Kolejnej nocy wbrew jego
oczekiwaniom nadal nie pamiętał, co mu się śniło. Nabrał jednak dziwnej
ochoty do zjedzenia czekolady z malinowym nadzieniem, której szczerze
nie znosił. Obudzony przez swoje własne pomrukiwania wstał i sam zjadł
całą tabliczkę słodyczy, przez co przez resztę nocy chciało mu się
wymiotować. Po jakimś czasie na szczęście mdłości ustały i mógł
spokojnie zasnąć. Taaak...spokojnie...jedyny plus to taki, że po prostu w
końcu mu się udało, choć i tak po przebudzeniu czuł, że na pewno nie
śnił o miłych rzeczach.
Następnego dnia z samego
rana, gdy po zjedzonym śniadaniu (dziś zdecydował się zjeść chleb z
masłem) w końcu porządnie się umył, bo jak się zorientował, nie robił
tego od 2 dni. Pachnący wyszedł spod prysznica i uśmiechnął się
delikatnie do swojego odbicia w lustrze. Zaczesał włosy tak, by nie
sterczały mu na wszystkie strony, nabalsamował ciało, umył zęby i ubrał
się. Założył na siebie pierwsze lepsze szorty i biały podkoszulek. Dzień
był wyjątkowo upalny, więc mimo tego iż znajdował się w bloku i tak
czuł, jak spływają po nim delikatne krople potu.
Szybko założył buty i
gdy już miał wychodzić, dał sobie mentalny cios w twarz. Pobiegł do
sypialni i chwycił jedno z leżących zdjęć z szafki nocnej. Był na nim
sam poszukiwany przez niego mężczyzna. Stał chwilę jeszcze nieruchomo,
przypatrując się twarzy poszukiwanej przez niego osoby, po czym tylko
westchnął i pokręcił głową, chowając zdjęcie do jednej z kieszeni.
Baek nie miał pojęcia,
gdzie powinien pójść, aby go odnaleźć, ale ważne, aby starać się zrobić
cokolwiek, dopóki nie wymyśli czegoś lepszego. Zamierzał zatem na razie
jedynie pytać ludzi na ulicy. Być może ci mieszkający w okolicy będą
kojarzyć jego twarz, skoro Baekhyun wiedział na podstawie tych zdjęć, że
był w tym mieszkaniu pewnie nie raz. Wyszedł na klatkę schodową
ówcześnie zamykając za sobą drzwi. Powoli zaczął schodzić po schodach,
jednak usłyszał cichy, zachrypnięty głos.
-Baekhyun? Dziecko, to ty?
Obejrzał się za siebie
zaskoczony. Ujrzawszy w drzwiach znajdujących się naprzeciwko jego
własnych niską, bladą staruszkę, automatycznie uśmiechnął się.
-Dzień dobry? - zapytał, nie wiedząc, co właściwie powinien powiedzieć.
-Nadal tu mieszkasz?
-mruknęła, patrząc na niego zaskoczona. Jej pulchną twarz ozdobił
uśmiech. Na jego widok Baekhyunowi zrobiło się trochę cieplej na sercu,
bo staruszka emanowała czymś bardzo przyjemnym, co mógłby porównać do
rodzinnego ciepła. - Nie widziałam cię kilka miesięcy. Martwiłam się,
gdy nie mogłam cię zobaczyć...
Pokiwał tylko głową, nie za bardzo wiedząc kim starsza pani właściwe dla niego jest.
-Poczekaj chwileczkę...-
Kobieta machnęła dłonią, aby podszedł, po czym zniknęła w głębi
swojego lokum. Baek w międzyczasie zdążył wejść z powrotem na górę z
półpiętra i stanąć przed uchylonymi drzwiami, zastanawiając się, o co
może chodzić.
-Znalazłam to tuż przed
tym, jak zniknąłeś. Dzwoniłam do drzwi wiele razy, aby go oddać, ale
nigdy nie otworzyłeś...- Babcia schowała w jego dłoniach chłodny
przedmiot. -Znalazłam go już w takim stanie, przykro mi, choć pewnie po
tak długim czasie masz już nowy. Jednak wolę, aby trafił do właściciela,
który go najwyżej wyrzuci, niż żeby się kurzył u mnie. Nawet nie umiem
go obsłużyć. -Zaśmiała się rozbawiona swoją nieporadnością.
Baekhyun nawet nie
spojrzał na to, co otrzymał, tylko od razu wyciągnął z kieszeni zdjęcie.
W końcu ta pani może być najbardziej prawdopodobną osobą, która wie coś
o jego życiu.
-Kojarzy pani tego chłopaka? - zapytał z nadzieją, trzymając zdjęcie jak najbliżej twarzy kobieciny.
Starsza pani poprawiła
okulary z grubymi szkłami, biorąc zdjęcie w swoje dłonie, aby móc na nie
wygodniej spojrzeć. Po dobrej minucie, w której Baek niecierpliwił się
coraz bardziej, zaprzeczyła.
-Zawsze widywałam rzadko
ciebie, a co dopiero twoich przyjaciół. Przykro mi, Baekhyun. -
Sąsiadka spojrzała na niego smutno i rozłożyła swoje chude ręce.
-Nic nie szkodzi.
Dziękuję za pomoc, ale bardzo się spieszę. - Starał się udawać, że
odpowiedź wcale go nie zabolała, choć owszem, zrobiła to i to mocno.
Uśmiechnął się pogodnie, maskując tym smutek w oczach. Skłonił się lekko
i uprzejmie pożegnał. Staruszka odpowiedziała mu tym samym, zanim
zamknęła drzwi, ówcześnie machając Byunowi na pożegnanie.
Wybiegł z budynku i
pierwsze co poczuł, to ostre słońce rażące go w oczy. Pogoda była
okropna. Było bardzo słonecznie, duszno i mimo, że dopiero wyszedł, już
czuł się cały lepki od potu. Rozejrzał się wokoło chcąc zapamiętać
okolicę, w której mieszkał. Starał się przypomnieć, skąd ostatnio
przyszedł, gdyż chciał wyjść na bardziej ruchliwą ulicę. Skręcił w prawo
i pomiędzy budynkami dostrzegł jezdnię, światła i co najważniejsze-
ludzi. Ruszył w tamtym kierunku, obserwując uważnie każdy mijany blok,
drzewo pełne zielonych liści, kwiaty w grządkach oraz wsłuchując się w
świergotanie ptaków, które jednak znacząco zagłuszała komunikacja
miejska. Po chwili przypomniał sobie o ciężarze spoczywającym w jego
kieszeni. Zaintrygowany przystanął w cieniu drzewa i wyjął z kieszeni
przedmiot oddany przez staruszkę.
Był to... iPhone z
rozbitą szybką? Czy on właśnie odzyskał telefon, w którym są jego
wszystkie kontakty? Czy to możliwe, aby miał dziś aż takie szczęście?
W szoku stał i patrzył
się na podarek dobre kilka minut, po czym nie mogąc uwierzyć w to,
jakiego ma farta, zawrócił do domu. Przeszukując wczoraj szafki znalazł
ładowarkę, która na pewno pasowała do tego telefonu.
Odetchnął z ulgą, gdy
znalazł się w chłodnym wnętrzu swojego mieszkania. Napił się jeszcze
tylko szybko wody, ponieważ i z powodu upałów i emocji, zaschło mu w
gardle i nawet szczęście z powodu odnalezienia telefonu, nie przysłoniło
mu pragnienia.
Nie pamiętał, gdzie
schował wczorajsze znalezisko, ale odszukał je dopiero po 20 minutach
gdzieś pomiędzy jedną szafką, a drugą. Podłączył ładowanie i odetchnął z
ulgą, gdy zobaczył ikonkę baterii. Odczekał kilka minut okropnie się
niecierpliwiąc. Zdążył w tym czasie okrążyć swoje mieszkanie dobre
kilkanaście razy i wywalić się jedyne dwa o swoje buty. Myślał też cały
czas o tym, co może w sobie kryć ta mała komórka, która jest teraz jego
największą szansą, aby łatwo się czegokolwiek o sobie dowiedzieć. Jeśli
telefon mu nie pomoże, znowu będzie w czarnej kropce i jedną deską
ratunku będzie pomoc ludzi z ulicy, którzy być może będą kojarzyć
mężczyznę o uroczych, odstających uszach.
W końcu uznając, że to
najwyższa pora, podszedł tym razem spokojnie do kanapy, na której leżał
telefon. Chwycił go w dłonie i włączył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz