niedziela, 15 stycznia 2017

11. Dzień 742

Kai udając względny spokój, odłożył spokojnie filiżankę na stół i uśmiechnął się lekko, nie mrugając od dobrych kilkudziesięciu sekund.
-Chyba sobie ze mnie jaja robisz.
-Nie.
-Mam ochotę cię zabić, cieszysz się?
-Nie zbyt, ale spoko, mam podobny problem.
Kai uderzył czołem trochę za mocno w blat, a Kyungsoo po prostu patrzył na nich smutno.
-Oszalałeś! -krzyknął po chwili Jongin, nie mogąc pohamować frustracji. -Ty idioto!
-Myśl pozytywnie, Kai -odezwał się D.O. -Jeśli była w tamtej okolicy, to być może tam mieszka i uda nam się ją znaleźć...
-Jasne, a może jest dziwką i przyszła po prostu do klienta?
-A może jest normalną kobietą, która wyszła z domu na miasto? Kai, pozytywnie, ok? -Kyungsoo stanął za siedzącym blondynem i westchnął, opierając łokcie na jego ramionach. -Ta cała sytuacja jest dość chora. Opieka społeczna serio tak po prostu przychodzi i daje komuś dziecko, nie sprawdzając, czy jakiekolwiek pokrewieństwo istnieje? Coś mi się w to nie chce wierzyć. Coś tu naprawdę śmierdzi.
-Kai śmierdzi... ale teraz, jak o tym myślę... faktycznie, dość niemożliwe, no nie? -odpowiedział zamyślony Sehun. -Zwłaszcza, że nie dostaliście chyba nawet podstawowych informacji o dzieciaku. Wiecie, w szpitalu chyba podaje się imię, albo cokolwiek. Nawet nie dostaliście książeczki zdrowia, czy czegoś takiego.
-Widzicie! Ta laska specjalnie chciała podrzucić to dziecko, a ta baba, która je przyniosła, na pewno ją zna!
-Wiesz kogo ty nie znasz? -zapytał spokojnie Luhan, który jak do tej pory nie uczestniczył w rozmowie i kołysał dziecko.
-No?
-Właśnie tej baby, więc dalej nie wiemy nic.
Kai przewrócił oczami i prychnął zirytowany.
-Nie pamiętasz nikogo z takim znamieniem? To prawdopodobne, że wepchnąła ci kłopot, bo ma do ciebie o coś żal. Jongin, skarbie, wysil się choć trochę -powiedział ciepło Kyungsoo, kładąc dłoń na jego głowie, ponieważ dalej stał oparty na owym Kimie.
-Myślę, myślę i serio nie wiem- westchnął - Nikomu chyba nic nie zrobiłem, odkąd... -zaciął się i spojrzał w sufit intensywnie o czymś myśląc.
-Odkąd...? -zachęcił go D.O, patrząc z nadzieją w oczach na zamyślony wzrok Kaia.
-Ostatnia dziewczyna z jaką byłem przed poznaniem ciebie, miała rękę w gipsie. Trochę mnie to w tamtych czasach podniecało, a ona chyba aż za bardzo się w nas wczuła i chyba serio wzięła to mega poważnie. Ogółem trochę jak z nią zrywałem to histeria była. No więc nie widziałem jej dłoni pod gipsem przez ten cały czas.
-Widzę więc, że był to bardzo długi związek, Kim -Soo przewrócił oczami z niesmakiem.
-Ej... coś mi świta - Sehun skojarzył fakty -To było jakoś po tym, w sensie wasze zerwanie, jak wjebałeś mi się o 3 w nocy do domu drąc się, że widziałeś rano boga.
-Boga? -Zaciekawiony D.O postanowił w końcu usiąść na kolanach Jongina, bo nie chciało mu się już stać.
-Ciebie -Kai uśmiechnął się słodko.
-O... -Kyungsoo się zmieszał i spojrzał na podłogę, starając się ukryć lekkie rumieńce. -Ale z tego co pamiętam, mówiłeś, że po raz pierwszy widziałeś mnie rano w parku, więc dlaczego przyszedłeś do Sehuna dopiero w nocy?
-Masturbowałem się do twojego zdjęcia.
-A... no ok.
-Nie no a tak serio, to pamiętam tę laskę, jak ona się wabi...nazywała? -zapytał Sehun, podchodząc do Lu i z nagłym ciekawieniem przyjrzał się maluchowi. -Nawet do niej podobny.
-Krystal, jeśli dobrze pamiętam... -Kai uniósł jedną brew. -Tak, chyba jakoś tak.
-Pamiętasz chociaż nazwisko? -Uśmiechnął się z nadzieją Kyungsoo, czując, że niedługo już wszystko może wrócić do normy, na co Luhan trzymający dziecko jednak nie przejawiał entuzjazmu.
-Wiesz, heh, to bardzo ciekawa historia, ale nie -Rozłożył ręce Kai, sztucznie wyszczerzając usta.
-Oszalałeś?! Nie pamiętasz nazwiska dziewczyny, z którą byłeś?! -Wzburzony Kyungsoo wstał i zaczął chodzić w kółko po kuchni. -Dlaczego ty musisz być... taki?! -wykrzyknął, po czym wydał z siebie inny, niezydentyfikowany dźwięk.
-Krystal Soo Jung -powiedział ze spokojem Sehun i momentalnie poczuł na sobie palący wzrok swojego chłopaka. - No co? Jakoś tak zapamiętałem...
-Cieszę się -powiedział ostro Lu i wstał z chłopczykiem na rękach. -Idę z nim na spacer.
Wyszedł, trzaskając dość solidnie drzwiami, a Kyungsoo wraz z Kaiem przenieśli zdziwiony wzrok na zrezygnowanego ciemnowłosego.
-Trochę się zachowuje... jak nie Luhan, no nie? -Kai odezwał się po chwili. -Taka trochę dziksza i groźniejsza wersja.
Sehun westchnął i pokiwał głową.
-Lubi dzieci, przywiązał się i myślę, że... naprawdę nie chce, abyśmy znaleźli Krystal i oddali jej dziecko. On chyba... chciałaby je u nas zostawić. Trochę mi to nie pasuje.
-Masz syndrom młodszego rodzeństwa? -zapytał Kyu.
-Co mam?
-No wiesz, tak jakby pojawił się nowy członek rodziny i jesteś zazdrosny o swoją mamę, w tym przypadku Lu, że bardziej zajmuje się nowym dzieckiem, niż tobą.
-Głupio to brzmi, ale owszem. Dlatego właśnie chcę ją znaleźć jak najszybciej, żeby nie przywiązał się jeszcze bardziej.
-Wiadomo, że oddamy dziecko matce, ale... wytrzymaj to po prostu i na razie daj mu się nacieszyć, Lu naprawdę lubi małe dzieci, a sami nie możecie mieć więc... dasz radę. Daj mu poczuć trochę radości. -Uśmiechnął się pokrzepiająco D.O.
-Więc przestań być cipą -Podobny uśmiech zagościł na ustach Kaia, dopóki Kyungsoo nie walnął go łokciem w brzuch.
-Dobra, idę -Sehun wstał i wyciągnął telefon. -Znajdę ją na facebooku i potem do was napiszę. Idę do Baeka.
-Dlaczego do Baeka? -Jego przyjaciele równocześnie spojrzeli na niego podejrzliwie. Niepodobnym do Sehuna było tak po prostu wpadać do różowego królestwa Byuna.
-Idę po Luhana.
-Skąd wiesz, że tam jest?
-A kto lepiej zrozumie jego matczyne zapędy, jak nie Baek, który do tej pory sam się zastanawia, dlaczego nie urodził się jako kobieta?
-To Chanyeol tak o nim myśli, Sehun - Kyungsoo westchnął, ale lekko się uśmiechnął. -Idź, idź.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz