niedziela, 15 stycznia 2017

3. Ładowanie

Kolejnej nocy wbrew jego oczekiwaniom nadal nie pamiętał, co mu się śniło. Nabrał jednak dziwnej ochoty do zjedzenia czekolady z malinowym nadzieniem, której szczerze nie znosił. Obudzony przez swoje własne pomrukiwania wstał i sam zjadł całą tabliczkę słodyczy, przez co przez resztę nocy chciało mu się wymiotować. Po jakimś czasie na szczęście mdłości ustały i mógł spokojnie zasnąć. Taaak...spokojnie...jedyny plus to taki, że po prostu w końcu mu się udało, choć i tak po przebudzeniu czuł, że na pewno nie śnił o miłych rzeczach.
Następnego dnia z samego rana, gdy po zjedzonym śniadaniu (dziś zdecydował się zjeść chleb z masłem) w końcu porządnie się umył, bo jak się zorientował, nie robił tego od 2 dni. Pachnący wyszedł spod prysznica i uśmiechnął się delikatnie do swojego odbicia w lustrze. Zaczesał włosy tak, by nie sterczały mu na wszystkie strony, nabalsamował ciało, umył zęby i ubrał się. Założył na siebie pierwsze lepsze szorty i biały podkoszulek. Dzień był wyjątkowo upalny, więc mimo tego iż znajdował się w bloku i tak czuł, jak spływają po nim delikatne krople potu.
Szybko założył buty i gdy już miał wychodzić, dał sobie mentalny cios w twarz. Pobiegł do sypialni i chwycił jedno z leżących zdjęć z szafki nocnej. Był na nim sam poszukiwany przez niego mężczyzna. Stał chwilę jeszcze nieruchomo, przypatrując się twarzy poszukiwanej przez niego osoby, po czym tylko westchnął i pokręcił głową, chowając zdjęcie do jednej z kieszeni.
Baek nie miał pojęcia, gdzie powinien pójść, aby go odnaleźć, ale ważne, aby starać się zrobić cokolwiek, dopóki nie wymyśli czegoś lepszego. Zamierzał zatem na razie jedynie pytać ludzi na ulicy. Być może ci mieszkający w okolicy będą kojarzyć jego twarz, skoro Baekhyun wiedział na podstawie tych zdjęć, że był w tym mieszkaniu pewnie nie raz. Wyszedł na klatkę schodową ówcześnie zamykając za sobą drzwi. Powoli zaczął schodzić po schodach, jednak usłyszał cichy, zachrypnięty głos.
-Baekhyun? Dziecko, to ty?
Obejrzał się za siebie zaskoczony. Ujrzawszy w drzwiach znajdujących się naprzeciwko jego własnych niską, bladą staruszkę, automatycznie uśmiechnął się.
-Dzień dobry? - zapytał, nie wiedząc, co właściwie powinien powiedzieć.
-Nadal tu mieszkasz? -mruknęła, patrząc na niego zaskoczona. Jej pulchną twarz ozdobił uśmiech. Na jego widok Baekhyunowi zrobiło się trochę cieplej na sercu, bo staruszka emanowała czymś bardzo przyjemnym, co mógłby porównać do rodzinnego ciepła. - Nie widziałam cię kilka miesięcy. Martwiłam się, gdy nie mogłam cię zobaczyć...
Pokiwał tylko głową, nie za bardzo wiedząc kim starsza pani właściwe dla niego jest.
-Poczekaj chwileczkę...- Kobieta machnęła  dłonią, aby podszedł, po czym zniknęła w głębi swojego lokum. Baek w międzyczasie zdążył wejść z powrotem na górę z półpiętra i stanąć przed uchylonymi drzwiami, zastanawiając się, o co może chodzić.
-Znalazłam to tuż przed tym, jak zniknąłeś. Dzwoniłam do drzwi wiele razy, aby go oddać, ale nigdy nie otworzyłeś...- Babcia schowała w jego dłoniach chłodny przedmiot. -Znalazłam go już w takim stanie, przykro mi, choć pewnie po tak długim czasie masz już nowy. Jednak wolę, aby trafił do właściciela, który go najwyżej wyrzuci, niż żeby się kurzył u mnie. Nawet nie umiem go obsłużyć. -Zaśmiała się rozbawiona swoją nieporadnością.
Baekhyun nawet nie spojrzał na to, co otrzymał, tylko od razu wyciągnął z kieszeni zdjęcie. W końcu ta pani może być najbardziej prawdopodobną osobą, która wie coś o jego życiu.
-Kojarzy pani tego chłopaka? - zapytał z nadzieją, trzymając zdjęcie jak najbliżej twarzy kobieciny.
Starsza pani poprawiła okulary z grubymi szkłami, biorąc zdjęcie w swoje dłonie, aby móc na nie wygodniej spojrzeć. Po dobrej minucie, w której Baek niecierpliwił się coraz bardziej, zaprzeczyła.
-Zawsze widywałam rzadko ciebie, a co dopiero twoich przyjaciół. Przykro mi, Baekhyun. - Sąsiadka spojrzała na niego smutno i rozłożyła swoje chude ręce.
-Nic nie szkodzi. Dziękuję za pomoc, ale bardzo się spieszę. - Starał się udawać, że odpowiedź wcale go nie zabolała, choć owszem, zrobiła to i to mocno. Uśmiechnął się pogodnie, maskując tym smutek w oczach. Skłonił się lekko i uprzejmie pożegnał. Staruszka odpowiedziała mu tym samym, zanim zamknęła drzwi, ówcześnie machając Byunowi na pożegnanie.
Wybiegł z budynku i pierwsze co poczuł, to ostre słońce rażące go w oczy. Pogoda była okropna. Było bardzo słonecznie, duszno i mimo, że dopiero wyszedł, już czuł się cały lepki od potu. Rozejrzał się wokoło chcąc zapamiętać okolicę, w której mieszkał. Starał się przypomnieć, skąd ostatnio przyszedł, gdyż chciał wyjść na bardziej ruchliwą ulicę. Skręcił w prawo i pomiędzy budynkami dostrzegł jezdnię, światła i co najważniejsze- ludzi. Ruszył w tamtym kierunku, obserwując uważnie każdy mijany blok, drzewo pełne zielonych liści, kwiaty w grządkach oraz wsłuchując się w świergotanie ptaków, które jednak znacząco zagłuszała komunikacja miejska. Po chwili przypomniał sobie o ciężarze spoczywającym w jego kieszeni. Zaintrygowany przystanął w cieniu drzewa i wyjął z kieszeni przedmiot oddany przez staruszkę.
Był to... iPhone z rozbitą szybką? Czy on właśnie odzyskał telefon, w którym są jego wszystkie kontakty? Czy to możliwe, aby miał dziś aż takie szczęście?
W szoku stał i patrzył się na podarek dobre kilka minut, po czym nie mogąc uwierzyć w to, jakiego ma farta, zawrócił do domu. Przeszukując wczoraj szafki znalazł ładowarkę, która na pewno pasowała do tego telefonu.
Odetchnął z ulgą, gdy znalazł się w chłodnym wnętrzu swojego mieszkania. Napił się jeszcze tylko szybko wody, ponieważ i z powodu upałów i emocji, zaschło mu w gardle i nawet szczęście z powodu odnalezienia telefonu, nie przysłoniło mu pragnienia.
Nie pamiętał, gdzie schował wczorajsze znalezisko, ale odszukał je dopiero po 20 minutach gdzieś pomiędzy jedną szafką, a drugą. Podłączył ładowanie i odetchnął z ulgą, gdy zobaczył ikonkę baterii. Odczekał kilka minut okropnie się niecierpliwiąc. Zdążył w tym czasie okrążyć swoje mieszkanie dobre kilkanaście razy i wywalić się jedyne dwa o swoje buty. Myślał też cały czas o tym, co może w sobie kryć ta mała komórka, która jest teraz jego największą szansą, aby łatwo się czegokolwiek o sobie dowiedzieć. Jeśli telefon mu nie pomoże, znowu będzie w czarnej kropce i jedną deską ratunku będzie pomoc ludzi z ulicy, którzy być może będą kojarzyć mężczyznę o uroczych, odstających uszach.
W końcu uznając, że to najwyższa pora, podszedł tym razem spokojnie do kanapy, na której leżał telefon. Chwycił go w dłonie i włączył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz