niedziela, 15 stycznia 2017

15. Miłe spotkanie w dniu 745

-Chcecie jeszcze ciasteczek? Mam ich mnóstwo! Mam z cynamonem, truskawkowe, owsiane, czekoladowe, z pistacjami i-
-Zaraz się chyba porzygam.-przerwał Baekhyunowi przejedzony Kai, ze zbolałą miną masując się po brzuchu.
-Teoretycznie mogłeś nie jeść całego talerza, one były dla nas wszystkich, wiesz Kai? -Kyungsoo pokręcił głową, patrząc litościwie na swojego partnera, który wyglądał, jakby naprawdę umierał na tej różowej kanapie.
-Normalni ludzie, którzy coś oblewają, idą się napić. My żremy ciastka. Młodość. -powiedział Chanyeol, grając na xboxie z Sehunem. Po chwili wydał z siebie radosny okrzyk, gdy wygrał wyścig. - Szach-mat szmato!
-Ty kurwiu! -odkrzyknął mu Oh, chcąc rzucić padem, ale przypomniał sobie, że nie należy do niego i nie chce nadwyrężać swojego budżetu.
-Channie, skarbie - Baekhyun uśmiechnął się szeroko, ale w jego uśmiechu wcale nie było widać radości. -Czy coś ci nie pasuje w moim pomyśle świętowania dołączenia do rodziny Oh małego Junsu?
-Nie przypominam sobie, abym znał jakąś rodzinę Oh, poza rodzicami Huna, Hyunnie. -odpowiedział Chanyeol z podobnym uśmiechem, a Baekowi zrzedła mina.
-Właśnie! -krzyknął Hyun, zerkając to na Sehuna, to na trzymającego w swoich objęciach Junsu Luhana. -Przecież wy nie macie ślubu! Jeju, jeju chcę być świadkiem, Lulu, dobrze?! Wybierzemy sobie takie ładne garnitury, znam dobry sklep i obrączki też wiem, gdzie ładne kupić i kwiaty i...
Luhan spuścił wzrok i przybrał smutny wyraz twarzy, słuchając długiego, pełnego ekscytacji monologu przyjaciela. Czuł, jak jego policzki powoli stają się coraz bardziej czerwone i starał się to ukryć, chowając twarz w ciałko chłopczyka.
Sehun natomiast przyglądał się Baekowi z zaciekawieniem, a następnie przeniósł wzrok na ścianę. Wyglądał na zamyślonego, ale również się nie odzywał.
Kyungsoo pyrgnął gadającego chłopaka w kostkę, wymownie na niego patrząc, aby ten zmienił temat na inny, bo dla Sehuna i Lu, było to chyba dość niezręczne. Baekhyun chyba jednak nie zrozumiał aluzji i dalej gadał o nadzieniu tortu weselnego, ale przerwał, gdy Kai rzucił się biegiem w stronę łazienki.
-Skąd ja wiedziałem, że tak się to skończy? -D.O przewrócił oczami, słysząc dźwięki świadczące o tym, że Kai postanowił zwrócić wszystko, co dziś jadł. Mógł go powstrzymać. Następnym razem chyba powinien być bardziej stanowczy, bo głupota Kima nie zna granic. Zmartwiony wstał i skierował się do toalety za nim, aby nie czuł się samotny, czy coś.
-Channie, jak myślisz, przynieść jeszcze więcej ciastek? -Baekhyun spojrzał pytająco na swojego partnera, który jednak ponownie zajął się Sehunem, tyle, że Oh jednak chyba nie do końca skupiał się na grze. Wydawał się być w tej chwili myślami gdzieś daleko stąd, a Baekhyun łatwo mógł się domyśleć, dlaczego.
-Nie przynoś, bo Kai nawet jeśli rzygał, to i tak się na nie rzuci. -odpowiedział od razu Chanyeol na pytanie Baeka, nie odwracając swojego wzroku od ekranu.
Baekhyun pokiwał grzecznie główką. Podszedł do siedzącego chińczyka i ukucnął przed nim tak, aby znaleźć się na wysokości dziecka. Chwilę przypatrywał mu się z zaciekawieniem, jakby oglądał zwierzątko w Zoo. Uśmiechnął się milutko, gdy brzdąc zmarszczył nosek.
-W sumie słodki jest. Będzie z niego lepsza partia, niż jego ojciec.
-Przecież Kai w końcu nie jest ojcem.- odpowiedział zdziwiony Lu. -Czy o czymś nie wiem?
-A, faktycznie. Po prostu chyba chciałem mu pocisnąć. -Baekhyun wzruszył ramionami, uśmiechając się jeszcze szerzej. -Taki odruch.
-I tak go tu nie ma. -Luhan pokręcił głową na dziecinne zachowanie przyjaciela.
-Mówiłem, odruch. -Dotknął dziecka opuszkiem palca w nos, jakby chciał sprawdzić, jakie to uczucie. -Heh, miękki. A, właśnie! Miałem cię zapytać...czemu nie nazwaliście go w końcu tak, jak Kai proponował?
-Nie nazwałbym dziecka gołąb, Baekhyun. -Xi zmarszczył brwi, nie rozumiejąc toku myślenia ciemnowłosego. - Ty byś nazwał?
-W sumie słodko, oryginalnie -Uśmiechnął się i zaczął gadać coś w nieistniejącym języku i machać łapką Junsu, na co ten patrzył na niego z szeroko otwartymi oczami i wydał z siebie pojedyncze dźwięki. Luhan zaśmiał się i zaczął robić podobnie jak Baekhyun. Przestał, gdy poczuł na sobie wzrok Sehuna, który przyglądał mu się z zainteresowaniem. Lu uśmiechnął się lekko i znowu spojrzał na dziecko, któremu postanowiło się odbić po niedawno zjedzonym posiłku.
-Fu, Channie, jednak nie chcę dziecka. -Baekhyun nagle szybko znudził się niemowlęciem i postanowił rozpraszać swojego męża podczas gry.
-Kai! Żyjesz? -krzyknął po jakimś czasie Chanyeol, gdy niefajne dźwięki z łazienki ucichły.
-Przeżywa to, ile dobrych ciastek poszło się 'jebać' - Do salonu wkroczył wielkooki facet, który przy ostatnim słowie wykonał cudzysłów palcami. -Wzruszył się biedak nad ich losem.
-No cóż, są problemy i problemki...problemiki? Brzmi trochę, jak plemniki- Zastanowił się Baekhyun, a wszyscy w pokoju zgodnie spojrzeli na niego jak na idiotę.
-Ale to było słabe, Baek.
-Wyjątkowo się zgodzę, Hyunnie.
-Nie chcieliśmy tego wiedzieć -skomentował Sehun, unikając pojazdu Chanyeola, który z chamską miną starał się uderzyć w jego bok.
Do pokoju wkroczył Kai, który wyglądał wyjątkowo dobrze, jak na to, co przed chwilą przeżywał.
-Ciastek, wypadło mi z głowy. Masz to moje CV? -zapytał Baeka.
-No tak jakby już od kilku dni, debilu -odparł, po czym wdzięcznie wstał i wyszedł z pokoju, aby ponownie do niego wrócić z dwoma kartkami papieru. -Nie zrobiłem kopii, nie będę na ciebie marnował papieru, leszczu.
-Dobra tam, całuj mnie w... nie no dzięki w sumie. -Spojrzał na otrzymane papiery i usatysfakcjonowany przeniósł wzrok na zdjęcie, które wkleił tu Baek. -No i zajebiście.
-Serio, Kai? Wyższe pedagogiczne? -Nawet nie zauważył, kiedy przez ramię zajrzał mu Kyungsoo. -Nie uwierzą ci, jak tylko popiszesz się kulturą przy pierwszych pięciu zdaniach. Tak właściwie, gdzie ty chcesz niby pracować? W szkole?
-Aaa, nie mówiłem ci? -Jongin udał zakłopotanie, aby potem odwrócić się do D.O i posłać mu szeroki uśmiech. -Będę najlepszym nauczycielem edukacji seksualnej na tej planecie.
-Żartujesz sobie ze mnie? -Kyu uniósł brwi.
-Em... nie cieszysz się? -Kai poczuł się zbity z tropu. -Mogę poszukać innej, jeśli tylko chcesz, ale...
-Nie, nie, czekaj. Nie powiedziałem, że masz szukać czegoś innego. To mega głupie, ale... pasuje do ciebie i raczej poradzisz sobie. Tylko nie zachęcaj ich wszystkich zbytnio do seksu, bo znając to, jaki jesteś, przez twoją edukację niedługo koreańczyków może być więcej od chińczyków. Nasza gospodarka by twoich lekcji chyba nie przeżyła.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, nie licząc samego Kaia, który po prostu rzucił się na niższego i pocałował go szczęśliwy w usta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz