niedziela, 15 stycznia 2017

35. Paszcza lwa

Obudził się wyjątkowo późno jak na siebie. Odkąd znowu zamieszkał sam, budził się dość wcześnie, wraz z bladym świtem.
Nie mógłby powiedzieć, że nudził się przez ten tydzień. Ogarnął swoją sytuację finansową, uporządkował dom, przypominając sobie, jak żegnał się z nim, gdy wychodził, aby ze sobą skończyć. Dużo też rozmyślał. Zdarzyło się, że spędził cały dzień siedząc na kanapie bez słowa, pogrążając się w swoim umyśle.
Dziś jednak postanowił, że nie zamierza siedzieć w domu, a wręcz zamierza wykonać w końcu jakiś krok w stronę trochę lepszej przyszłości, bo nie może przecież tkwić całe dnie w swoim azylu na trzecim piętrze.
Ubrał się spokojnie, jako, że ma cały dzień do dyspozycji, po czym wyszedł z domu, ówcześnie zamykając drzwi. Uśmiechnął się do siebie. Jakie to miłe znowu wierzyć w siebie, naprawdę niesamowite uczucie. Przypomniał sobie jeszcze tylko o okularach przeciwsłonecznych, aby był gorzej rozpoznawalny i energicznym krokiem ruszył przez miasto.
Napotkał jednak duży problem - te najwierniejsze fanki nie miały właściwe żadnego problemu z rozpoznaniem go, zwłaszcza jak jego twarz po tak długim czasie pojawiła się w mediach i była dosłownie wszędzie. Zdecydował, że powinien im zrobić tę przyjemność i zatrzymać się na trochę, aby mogły sobie zrobić zdjęcie, czy chwilę porozmawiać, bo przecież zniknął od nich na tyle czasu. I faktycznie, część się nawet rozpłakała, co uznał za naprawdę kochane.
Rozmowy i robienie zdjęć z fanami zajęło mu ku jego braku zaskoczenia naprawdę dużo czasu i po trzech godzinach powiedział w akompaniamencie smutnego zawodu, że musi już iść.
-Zamierzasz wrócić do EXO?
-Chanbaek!
-We are one!
Usłyszał to po swoich słowach i poczuł, jak na jego usta wstępuje lekki uśmiech, a oczy lekko się szklą. Pomyślał, że wsparcie fanów jest naprawdę cenne. Nie odpowiedział jednak na nic i odszedł spokojnym krokiem, czując na sobie setki spojrzeń.
Miał też szczerą nadzieję, że zdjęcia z dzisiaj trafią do sieci i ludzie z SM będą wiedzieli, że Baek nie chowa się po tym wszystkim w domu jak szczur, a wręcz przeciwnie, że chodzi po mieście i wesoło rozmawia z fanami. Był też bardzo szczęśliwy, że mimo plotek na jego temat, tak dużo osób chciałoby, aby wrócił do zespołu i dalej mógł się nazwać członkiem EXO.
Doszedł do ładnego, bardzo dobrze znanego mu budynku, o dużej ilości przeszklonych elementów, w tym wielkiej ozdobie o prostokątnym kształcie nad wejściem, która głosiła, że jest to budynek wytwórni SM Entertainment. Dawno tu nie był, a i tak pamiętał cały budynek tak dobrze, jak swoje mieszkanie, czy dorm. Miał jedynie nadzieję, że układ pomieszczeń się nie zmienił i będzie w stanie dotrzeć tam, gdzie zaplanował. Prosto do paszczy lwa.
Wziął głęboki oddech i przybrał na usta pewny siebie uśmiech, mimo, że ten grymas wcale nie sprawiał mu radości, a stres dawał o sobie znać lekkim ściskiem w podbrzuszu.
Wszedł do budynku i w sumie z lekkim zaskoczeniem stwierdził, że nic a nic się tu nie zmieniło. Budynek od wewnątrz był nowoczesny, pusty i minimalistyczny. W oczy rzucały się antyramy z plakatami największych artystów, w tym na środku widniało dziewięciu członków EXO. Baekhyun podszedł bliżej i patrzył przez chwilę na papierowego Yeola, którego chciałby mieć przed sobą, tyle, że prawdziwego.
Odwrócił się na pięcie i skierował się w stronę prawego korytarza, dziwiąc się jedynie, że przy drzwiach nie stoi jak zwykle ochrona. Czyżby popołudniowa herbatka?
W końcu dotarł do schodów awaryjnych, chcąc zostać tu jednak jak najbardziej incognito, a fakt, że co chwila spotkał kogoś na swojej drodze, trochę mu to utrudniał. Niezaprzeczalnie jednak ludzie tu byli nerwowi i raczej mało interesowali się tym, co się wokół nich dzieje, wczytując się w jakieś papiery w swoich dłoniach. Baek jednak wolał nie ryzykować, w końcu przezorny zawsze ubezpieczony.
Wspiął się na trzecie piętro i jako, że był smutną kluską, odczekał chwilę aż jego oddech się wyrówna i dopiero wtedy wyszedł na przeznaczone do użytku piętro.
Tutaj już było spokojniej i przede wszystkim ciszej, niż na piętrach niższych. Na wyłożonej ciemnym drewnem podłodze słychać było każdy krok, a idąc korytarzem dało się słyszeć stukot palców o klawiaturę zza zamkniętych, kilkudziesięciu par drzwi. Baekhyun stanął przed tymi największymi, pięknie rzeźbionymi i przyłożył do nich ucho, aby upewnić się, że nie trwa tam żadna ważna rozmowa. Nie słyszał jednak nic, więc pomasował sobie kark i zamknął na chwilę oczy. Ale klamka już zapadła, zrobi to.
Otworzył drzwi jednym, mocnym pociągnięciem i z lekkim, wyniosłym uśmieszkiem wszedł do przestronnego, idealnie uporządkowanego pokoju, gdzie wzrok od razu skupiał się na wielkim, mahoniowym biurku oraz na mężczyźnie, który za nim siedział. Na pierwszy rzut oka kojarzył się ze szpakiem. Jego twarz przysłaniał niemiły wyraz twarzy, a spiczasty, długi nos oraz siwiejące już włosy dopełniały nieprzyjemnego wrażenia na temat jego osoby.
-Co ty tu robisz? -zapytał chłodnym, mocnym głosem, gdy Baekhyun zdążył już zamknąć za sobą drzwi.
-Zanim wezwiesz tu ochronę, panie prezesie, porozmawiajmy -Baekhyun stanął dwa metry przed meblem, przy którym mężczyzna siedział. Młody chłopak w tej chwili wyjątkowo się nie bał. Cały strach wyparował i pozostała w nim jedynie pewność siebie i świadomość, jak bardzo ten człowiek siedzący przed nim, zniszczył mu życie.
-Nie widzę powodu, abyśmy mieli o czymkolwiek rozmawiać, psie.
-Minjoong Choi -Baekhyun podniósł lekko głos i spojrzał na mężczyznę wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu i z zadowoleniem stwierdził, że wywołało to zaskoczenie na twarzy byłego pracodawcy. -jeśli powiedziałem porozmawiamy, to porozmawiamy.
Bez zbędnego zaproszenia usiadł na fotelu stojącym przed biurkiem i założył nogę na nogę.
-I na co ci to wszytko było, co? -zaczął Byun po dłuższej chwili mierzenia się z prezesem wzrokiem. -Teraz się mnie już nie pozbędziesz, zdajesz sobie z tego sprawę?
-Grozisz mi? -Zacisnął pięści i spojrzał groźnie na nieprzejętego ex piosenkarza.
-Stwierdzam oczywisty fakt.
-Gdzie ty w ogóle się zaszyłeś przez ten cały czas, co? -zapytał dalej zdenerwowany Minjoong.
-To nie powinna być twoja sprawa, kundlu -Z twarzy Baekhyuna zniknął uśmieszek na myśl, co musiał przeżyć przez te miesiące, aby teraz móc tu siedzieć. -Zniszczyłeś mi życie, przez to, że nie mogłeś powstrzymać swoich pierdolonych zapędów. Doskonale wiedziałeś o związku moim i Yeola, a mimo to postanowiłeś mnie przelecieć. Zresztą, za Luhana też ci nie odpuszczę. Przyszedłem ci to po prostu powiedzieć.
-Co możesz mi zrobić? Jesteś już nikim -stwierdził rozbawiony Choi.
Baekhyun wstał, a na jego twarzy ponownie rozkwitł uśmiech.
-Mogę naprawdę więcej, niż ci się wydaje, panie prezesie. Chciałbym roztrzaskać ci twarz o to biurko, ale raczej nie należę do najsilniejszych, a i nie uśmiecha mi się siedzieć za kratami, gdy w końcu mogę się cieszyć życiem. Nawet nie wiesz, jak wielkim hipokrytą jesteś, jeśli nie wolałeś pójść jak normalny facet na dziwki, tylko wybrałeś sobie nieosiągalny cel, aby potem zepsuć i mnie i Xi. Jak ty możesz patrzeć w lustro?
To było ostatnie, co Baekhyun powiedział przed wyjściem i nawet nie starał się usłyszeć słów Minjoonga, który coś jeszcze krzyczał.
Baek uśmiechnął się do siebie szczęśliwy i już bez jakiejkolwiek krępacji szedł głównymi przejściami aż do samego wyjścia, gdzie napotkał zdzwiony wzrok Chanyeola i reszty zespołu. Uśmiechnął się do nich kącikiem ust i spojrzał na przyjaciół ciepłym wzrokiem, zatrzymując się najdłużej na Yeolu, który mimo zaskoczenia, odwzajemnił mimikę twarzy.
Potem już tylko wyszedł, zostawiając u prezesa, EXO i ludzi z wytwórni, którzy zatrzymali się zdziwieni na jego widok, masę domysłów i pytań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz