Patrzył jeszcze chwilę
za oddalającą się sylwetką drobnego chłopaka, zanim ta nie zniknęła za
ciemnym zakrętem. Luhan odprowadził przyjaciela aż pod sam blok,
oczywiście z lekką pomocą Baeka, bo jak brunet zauważył, chińczyk raczej
nie ma zbyt dobrej orientacji w terenie. Byun zastanawiał się czy
chłopak poradzi sobie sam z powrotem, ale ten pewnym siebie tonem
zapewniał, że mimo tego jak wygląda, jest naprawdę męski i zdecydowanie
sobie poradzi z samodzielnym powrotem, więc ten nie ma powodu do
zmartwień.
Baek już na początku
zaproponował mu nocleg, jednak ten stanowczo odmówił, mówiąc, że Sehun
chyba umrze ze strachu, jeśli ten nie wróci na noc do domu, a nie miałby
go jak zawiadomić, gdzie jest, bo zgubił telefon. Młodszy zaproponował
użycie swojej komórki, jednak różowowłosy wyśmiał go, pytając, czy
naprawdę sądzi, że pamięta jakikolwiek numer na pamięć.
Z lekkim wahaniem Baekhyun pozwolił, jak się dowiedział starszemu od siebie koledze, wrócić do domu.
Podczas drogi powrotnej z
koncertu Baek nie dowiedział się o sobie za wiele. Luhan skupił się na
tym, aby dowiedzieć się, co tak właściwie się stało i jak sobie radzi.
Jakiekolwiek pytania Baeka ignorował i pytał o kolejne rzeczy z życia
chłopaka. Pytał, jak się czuje, gdzie się obudził, jak dotarł do swojego
domu i czy nie potrzebuje przypadkiem pieniędzy.
Pytał o błahe rzeczy
sprzed wypadku, pierwszym z nich było, czy na pewno nic nie pamięta i
czy nie kojarzy nawet jego osoby. Niestety ten nie zdawał sobie w ogóle
sprawy z tego, kim był przed wypadkiem, nie pamiętał ani ludzi, ani
wydarzeń, ani miejsc.
-Jak w takim razie
trafiłeś na nasz koncert? - zapytał zdziwiony Han. Spojrzał na niego
swoimi iskrzącymi mimo zmęczenia, dużymi oczami.
-Sąsiadka dała mi telefon mówiąc, że znalazła go kilka miesięcy temu.
-Miałeś telefon i nie starałeś się zadzwonić do nikogo z listy kontaktów? Masz nas na szybkim wybieraniu. - zapytał zaskoczony.
-Usunęły się wszystkie
kontakty, notatki... to pewnie przez upadek. - powiedział brunet,
otulając się szczelniej jeansową kurtką. Nad ich głowami zbierały się
ciemne chmury, a w powietrzu zaczął unosić się zapach pleśni, świadczący
o nadchodzącym deszczu. Wiatr zaczynał wiać coraz mocniej. Byli już
niedaleko mieszkania Baeka. Część latarni była zgaszona, przez co słabo
było widać chodnik, po którym szli, kopiąc leżące kamyczki.
-Nie miałeś w telefonie dosłownie nic?
-Miałem jedynie muzykę.
Było dużo piosenek waszego zespołu... podobały mi się i jak byłem na
mieście, zobaczyłem plakat... o koncercie. Poszedłem kupić bilet i
fartem udało mi się dostać V.I.P-a. Miałem nadzieję, że przypomnę sobie
dzięki temu cokolwiek... - Jego głos załamał się - Myślałem, że ulubiony
zespół pomoże mi sobie przypomnieć... Ale ja nie pamiętam nic! Nadal! -
Spojrzał na niego zaszklonymi oczami, zatrzymując się nagle pod
latarnią.
-Ej... spokojnie, Baek.
Powiedziałem, że ci pomogę, prawda? - Lu chwycił go za nadgarstek i
usilnie starał się mu spojrzeć w oczy, mimo, że ten miał wbity wzrok w
swoje buty.
Młodszy co chwilę pociągał nosem i ocierał rękawem łzy. Co jeśli Luhanowi nie uda się mu pomóc?
-Czuję się jakbym nie istniał...- szepnął po chwili. - Ktoś kto nie stracił pamięci, nie wie, jak to jest mieć pustkę w głowie.
-Nie mam pojęcia, jak to
jest, Baekhyun. - odpowiedział zgodnie z prawdą Luhan po dłuższej
chwili ciszy, podczas której w głowie odpowiednio dobierał słowa. -
Jednak sprawię, że znowu poczujesz się kimś. Musisz mi uwierzyć.
-W takim razie powiedz
mi cokolwiek! Cokolwiek o mnie! - krzyknął - Nie wiem o sobie nic, ty
zachowujesz się jakbyś wiedział wszystko! Widzę to... jak na mnie
patrzysz. Jest ci mnie żal i wiem, że to nie tylko z powodu tego, w
jakiej sytuacji się znajduję.
-Mógłbym ci teraz
powiedzieć wszystko, ale tego nie zrobię - Xi spuścił wzrok. - Bo jest
cholerna pierwsza w nocy, jestem cholernie zmęczony i widzę, że ty też.
Sehun się o mnie martwi, a ja nie chcę, aby się o mnie niepokoił, bo
również powinien pójść spać, bo od rana ćwiczyliśmy. To nie będzie
krótka rozmowa, Baek, więc uważam, że nie powinniśmy zaczynać jej tu.
Spotkajmy się na spokojnie jutro. Wtedy ci wszystko opowiem. Zgadzasz
się?
Baekhyun patrzył mu
przez chwilę w oczy. Gdy Luhan dostrzegł w nich zaufanie, uśmiechnął się
i objął go lekko. W tym momencie lunął zimny, nieprzyjemny deszcz, a
oni biegiem schronili się pod daszkiem różowego budynku.
-Mam twój numer
telefonu. - odezwał się Lu, przerywając ciszę wymieszaną z kroplami
padającego deszczu. - Zadzwonię do ciebie jutro.
-Będę czekał. - szepnął Baekhyun, wsłuchując się odgłosy wichury.
Luhan wyszedł spod daszka i dość szybkim krokiem oddalił się w tylko sobie znanym kierunku.
Baekhyun stał tylko chwilę, po czym wszedł na jasno oświetloną klatkę i mozolnie wszedł na trzecie piętro.
Nie trudził się nawet z
rozebraniem i w wilgotnym ubraniu wszedł do łóżka pod grubą pierzynę i
zatopił twarz w chłodnym aksamicie poduszki. Wbrew sobie nie zamknął
jednak oczu i lewą ręką wyciągnął z tylnej kieszeni spodni zdjęcie,
które cały czas, niezmiennie przy sobie nosił.
Przez okno dostawało się
trochę światła, przez co dodatkowo jego w miarę przyzwyczajone do
ciemności oczy mogły bez problemu zobaczyć postać na zdjęciu.
Baekhyun miał wrażenie,
że chłopak zmienił się. Tu na zdjęciu jego twarz była bardzo łagodna,
policzki rumiane, a oczy roześmiane, jakby patrzyły na najcudowniejszą
rzecz na świecie.
Dziś zobaczył na jego
twarzy kamienną maskę, a w oczach przeszywający chłód. Z ust padały
wulgarne słowa pełne nienawiści do jego osoby.
Co on mu takiego zrobił?
Dlaczego jest mu tak przykro mimo tego, że nie wie za co?
Jakim cudem jego serce może bić tak szybko?
Dlaczego wtedy w
garderobie miał ochotę rzucić mu się na szyję i nie puszczać, ale
zamiast tego z jego oczu pociekły jedynie łzy, a usta nie mogły
uformować najprostszych słów?
Dlaczego to cholerne pudełko ze zdjęciami było schowane i zaklejone?
Luhan, wyjaśnij to, błagam!
To była jego ostatnia myśl, zanim odpłynął do krainy snów, luzując uścisk dłoni, przez co zdjęcie upadło na jasne panele.
Tej nocy po raz pierwszy
śnił. Była to jednak głównie czerń, błyski fleszy i charakterystyczny
dźwięk migawki aparatu. Słyszał krzyki, strzępki rozmów wyrwanych z
kontekstu, przez co wszystkie pojawiające się wokoło niego zdania
zdawały się nie mieć jakiegokolwiek sensu. Był w centrum głosów, błysków
oraz szeptów, a wokół siebie nie mógł wyłapać żadnej konkretnej
sylwetki. Gdy jego nogi w końcu trafiły na stabilne podłoże, rozejrzał
się, zasłaniając oczy od migających świateł i ludzi.
Zobaczył, że jedna osoba stoi z boku i nie bierze udziału w tym wszystkim. Obserwowała go, nie mówiąc nic i nie ruszając się.
Nagle wszystko przestało mieć znaczenie, tłum rozsunął się lekko, a błyski stawały się coraz rzadsze.
Stał naprzeciwko
wysokiego, ciemnowłosego chłopaka o odstających uszach. Patrzył on na
niższego niedowierzająco. Jego usta rozchyliły się, jakby chciał coś
powiedzieć, jednak po chwili zacisnął je i odwrócił się, chcąc odejść.
Ciszy już nie zakłócał jakikolwiek dźwięk, nie licząc szalonego bicia jego serca i szybkiego oddechu.
-Chanyeol! Chanyeol, to
nie tak! - Baekhyun krzyknął z całych sił i wyciągnął rękę w jego
stronę, robiąc pierwszy krok, ale poczuł, jak coś chwyta go i ciągnie do
tyłu. - Chanyeol, czekaj! Błagam! -Dalej krzyczał, a jego łzy parzyły
go w policzki.
Chanyeol jednak dalej nie zwracając uwagi na nic, kierował się w stronę białej nicości, którą byli teraz otoczeni.
Baekhyun krzyczał, nie
mogąc już nawet sformułować najprostszego zdania, czując jak coś
boleśnie odsuwa go do tyłu, w stronę czerni.
Obudził się nad rankiem,
cały zlany potem. Oddychał szybko i chwycił się za serce sprawdzając,
czy to na pewno nadal bije. Sen go przeraził.
Ale jeszcze bardziej przeraziła go myśl, że rozumie z tego wszystkiego coraz mniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz