niedziela, 15 stycznia 2017

26. To tylko kaszel

-Baekhyun... - powiedział cicho Chanyeol, patrząc na Baekhyuna. Ten oddychał ciężko w dalszym ciągu i marszczył brwi z powodu złego samopoczucia. Chanyeol chwycił suchy ręcznik, który leżał na stoliku obok i otarł jego czerwoną twarz z potu.
-Źle... źle się czuję...Chan... - powiedział, ale wszyscy widzieli, że chyba nie zbyt rozumiał to, że w ogóle się obudził.
-Połknij je. - Nad chorym stanął Kyungsoo. - Chanyeol, podnieś go tak, aby usiadł.
Park wykonał polecenie, dzięki czemu Baekhyun wziął lekarstwa i popił je wodą, krzywiąc się przy tym bardzo. Chan widział, że faktycznie z chłopakiem nie jest najlepiej, bo widać było, że nie mógł skupić wzroku na niczym konkretnym i gdyby nie dłonie Yeola nie byłby w stanie utrzymać się w pozycji siedzącej. Białowłosy ułożył go po chwili ponownie, szczelnie przykrywając kołdrą.
-Gorąco... - mruknął rozgorączkowany Byun, starając się swoimi słabymi rękoma ściągnąć z siebie kołdrę. -Channie... zdejmij ją... weź ją ze mnie... Channie. - W jego oczach zebrały się łzy, a Chan zaczynał się denerwować jego stanem jeszcze bardziej.
-Nie możesz - powiedział Luhan twardym głosem, gdy Chanyeol zamierzał spełnić prośbę ukochanego. -Po tych lekach musi leżeć pod kołdrą, inaczej wzięcie ich będzie na nic. Musi nagrzać organizm, żeby zaczęły działać.
-Na pewno nie da się czegoś-
-Nie. Da radę. -odpowiedział różowowłosy głosem nie znoszącym sprzeciwu. -Teraz niech się znowu prześpi, rano powinno być lepiej.
Chanyeol niechętnie pokiwał głową na siłę przykrywając te części ciała, które Baek zdążył odkryć. Spotkało się to z grymasem chorego i ponowną próbą odkrycia się. Jego oczy lśniły od gorączki, a policzki były mocno zaczerwienione. Po sposobie, w jaki się ruszał, widać było, że jego umysł jest naprawdę przyćmiony.
-Baekhyun, przestań się odkrywać. - powiedział w końcu ostro Chanyeol, przytrzymując pierzynę. Wiedział, że nie powinien podnosić głosu, ani nawet nie chciał tego zrobić, ale wiedział, że inaczej mógłby się z nim szarpać jeszcze długi czas, bo jego ukochany tak szybko nie odpuszczał. -Masz się uspokoić. -Dodał ostrym głosem, aby po chwili delikatnie pogłaskać go po włosach. -To dla twojego dobra.
Baekhyun na tyle, ile starczyło mu sił, obrócił się tak, aby nie widzieć nikogo. Nie skomentował jego słów.
Chanyeol westchnął i zaczął głaskać go po głowie. Spojrzał na zegar i obrócił się w stronę przyjaciół, którzy dalej siedzieli w salonie.
-Możecie już iść spać, zajmę się nim. -powiedział, widząc na ich twarzach zmęczenie.
Wbrew temu, co rano sądził, większość z nich postanowiła spędzić kolejny dzień wolnego w miarę aktywnie, podobnie jak on sam dziś.
-Jesteś pewny? -zapytał Kyungsoo. I po nim było widać zmęczenie, nie wspominając już o Kaiu, który spał z głową ułożoną na kolanach swojego chłopaka, jakby nie działo się w ostatnim czasie w tym pokoju nic godnego uwagi.
-Spokojnie, jakby naprawdę coś się działo, obudzę cię, ok? -Zazwyczaj, gdy ktokolwiek chorował w dormie, to Dyo dbał o podanie choremu odpowiednich leków, dbanie o niego oraz zagonienie innych do pomocy. Był taką zespołową gosposią i mamą, a on sam czuł się dobrze w tej roli, gdy mógł dbać i o zdrowie wszystkich i o ich żołądki.
-Jak chcesz. Wiesz, gdzie mnie szukać.- Uśmiechnął się ciepło, ale jego przyjazny wyraz zniknął, gdy szturchnął Kaia. -Wstawaj, grubasie.
Ten otworzył oczy i prychnął na ten niemiły epitet, ale para rozeszła się jak pozostali do swojego pokoju. Lay tkwił w pomieszczeniu jeszcze chwilę.
-Opowiedz mu bajkę. Wszyscy lubią bajki przed snem. -Wzruszył ramionami i wyszedł.
Chan odprowadził go jedynie wzrokiem i spojrzał na czuprynę leżącego chłopaka, nie wiedząc, co w tym momencie ze sobą zrobić.
-Przepraszam cię, nie wiedziałem, że ten most to miejsce, gdzie ty... - Dokończenie zdania nie mogło mu przejść przez gardło. - Naprawdę nie wiedziałem.
Czekał na odpowiedź, ale jej nie uzyskał. Wstał, aby spojrzeć na twarz Baekhyuna, ale z zaskoczeniem stwierdził, że chłopak nawet go nie słucha, bo po prostu śpi.
-Szybki jesteś. -Zaśmiał się lekko i dotknął jego czoła. Usiadł na podłodze przy kanapie i złapał Baekhyuna za dłoń. Sam nie wiedział nawet kiedy, ale zmęczenie i nagły odpływ adrenaliny sprawił, że zasnął w dość niewygodnej pozycji.
***
Obudziło go szuranie przy uchu, przez co lekko wystraszony nagłą pobudką szybko wstał. Przed nim jednak była tylko postać Baekhyuna, który siedział na kanapie. Jego stopy dotykały już podłogi, a on sam starał się podnieść ze swojego posłania.
-Co ty robisz? - zapytał zdziwiony białowłosy.
-Chcę... - powiedział słabym głosem wstając na drżących nogach. Zachwiał się jednak, więc Chan go złapał. - Chcę do łóżka, Channie...
-Lepiej będzie jeśli zosta-
-Nie. Chcę do łóżka... - Przerwał mu, chcąc ruszyć na górę. Jego oczy dalej niepokojąco lśniły.
Wyższy chwilę walczył z myślami, ale w końcu chwycił tego chudzielca na ręce i powoli, ostrożnie wszedł po schodach do ich pokoju. Chciał go położyć na jego łóżku, jednak Baekhyun zacisnął palce na jego bluzie.
-Nie do tego. - mruknął nieprzytomnie. - Channie, nie do tego...
Chan zmarszczył brwi, ale zaniósł go do swojego łóżka, położył i szczelnie okrył kołdrą.
-Połóż się obok. - powiedział starszy cichutko, starając się odkryć kawałek materiału tak, aby Chanyeol mógł pod niego wejść.
-To nie jest dobry-
-Połóż się... - Powtórzył Baek, cały czas trzymając kołdrę w górze.
-Dobrze, poczekaj chwilę. - Młodszy nie miał serca się z nim kłócić i szybko rozebrał się. Włożył na siebie pierwsze lepsze krótkie spodenki i położył obok ukochanego. - Ale teraz już śpij.
Baekhyun momentalnie zamknął oczy i wtulił się w większe ciało leżące obok niego.
-Skoczyłem tam. -Chanyeol po dłuższym czasie usłyszał szept. - Pamiętam wszystko, co stało się wtedy, gdy tam poszedłem. Moment, w którym... - Głos zamilkł, a w pokoju dało się słyszeć ciężki oddech i pociąganie nosem. Yeol nie wiedział, czy było to spowodowane płaczem, czy po prostu katarem.
-Przepraszam cię, Baekhyun. -szepnął wyższy mając usta przy kasztanowych włosach. -Nie miałem pojęcia, że tam to się stało. Wiesz dlaczego cię tam zabrałem? Kiedyś wyznałem ci tam miłość. Myślałem, że coś sobie przypomnisz... cokolwiek, ale na pewno nie to. -powiedział -Ale mimo to, cieszę się, że pamiętasz cokolwiek, to dobrze, jakkolwiek to nie brzmi. Mam nadzieję, że niedługo przypomnisz sobie te dobre chwile, w których byłeś szczęśliwy. Wierzę, że sobie przypomnisz, dobrze? Ale dziś już śpij, kocham cię.
***
Poranek nastał dla Chanyeola dość szybko. Czuł się w pełni zdrów, czyli mimo spędzonej nocy tuż obok Baekhyuna - nie zaraził się.
Dotknął czoła chłopaka śpiącego obok niego, z radością stwierdzając, że gorączka jest na pewno niższa, jednak dalej należała do tych wysokich. Dopiero po chwili zobaczył stojącego w drzwiach Suho, który wpatrywał się w jego poczynania.
-Jak z nim? -zapytał, wskazując na śpiącego głową.
-Temperatura spadła. -odpowiedział Chanyeol, wstając z łóżka. Założył na siebie koszulkę.- Zrobiłbyś jakąś herbatę? Zaraz zejdę po leki, to ją wezmę.
Suho skinął głową i wyszedł.
Chanyeol siedział chwilę, patrząc na Baekhyuna i niemalże podskoczył, gdy usłyszał trzask drzwi na dole.
Po chwili doszły do niego dźwięki szybkich kroków na schodach i do pokoju wbiegł dość zdenerwowany Kai.
-Menager przyszedł, karze zejść wszystkim na dół.
Chanyeol spojrzał na Baekhyuna, który dalej słodko spał i czując każdy napięty mięsień, ruszył na dół za przyjacielem.
Menager jak zawsze nie porażał swoim optymizmem. Patrzył po zgromadzonych surowym wzrokiem.
-Wasze wakacje jutro się kończą. -powiedział swoim chłodnym tonem. -Nastąpiła zmiana planów.
-Mieliśmy mieć jeszcze trzy dni! -krzyknął od razu Kai, nie kryjąc zdenerwowania. -To są chyba jakieś jaja. Przez ostatnie dwa miesiące prawie nie mieliśmy czasu na sen i dwa dni mają nam niby wystarczyć?
-To decyzja wytwórni. Doceńcie, co macie. Poza tym...- Przerwał nagle, a w salonie zapadła cisza przerywana jedynie dźwiękiem kaszlu dochodzącym z góry.
Chanyeol poczuł, jak jego serce dosłownie się zatrzymuje. I w końcu z ust starszego mężczyzny padło pytanie, które musiało paść.
-Kto tu jest?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz