niedziela, 15 stycznia 2017

14. To tylko tchórz

Czuł ciepło i przysunął się do niego jeszcze bardziej. Nie zastanawiał się, gdzie się teraz znajduje, ani nie docierało do niego, co się stało. Liczyło się to, że było mu wygodnie, ciepło i miękko. Mógłby znajdować się w takiej pozycji do końca życia i nie miałby z tym najmniejszego problemu. Coś nim lekko kołysało, a na czole czuł przyjemną, ciepłą dłoń. Po chwili zaczęła głaskać go po włosach, a on przysunął się jeszcze bardziej. Czuł jak coś silnego przytrzymuje jego plecy i lekko buja jego ciałem. Poczuł miękkie usta na swoim spoconym czole i to go ostatecznie obudziło. Szybko odsunął się od źródła ciepła, które okazało się wysokim brunetem siedzącym na kanapie w jego salonie.
Z powodu szybkiego wstania zakręciło mu się w głowie, na co Chanyeol momentalnie znalazł się przy nim i przytrzymał go.
-Wszystko dobrze? Nagle zemdlałeś i... - powiedział czule.
-Nie mów tak do mnie. - Baekhyun nie dał mu skończyć i uciszył go gestem dłoni, odsuwając się. - Wczoraj nie byłeś taki wyrywny na czułości, więc nie mów do mnie teraz tym tonem. - Zacisnął usta i uniósł wzrok na zdezorientowanego czarnowłosego.
Stał z metr od niego i trzymał się jedną ręką za głowę, w której nadal mu się kręciło.
-Chcę to wytłumaczyć. - odpowiedział, przysuwając się do mniejszego z poważnym wyrazem twarzy.
-No, dajesz. - Baek podziwiał siebie w tym momencie za stanowczość mimo, że miał ochotę leżeć ponownie wtulony w jego tors jak przed kilkoma sekundami. Nie mógł jednak wyrzucić z głowy tego, co opowiedział mu Luhan tego samego dnia. Ponownie zwiększył odległość między nimi mimo, iż Park chciał ten dystans skrócić.
Chanyeol nie odpowiedział, tylko zapatrzył się na coś, co znajdowało się za plecami niższego. Uśmiechnął się, a w jego oczach pojawiły się łzy.
-Pamiętasz je Baekkie? - zapytał, pokiwawszy głową w stronę otwartego laptopa, na którym widniało jedno z przerobionych zdjęć.
-O co chodzi? - Baek spojrzał na nie czując, że jego policzki palą go ze wstydu na myśl, że ten wielkolud właśnie widzi jego przeszłe fantazje o nich i tęczy unoszącej się wokół.
-Od tych zdjęć wszystko się zaczęło. Nie pamiętasz tego, prawda? - Zaśmiał się pomimo bólu widocznego w ciemnych oczach. - Od tego zaczęliśmy się my. Nie ty i ja tylko my. Od tych zdjęć.
Baek zapomniał o złości i przypatrzył się obrazowi, starając się skupić myśli, jednak nadal nie wiedział, o co chodziło młodszemu.
Poczuł silne ramiona, które objęły jego chude ciało od tyłu. Starał się wyrwać, ale gdy zacisnęły się jeszcze mocniej, skapitulował.
-Puść mnie... proszę cię. - powiedział drżącym głosem, mimo, że nie chciał, aby prośba ta została spełniona.
-Znalazłem te zdjęcia na twoim komputerze przypadkiem. Wcześniej już podejrzewałem, że się we mnie zakochałeś. Sposób w jaki ze mną rozmawiałeś... jak się rumieniłeś i na mnie patrzyłeś... starałem się to ignorować...bardzo się starałem. Musiałem też udawać, że tylko mi się wydaje. - powiedział, jakby nie słyszał jego poprzednich słów.
-Nie chciałeś mojej miłości? - zapytał Baek, marszcząc brwi ze smutku i dalej wlepiając coraz to wilgotniejsze oczy w ekran.
-Daj mi dokończyć, Baekhyun. - Oparł czoło o kark niższego, a Baeka natomiast zaintrygował fakt, że ten po raz pierwszy zwrócił się do niego pełnym imieniem. - Jednak tylko dla mnie byłeś taki. Potem znalazłem te obrazki. Trzeba być idiotą, aby podpisać folder Nie otwierać i zostawić włączonego laptopa w naszym pokoju. Byłeś taki słodki i często naiwny, wiesz?-Uśmiechnął się i pociągnął nosem.- Oprócz tego, że to co zobaczyłem... mnie rozbawiło... zrozumiałem, że to prawda. Zakochałeś się we własnym przyjacielu. Tak samo jak ja. -Podszedł do otwartego laptopa i przerzucił kilka zdjęć. Zatrzymał na jednym, gdzie obydwaj stali ubrani w kurtki zimowe, a niższy zagryzał wargę, uśmiechając się patrząc w górę na starszego. - To bardzo chciałeś przerobić... ale nie zdążyłeś...
Serce Baeka zaczęło niebezpiecznie przyspieszać po tym, jak poczuł gorący oddech tuż przy uchu, gdy Chan ponownie do niego podszedł.
-Byłem tchórzem, który mimo otrzymywanych sygnałów od ciebie ignorował to przez lata i udawał, że jesteś taki nie tylko dla mnie. - Kontynuował po chwilowej przerwie. - Bałem się twojego odrzucenia, Baekkie. Paraliżował mnie strach, że tylko mi się wydaje, że moim głupim wyznaniem zniszczę naszą przyjaźń, którą zawarliśmy już pierwszego dnia. Kochałem cię od początku, a z dnia na dzień widziałem coraz więcej twoich zalet, w których się zakochiwałem i trwałem w tym, dopóki nie zobaczyłem tak oczywistego potwierdzenia, że nie jest to jednostronne. Kocham cię całego. I twoje wady i zalety.
-Kochasz? - zapytał, dziwiąc się, że z jego ust wydobył się jakikolwiek dźwięk.
-Kocham, nigdy nie przestałem i nie zamierzam przestać. Nie jestem w stanie zmienić tego, co się stało. Nigdy też nie wybaczę sobie tego, że przeze mnie chciałeś się zabić. Nie potrafiłbym żyć wiedząc, że ciebie już nie ma, Hyunnie. - Nie powstrzymywał już płaczu. - Obiecuję, że wszystko naprawię. Przypomnisz sobie mnie i ponownie będziesz mnie kochał tak jak wtedy.
-Chanyeol ja...
-Kochałeś mnie! - Yeol w akcie nagłej desperacji chwycił go za ramiona i przybliżył do siebie. - A ja to straciłem! Straciłem wszystko, co miałem w życiu przez swoją głupotę, rozumiesz?! Nie chciałem w to wierzyć, a przeze mnie ty...!
-Chanyeol... - Starał się przerwać mu ponownie.
-Jak mogłem być tak głupi?! To wszystko... to wszystko moja...!
-Chanyeol! - Brunet uderzył go z całej siły w policzek. Chanyeol spuścił wzrok, nie mogąc patrzeć mu w oczy. Zapadła cisza przerywana tylko cichym szumem wentylatora laptopa stojącego na stoliku.
-To był najpiękniejszy dzień mojego życia, Hyunnie... Gdy zobaczyłem te zdjęcia u ciebie...- Zaszlochał, na co Baekhyun zadrżał i z wahaniem wyciągnął w jego stronę dłoń i skierował jego twarz tak, aby ten spojrzał mu w oczy.
-Chcę być dziś już sam... daj mi czas. - powiedział cicho i odsunął się. - Wyjdź...
Chanyeol stał przez chwilę nic nie robiąc. Wbrew prośbom Baeka wszedł w głąb mieszkania i wkroczył szybkim krokiem do jego sypialni.
-Co ty...?! - krzyknął Baekhyun, idąc za nim.
Chanyeol chwycił kartkę leżącą na biurku i długopis. Pochylił się nad meblem, aby następnie podać świstek papieru niższemu.
-To mój numer i adres dormu. Mam nadzieję, że zadzwonisz lub przyjdziesz. Kiedy tylko będziesz chciał. Będę czekać. - odezwał się i poczekał aż Baekhyun odbierze kartkę z jego dłoni. Gdy to zrobił, czarnowłosy uśmiechnął się delikatnie i pochylił nad nim, całując w czoło, na co drugi się wzdrygnął.
-Będę czekać o każdej porze. - szepnął, zanim wyszedł.
Z transu i bezruchu wyrwał Baekyuna dopiero trzask zamykanych drzwi. Pobiegł szybko do wejścia i wyszedł za próg.
-Chanyeol! - krzyknął, nie zwracając uwagi na resztę mieszkańców bloku.
Wysoki, ciemnowłosy mężczyzna stanął na półpiętrze i odwrócił zaskoczony wzrok w jego stronę.
-Ja... zadzwonię. -powiedział po chwili już szeptem, a spojrzenie wbił w swoje bose stopy, będąc zażenowany swoim zachowaniem.
Chanyeol uśmiechnął się ciepło i przymknął delikatnie oczy patrząc na ukochanego.
-Wiem. -Park odpowiedział delikatnym głosem i zszedł na dół, nie dodając już nic więcej. Nie było potrzeby niszczyć tak ważnej dla niego chwili jakimkolwiek dźwiękiem.
Sprawi, że Baekhyun ponownie stanie się najszczęśliwszym chłopakiem na świecie.
I również jego życiowym partnerem, którego nigdy nie wypuści już z rąk.
W głowie planował już też w jaki sposób zamierza się odpłacić tym, co postanowili ich szczęście zniszczyć. Musi tylko najpierw dowiedzieć się, kto był w stanie to zrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz