Obudził się wyjątkowo późno jak na siebie. Odkąd znowu zamieszkał sam, budził się dość wcześnie, wraz z bladym świtem.
Nie mógłby powiedzieć,
że nudził się przez ten tydzień. Ogarnął swoją sytuację finansową,
uporządkował dom, przypominając sobie, jak żegnał się z nim, gdy
wychodził, aby ze sobą skończyć. Dużo też rozmyślał. Zdarzyło się, że
spędził cały dzień siedząc na kanapie bez słowa, pogrążając się w swoim
umyśle.
Dziś jednak postanowił,
że nie zamierza siedzieć w domu, a wręcz zamierza wykonać w końcu jakiś
krok w stronę trochę lepszej przyszłości, bo nie może przecież tkwić
całe dnie w swoim azylu na trzecim piętrze.
Ubrał się spokojnie,
jako, że ma cały dzień do dyspozycji, po czym wyszedł z domu, ówcześnie
zamykając drzwi. Uśmiechnął się do siebie. Jakie to miłe znowu wierzyć w
siebie, naprawdę niesamowite uczucie. Przypomniał sobie jeszcze tylko o
okularach przeciwsłonecznych, aby był gorzej rozpoznawalny i
energicznym krokiem ruszył przez miasto.
Napotkał jednak duży
problem - te najwierniejsze fanki nie miały właściwe żadnego problemu z
rozpoznaniem go, zwłaszcza jak jego twarz po tak długim czasie pojawiła
się w mediach i była dosłownie wszędzie. Zdecydował, że powinien im
zrobić tę przyjemność i zatrzymać się na trochę, aby mogły sobie zrobić
zdjęcie, czy chwilę porozmawiać, bo przecież zniknął od nich na tyle
czasu. I faktycznie, część się nawet rozpłakała, co uznał za naprawdę
kochane.
Rozmowy i robienie zdjęć
z fanami zajęło mu ku jego braku zaskoczenia naprawdę dużo czasu i po
trzech godzinach powiedział w akompaniamencie smutnego zawodu, że musi
już iść.
-Zamierzasz wrócić do EXO?
-Chanbaek!
-We are one!
Usłyszał to po swoich
słowach i poczuł, jak na jego usta wstępuje lekki uśmiech, a oczy lekko
się szklą. Pomyślał, że wsparcie fanów jest naprawdę cenne. Nie
odpowiedział jednak na nic i odszedł spokojnym krokiem, czując na sobie
setki spojrzeń.
Miał też szczerą
nadzieję, że zdjęcia z dzisiaj trafią do sieci i ludzie z SM będą
wiedzieli, że Baek nie chowa się po tym wszystkim w domu jak szczur, a
wręcz przeciwnie, że chodzi po mieście i wesoło rozmawia z fanami. Był
też bardzo szczęśliwy, że mimo plotek na jego temat, tak dużo osób
chciałoby, aby wrócił do zespołu i dalej mógł się nazwać członkiem EXO.
Doszedł do ładnego,
bardzo dobrze znanego mu budynku, o dużej ilości przeszklonych
elementów, w tym wielkiej ozdobie o prostokątnym kształcie nad wejściem,
która głosiła, że jest to budynek wytwórni SM Entertainment. Dawno tu
nie był, a i tak pamiętał cały budynek tak dobrze, jak swoje mieszkanie,
czy dorm. Miał jedynie nadzieję, że układ pomieszczeń się nie zmienił i
będzie w stanie dotrzeć tam, gdzie zaplanował. Prosto do paszczy lwa.
Wziął głęboki oddech i
przybrał na usta pewny siebie uśmiech, mimo, że ten grymas wcale nie
sprawiał mu radości, a stres dawał o sobie znać lekkim ściskiem w
podbrzuszu.
Wszedł do budynku i w
sumie z lekkim zaskoczeniem stwierdził, że nic a nic się tu nie
zmieniło. Budynek od wewnątrz był nowoczesny, pusty i minimalistyczny. W
oczy rzucały się antyramy z plakatami największych artystów, w tym na
środku widniało dziewięciu członków EXO. Baekhyun podszedł bliżej i
patrzył przez chwilę na papierowego Yeola, którego chciałby mieć przed
sobą, tyle, że prawdziwego.
Odwrócił się na pięcie i
skierował się w stronę prawego korytarza, dziwiąc się jedynie, że przy
drzwiach nie stoi jak zwykle ochrona. Czyżby popołudniowa herbatka?
W końcu dotarł do
schodów awaryjnych, chcąc zostać tu jednak jak najbardziej incognito, a
fakt, że co chwila spotkał kogoś na swojej drodze, trochę mu to
utrudniał. Niezaprzeczalnie jednak ludzie tu byli nerwowi i raczej mało
interesowali się tym, co się wokół nich dzieje, wczytując się w jakieś
papiery w swoich dłoniach. Baek jednak wolał nie ryzykować, w końcu
przezorny zawsze ubezpieczony.
Wspiął się na trzecie
piętro i jako, że był smutną kluską, odczekał chwilę aż jego oddech się
wyrówna i dopiero wtedy wyszedł na przeznaczone do użytku piętro.
Tutaj już było
spokojniej i przede wszystkim ciszej, niż na piętrach niższych. Na
wyłożonej ciemnym drewnem podłodze słychać było każdy krok, a idąc
korytarzem dało się słyszeć stukot palców o klawiaturę zza zamkniętych,
kilkudziesięciu par drzwi. Baekhyun stanął przed tymi największymi,
pięknie rzeźbionymi i przyłożył do nich ucho, aby upewnić się, że nie
trwa tam żadna ważna rozmowa. Nie słyszał jednak nic, więc pomasował
sobie kark i zamknął na chwilę oczy. Ale klamka już zapadła, zrobi to.
Otworzył drzwi jednym,
mocnym pociągnięciem i z lekkim, wyniosłym uśmieszkiem wszedł do
przestronnego, idealnie uporządkowanego pokoju, gdzie wzrok od razu
skupiał się na wielkim, mahoniowym biurku oraz na mężczyźnie, który za
nim siedział. Na pierwszy rzut oka kojarzył się ze szpakiem. Jego twarz
przysłaniał niemiły wyraz twarzy, a spiczasty, długi nos oraz siwiejące
już włosy dopełniały nieprzyjemnego wrażenia na temat jego osoby.
-Co ty tu robisz? -zapytał chłodnym, mocnym głosem, gdy Baekhyun zdążył już zamknąć za sobą drzwi.
-Zanim wezwiesz tu
ochronę, panie prezesie, porozmawiajmy -Baekhyun stanął dwa metry przed
meblem, przy którym mężczyzna siedział. Młody chłopak w tej chwili
wyjątkowo się nie bał. Cały strach wyparował i pozostała w nim jedynie
pewność siebie i świadomość, jak bardzo ten człowiek siedzący przed nim,
zniszczył mu życie.
-Nie widzę powodu, abyśmy mieli o czymkolwiek rozmawiać, psie.
-Minjoong Choi -Baekhyun
podniósł lekko głos i spojrzał na mężczyznę wzrokiem nie znoszącym
sprzeciwu i z zadowoleniem stwierdził, że wywołało to zaskoczenie na
twarzy byłego pracodawcy. -jeśli powiedziałem porozmawiamy, to
porozmawiamy.
Bez zbędnego zaproszenia usiadł na fotelu stojącym przed biurkiem i założył nogę na nogę.
-I na co ci to wszytko
było, co? -zaczął Byun po dłuższej chwili mierzenia się z prezesem
wzrokiem. -Teraz się mnie już nie pozbędziesz, zdajesz sobie z tego
sprawę?
-Grozisz mi? -Zacisnął pięści i spojrzał groźnie na nieprzejętego ex piosenkarza.
-Stwierdzam oczywisty fakt.
-Gdzie ty w ogóle się zaszyłeś przez ten cały czas, co? -zapytał dalej zdenerwowany Minjoong.
-To nie powinna być
twoja sprawa, kundlu -Z twarzy Baekhyuna zniknął uśmieszek na myśl, co
musiał przeżyć przez te miesiące, aby teraz móc tu siedzieć.
-Zniszczyłeś mi życie, przez to, że nie mogłeś powstrzymać swoich
pierdolonych zapędów. Doskonale wiedziałeś o związku moim i Yeola, a
mimo to postanowiłeś mnie przelecieć. Zresztą, za Luhana też ci nie
odpuszczę. Przyszedłem ci to po prostu powiedzieć.
-Co możesz mi zrobić? Jesteś już nikim -stwierdził rozbawiony Choi.
Baekhyun wstał, a na jego twarzy ponownie rozkwitł uśmiech.
-Mogę naprawdę więcej,
niż ci się wydaje, panie prezesie. Chciałbym roztrzaskać ci twarz o to
biurko, ale raczej nie należę do najsilniejszych, a i nie uśmiecha mi
się siedzieć za kratami, gdy w końcu mogę się cieszyć życiem. Nawet nie
wiesz, jak wielkim hipokrytą jesteś, jeśli nie wolałeś pójść jak
normalny facet na dziwki, tylko wybrałeś sobie nieosiągalny cel, aby
potem zepsuć i mnie i Xi. Jak ty możesz patrzeć w lustro?
To było ostatnie, co
Baekhyun powiedział przed wyjściem i nawet nie starał się usłyszeć słów
Minjoonga, który coś jeszcze krzyczał.
Baek uśmiechnął się do
siebie szczęśliwy i już bez jakiejkolwiek krępacji szedł głównymi
przejściami aż do samego wyjścia, gdzie napotkał zdzwiony wzrok
Chanyeola i reszty zespołu. Uśmiechnął się do nich kącikiem ust i
spojrzał na przyjaciół ciepłym wzrokiem, zatrzymując się najdłużej na
Yeolu, który mimo zaskoczenia, odwzajemnił mimikę twarzy.
Potem już tylko wyszedł,
zostawiając u prezesa, EXO i ludzi z wytwórni, którzy zatrzymali się
zdziwieni na jego widok, masę domysłów i pytań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz