niedziela, 15 stycznia 2017

21. Gotowy?

Tego ranka Chanyeola nie zdziwiło to, że znowu leżał pod ciężarem czyjegoś ciała. Kiedyś budzenie się w takiej pozycji było dla niego jak najbardziej normalne, przez co zastanawiał się, czy Baekhyunowi naprawdę jest wygodniej leżeć właśnie na nim, aniżeli na miękkim materacu. Nie negował jednak tego, przytulając jego drobne, chude ciało do swojego mocno, ale nie na tyle, aby go obudzić. Patrzył na jego czubek głowy i skupiał się na ruchach jego klatki piersiowej, czując jak ten spokojnie, równomiernie oddycha. W pewnym momencie ręce starszego poruszyły się tak, że obejmowały teraz szyję Chana, a Baekhyun podciągnął się nieświadomie trochę wyżej, nie zdając sobie sprawy, że jego twarz leży niemalże na tej Chanyeola. Park zaśmiał się cicho, głaszcząc go po plecach i zakrywając je szczelniej kołdrą, czując, że są one dość zmarznięte. Okłamałby siebie, gdyby powiedział, że nie chciałby tak spędzić całego dnia, czując jego ciało, którego tak mu brakowało tuż przy sobie, jednak zaplanował na dzisiaj inną atrakcję.
-Baekhyun... już późno. - szepnął po kilkunastu minutach na ucho mniejszemu, na co ten niezadowolony odmruknął coś niezrozumiałego. -Baekhyun, musimy wstać...
-Nic nie musimy... -burknął już wyraźniej, po czym przekręcił się tak, że leżał teraz dalej od twarzy Chana.
-Baekhyunnie... nie bądź uparty... - poprosił ciemnowłosy, nie odwracając wzroku od spokojnej twarzy Byuna.
Starszy postanowił łaskawie uchylić jedno oko, aby spojrzeć na chłopaka leżącego w jego łóżku.
Zaraz... to nie było jego łóżko.
-Co ty znowu...?! - wykrzyknął, spadając na ziemię podobnie jak wczoraj. Chan spojrzał na niego z politowaniem, kręcąc przy okazji głową.
-Stanie ci się w końcu coś od tego spadania. -zaśmiał się - Jutro też masz w planach ze mną spać? Nie mam nic przeciwko.
Baekhyun nie odpowiedział, tylko skrupulatnie ukrywając swoją czerwoną twarz, wziął szybko pierwsze lepsze ubrania z szafy i niemalże wybiegł z pokoju, aby się przebrać. W tym momencie Chan pomyślał, że faktycznie zmienił się on i to bardzo. Normalny Baekhyun już dawno by odpyskował czymś tak, że Chanyeol nie miałby jak się odgryźć, a i tak by wyszło na to, że to on ma Baeka przeprosić.
Był zawsze taki uroczy, gdy się złościł.
A głupi Park Chanyeol najwyraźniej musiał być masochistą, skoro zawsze to wytrzymywał.
Chanyeol przebrał się szybko i zszedł na dół. Usiadł przy stole, przy którym siedział już jedzący Xiumin i Sehun.
-Gdzie Luhan? - zapytał, opierając brodę o dłoń, grzebiąc w płatkach, które podał mu przed chwilą Dyo. Stał on przy garnkach i rozmawiał ze stojącym obok Kaiem, który za wszelką cenę chciał podkraść mu z patelni jakąś parówkę.
-Łapy przy sobie. - powiedział Dyo, a jego chłopak zawtórował mu w tym samym momencie przewracając znudzony oczami. Znał go już na tyle dobrze, że wiedział w jakiej sytuacji, jaki pośle mu tekst, aby go uspokoić.
-Właśnie, więc poczekaj po prostu. - Niższy spojrzał na niego z wyrzutem.
-Po prostu wszystko co robisz, jest tak pyszne, że chciałbym już zjeść. - Uśmiechnął się Kai tak słodko, że aż Chanyeolowi się odbiło posiłkiem. Wypluł kilka kolorowych płatków wraz z mlekiem. Kaszlnął donośnie i chwycił szklankę z wodą, czując jak coś utknęło mu w gardle.
To nie tak, że nie lubił Kaia, jego ryj go po prostu śmieszył. W sumie nie tylko jego twarz, ale i cała reszta, ale i tak mógł nazwać go dobrym przyjacielem, który mimo dość specyficznego sposobu bycia, w tych ważnych momentach potrafił zachować się tak jak powinien. Widać to było chociażby po sytuacji z wczoraj, gdzie niepowstrzymywany przez nikogo, najprawdopodobniej Chan rzuciłby się na menagera. Jedynie Kai wyczuł do jakiego odruchu mogą Parka skłonić słowa tego jakże uprzejmego mężczyzny, który postanowił wczoraj wpaść do nich z niezbyt miłą wizytą.
Z rozmyślań podczas picia wody, Chana wyrwał głos Dyo.
-Jasneee... - odmruknął Kyungsoo, skupiając się ponownie na patelni, ale uśmiechnął się pod nosem na komplement młodszego od siebie chłopaka.
-Co mówiłeś? - zapytał Chanyeol, gdy przestał się dusić, a uwaga reszty przestała się skupiać na jego duszącej się osobie. Zdał sobie sprawę, że Sehun coś do niego od dłuższej chwili mówi, jednak zbyt skupił się na ciemnoskórym i ich zespołowym kucharzu.
-Powiedziałem, że wyszedł gdzieś niedawno.
-Kto? - Yeol uniósł brwi.
-No Luhan, pytałeś o niego. - Znudzony pił herbatę, znając niego z dużą ilością cukru.
-Nie wiesz gdzie? Chciałem z nim porozmawiać.
-Ostatnio jakoś nie za dużo ze mną rozmawia. Nie wiem więc, gdzie poszedł.- powiedział maknae, wgapiając się ze zmarszczonymi brwiami w swój napój. Czuć było od niego przygnębienie.
-Macie kryzys w związku? - Zaśmiał się Chan, jednak zaprzestał tego, gdy młodszy nie odpowiedział.
-Ej, stało się coś? -zapytał zaniepokojony młodszego.
-Sam nie wiem... to głupie, ale cały czas mam wrażenie, że coś ukrywa.
-Dlaczego tak sądzisz? - Chanyeol uniósł brew zaprzestając jedzenia. Czy to miało związek z tym, o czym chciał z nim porozmawiać Chińczyk?
Sehun wzruszył tylko niemrawo ramionami i odniósł pusty kubek do zlewu.
-Mam wrażenie, że stworzył wokół siebie barierę podobną do tej, którą zbudował przed swoim odejściem z zespołu. - powiedział cicho i wyszedł z kuchni.
Naprawdę tak było? Zastanowił się Chanyeol. On nie widział specjalnej różnicy w zachowaniu Luhana. Znaczy na pewno nie było tak samo, ale tłumaczył to do tej pory odnalezieniem Baeka, co na pewno w jakiś sposób na niego wpłynęło. Czy była to jednak jakaś znacząca różnica? Być może tylko Sehun to dostrzega, co w sumie nie byłoby takie dziwne, w końcu spędza z nim najwięcej czasu i wie o nim więcej.
-Hej, Baekhyun. - Po raz kolejny z zamyślenia wyrwał go głos, tym razem Kaia.
Obrócił się tak, by widzieć wejście do kuchni i stojącego w nim Baeka.
-Hej... Kai? - Upewnił się Baek, patrząc na niego pytająco. Nie był pewien, czy dobrze zapamiętał.
-Bingo, piękny. - Blondyn mrugnął do niego, szczerząc się wesoło.
Baekhyun nieśmiało odwzajemnił uśmiech i usiadł przy stole naprzeciwko Chanyeola. Skrzywił się, siadając na obolałbym od upadku tyłku i syknął lekko, co nie uszło uwadze Kaia.
-Boli cię dupa Baekhyun? - zapytał z uśmiechem godnym najlepszego pedofila. - To musiała być aktywna noc.
Ten spojrzał na niego zaskoczony, nie rozumiejąc, o co mu chodzi, a Chanyeol ponownie zachłysnął się tęczowymi płatkami. Baekhyun szybko wstał i zaczął go klepać po plecach.
-Wszystko ok? - zapytał przejęty, gdy Chanyeol przestał kaszleć.
-Tak. - odpowiedział, ponownie sięgając po szklankę z wodą.
-Cokolwiek nie powiem, to ty się dusisz. - mruknął Kai, rozkładając ręce, a Kyungsoo walnął go łokciem w bok.
-Kim Jongin, do cholery, czy możesz ogarnąć swoje żarty?! Nie, nie uprawialiśmy seksu, nie to nie była aktywna noc!
-Było to po prostu powiedzieć, a nie się dusić. - odpowiedział winowajca niezbyt przejęty. - Po prostu kiedyś często Baek z rana nie mógł siedzieć przez ciebie.
-KIEDYŚ. - Podkreślił to słowo Chan zirytowany. - Dlatego mógłbyś proszę pohamować swoje żarty, przynajmniej przy Baeku?
-N... nie kłóćcie się przeze mnie. - powiedział cicho Baekhyun, siadając przy stole. - Nie ma o co... naprawdę.
Chan spojrzał na niego i widząc jego proszące spojrzenie, zrezygnował z ponownego skomentowania zachowania przyjaciela.
-Dobra, nie było tematu. - powiedział Kai, widząc, że temat sfery erotycznej faktycznie bardzo peszy obecnego Baekhyuna.
-Dzięki. - Baek wbił wzrok w swoje dłonie. Dziwnie czuł się w obecności Chanyeola, który w tym momencie siedział naprzeciwko niego i jadł śniadanie. Miał wrażenie, że po tym, co wczoraj się wydarzyło między nimi, nie jest w stanie złożyć w jego kierunku najprostszego zdania, a dziś przecież mieli spędzić ze sobą cały dzień.
-Proszę, lubisz je. - Uśmiechnięty ciepło Kyungsoo postawił przed brunetem miskę z identycznymi płatkami, które jadł Chanyeol.
-Dziękuję. - Odwzajemnił uśmiech i zaczął jeść. Było to o tyle trudne, że cały czas czuł na sobie spojrzenie Chana, który nawet nie starał się kryć z tym, że się na niego gapi.
Po skończonym posiłku odnieśli naczynia do zlewu i poszli do przedpokoju założyć buty, okulary przeciwsłoneczne oraz czapki. Baekhyun z zaskoczeniem stwierdził, że zegar wiszący w przedpokoju wskazuje już 13 godzinę. Co jak co, ale ostatnio rzeczywiście dużo spał, a właściwie od kiedy tu trafił.
-Gotowy? - Uśmiechnął się Chan, otwierając drzwi.
-Chyba tak, gdzie jedziemy? - zapytał, starając się odwzajemnić tak radosny śmiech.
-Zobaczysz, myślę, że ci się spodoba. -Jego uśmiech zrobił się tajemniczy.
-Wychodzimy, jakby co, to dzwońcie! - krzyknął Chanyeol na cały głos do osób znajdujących się w dormie. Otworzył drzwi i przepuścił w nich Baeka.
-Nie jestem kobietą... - mruknął ten.
-Nie pamiętasz tego, ale to ty stwierdziłeś, że mam przed tobą otwierać zawsze drzwi, bo jesteś moją królową. - Zaśmiał się, idąc obok niego w kierunku ich vana.
-Ja tak mówiłem?! - Spojrzał na uszatka szeroko otwartymi oczami.
-Byłeś dość kapryśną divą. - Poklepał go po głowie i ponownie otworzył przed nim drzwi, tym razem od samochodu. Dziś to Chan był kierowcą, więc usiadł z przodu po lewej stronie i włączył się do ruchu drogowego.
-Zamknij oczy. - Poprosił swojego towarzysza Chanyeol po kilku minutach, a Baek bez problemu wykonał jego prośbę. Poczuł, jak po chwili samochód zatrzymuje się, a Chanyeol pomaga mu z niego wysiąść. Chwilę szli, trzymając się za ręce. Baekhyun poczuł, jak powietrze staje się chłodniejsze niż na nagrzanym dworzu. Weszli do jakiegoś budynku. Było tu bardzo cicho, więc Baekhyun słyszał każdy swój, jak i oddech swojego towarzysza, ich kroki oraz bicie serc. Weszli po kilku schodkach i w końcu stanęli.
-Możesz już je otworzyć. - Usłyszał dobrze mu znany, głęboki głos tuż przy swoim uchu i wzdrygnął się, ale wykonał polecenie. Otworzył oczy, a widok, który zastał, zaparł mu dech w piersiach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz