posprzątał w
pomieszczeniu po napadzie furii wyższego. Nie było widać nawet śladu po
przeszłych wydarzeniach, a na podłodze nie było resztek po odłamkach
szkła i porcelany.
-Będziesz spał tutaj... w porządku? -Chan spojrzał na niego pytająco.
-Tak... nie przejmuj się aż tak mną. -Zapewnił.
-Nie mów tak. - odpowiedział od razu i westchnął cicho.
Baekhyun nie skomentował
tego, tylko zaczął szukać w torbie swojej piżamy, a właściwie czarnej
koszulki z płonącym ptakiem i krótkich spodni.
Chanyeol również zaczął
się przebierać. Zdjął koszulkę, pokazując swoje wyrobione mięśnie, przez
co Baekhyun stał i nie oddychając, patrzył na wysportowane ciało.
-Zamknij buźkę, bo ci
komar wleci. - zaśmiał się Chanyeol. Podszedł do Baeka i chwycił go za
brodę, automatycznie swoim ruchem zamykając mu usta. - Ale cieszę się,
że ci się podoba.
-Nie śmiej się ze mnie! - krzyknął Baekhyun i odwrócił się od niego cały czerwony.
-Czemu się nie przebierasz? - zapytał Chanyeol, po chwili już kładąc się w łóżku.
-Odwróć się... - powiedział zażenowany Baek.
-Wstydzisz się swojego
nutella abs'a? - zaśmiał się Chanyeol, ale zaraz ugryzł się w język.
Narkotyki najprawdopodobniej tak go wyniszczyły, że nie było mowy, aby
jego brzuch wyglądał jak kiedyś. Cały Baek był bardzo chudy, więc to co
powiedział Chan było bardzo nie na miejscu. - Przepraszam, już się
odwracam. - I jak powiedział tak zrobił, a Baek zdążył się przebrać.
-Już możesz patrzeć... -
powiedział cicho, gdy już zapomniał o tym, jak Chanyeol zjechał jego
sylwetkę, choć sądził, że gruby nie jest. - I nie mam nutella abs.
-Nie masz. - Potwierdził poważnie Chan, nie chcąc dodawać nic więcej.
-Dobranoc Chanyeol. - Szatyn zgasił światło i wszedł do chłodnego łóżka.
-Dobranoc Hyunnie. - mruknął, natychmiastowo odpływając.
Po chwili słychać było
spokojny, ciężki oddech Chanyeola, jednak Baekhyun długie godziny
przekręcał się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Czegoś mu brakowało. A
dokładnie brakowało mu czegoś w tym konkretnym łóżku. Po chwili jego
ciało postanowiło mu dać podpowiedź, o co dokładnie chodzi. Z lekkim
wahaniem, ale wyszedł z łóżka i stanął nad śpiącym czarnowłosym.
Wyglądał bardzo przystojnie, nawet gdy spał. Baekhyun uniósł brwi, gdy
na szafce nocnej przy jego twarzy zobaczył swoje zdjęcie, ale teraz to
się nie liczyło. Delikatnie, aby materac nie zagiął się pod nim tak
bardzo, położył się obok Chana i bardzo powolnymi ruchami przysuwał się
do niego. Dopiero gdy poczuł przy sobie jego ciepło oraz zapach i to
znane mu uczucie miękkiego, tego konkretnego materaca pod jego ciałem,
pozwoliło mu to odpłynąć w spokoju do lepszej, sennej krainy.
Gdy Chanyeol upewnił się
przez kilka minut, że Baek zasnął, w końcu otworzył oczy i spojrzał na
jego twarz pogrążoną w śnie. Przyjrzał się zmienionej cerze, chudych
policzkach i cieniach pod oczami. Jedynie usta pozostały te same,
aksamitne pod dotykiem jego kciuka. Były w kolorze pięknego różu.
-Zmieniłeś się... -
szepnął cichutko, tak, że nawet on nie usłyszał swoich słów. Zmęczony
nie wpatrywał się w niego jednak długo, tylko objął go ściśle, a ten
przez sen wtulił się w niego jeszcze bardziej, na co na usta Chana
wpłynął uśmiech. - Odzyskam cię całego, Baekkie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz