Kyungsoo przykrył się
szczelniej kołdrą, czując nieprzyjemny chłód, jaki panował w mieszkaniu.
Otulił się bardzo mocno, ale nie przyniosło to efektu, jakiego by
chciał. Odwrócił się więc w drugą stronę i przysunął się o kawałek,
zarzucając rękę, jakby chciał się w coś wtulić. Jednak obok była pustka,
przez co zaskoczony momentalnie się wybudził i usiadł. Spojrzał w prawą
stronę, która fatycznie była pusta. Przypomniał sobie dzisiejszy
wieczór. Momentalnie do jego oczu napłynęły łzy, których nawet nie
starał się powstrzymać. Ścisnął mocniej kołdrę i zaszlochał. Był tu sam.
Po raz pierwszy od bardzo dawna.
To nie mogło naprawdę
się stać. Kai nie mógł go zdradzić... na pewno. Kiedyś owszem, sam mu
mówił, że prowadził dość imprezowy styl życia, ale zarzekał się, że z
tym skończył... sami chodzili czasem na imprezy, ale Kai nigdy się
zbytnio nie oddalał... kiedy to się mogło stać? I dlaczego miałby to w
ogóle zrobić? Rzadko kiedy się kłócili, byli wyjątkowo zgodnym
małżeństwem...
Jeśli więc cała sprawa z
dzieckiem to prawda, to on go zabije, wykastruje i... na pewno coś
jeszcze. Ale nie wie, czy będzie w stanie porzucić.
Kyungi jest online
Kyungi: Baekkie?
Kyungi: Wiem, że jest środek nocy, ale potrzebuję twojej pomocy
Bbyun♡ jest online
Bbyun♡: Channie troszkę się przestraszył i spadł z łóżka bo mam ustawione na powiadomienie dźwięk kaczki 😂
Bbyun♡: dziękuję ci za ten widok ♡♡♡
Bbyun♡: ale stało się coś?
Kyungi: Czy... mogę do was przyjechać?
Bbyun♡: no czemu nie?
Bbyun♡: zrobię jakiś dobry obiad i wgl :3
Kyungi: Teraz
Bbyun♡: ale że... tak teraz? x.x
Kyungi: Błagam, nie chcę być teraz sam
Bbyun♡: no przecież jest Kai :00
Kyungi: ...
Bbyun♡: przyjeżdżaj
Kyungi jest offline
Bbyun♡ jest offline
W trakcie pisania z
Baekhyunem, zdążył się ubrać i ogarnąć jako tako twarz. Daleko mu było
dziś do ideału, ale no błagam, jest 3 w nocy. Poza tym, nawet mu nie
zależało. Ma ważniejsze rzeczy na głowie, niż dbanie o wygląd
zewnętrzny.
Wsiadł w samochód, który
dostał jeszcze od rodziców przed wyprowadzką i skierował się w stronę
domu Parków, którzy mieszkali zasadniczo bardzo blisko, ale nie
uśmiechało się Dyo iść w środku nocy przez to jakże bezpieczne miasto
samotnie.
— Co się stało? —
zapytał zaskoczony, w pełni rozbudzony Baekhyun, gdy usłyszał dzwonek do
drzwi i poszedł tworzyć, aby zobaczyć za nimi zapłakanego przyjaciela.
Od razu wciągnął go do środka i zabrał od niego nakrycie wierzchnie.
Zaprowadził go do kuchni, gdzie od razu zaczął przygotowywać herbatę dla
nich dwóch. Chanyeol spał, Baekhyun postanowił przyjąć gościa sam, aby
jego partner wyspał się do pracy. Sam na szczęście nie musiał się o to
jutro martwić, więc Dyo miał szczęście.
— Kyungsoo, mów. — Baek oparł się biodrem o blat i spojrzał na niego uważnie.
— Zdradził mnie — szepnął tylko tamten, zanim wybuchnął histerycznym szlochem. — Chyba.
— Kurwa, co zrobił? — wydusił z siebie Baekhyun i od razu poczerwieniał na twarzy. — Obetnę chyba temu kretynowi jaja. Z kim?
Kyungsoo pokręcił głową, nie mogąc wydusić z siebie nawet słowa.
— Wyrwę mu te jego blond
kłaki, usmażę oczy, jego penisa oddam głodującym i... — Park Baekhyun
zacisnął pięści, ale jego złość jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki wyparowała. — Nie no, Dyo. On nie mógłby ciebie zdradzić. —
Usiadł obok szlochającego przyjaciela i pogłaskał go po ramieniu.
Uśmiechnął się ciepło. — Serio, jestem pewien. On nie widzi świata poza
tobą, przecież go znasz. Jest dokładnie takim samym psycholem na twoim
punkcie, jak wtedy, kiedy go poznałeś, zapewniam.
— Skąd mam wiedzieć, czy tego nie zrobił, Baekhyun? — Spojrzał na niego załamany. — On ma dziecko z jakąś szmatą, rozumiesz?
— Dziecko? — Oczy
Baekhyuna były w tym momencie niemalże tak wielkie, jak te Dyo. —
Naprawdę nie sądzę, aby to było jego, ale no nie wiem, zróbcie po prostu
test na ojcostwo? Przecież on wszystko wykaże czarno na białym, prawda?
Może być lepszy sposób?
— Test? — Kyungsoo olśniło i spojrzał zszokowany na przyjaciela. — Nie pomyślałem o tym... jestem kretynem.
— Spokojnie, nie tylko ty. Jestem pewny, że Kai też na to nie wpadł.
Dyo zaśmiał się cicho i pociągnął nosem.
— Też tak myślę... to głupek.
— Dyo, naprawdę się nie
martw. Jestem pewien, że Kai jest niewinny. Pewnie myślisz, że skoro
kiedyś prowadził życie dość... no pieprzył się ze wszystkim, co się
rusza, to na pewno to w nim pozostało, jednak uwierz, że na pewno tak
nie jest. Znam go.
— Ja też, ale... nie umiem mu w tej chwili ufać w stu procentach. Rozumiesz?
Baekhyun westchnął i pokręcił głową.
— Ziom, mam pełno twoich
nieprzyzwoitych zdjęć na telefonie, które podsyła mi często Kai,
podpisując 'najlepsza sowa w dżungli' albo 'idealny, czy idealny?'.
Serio nie sądzę, aby mógł pójść do łóżka z kimś innym. Poza tym to zbyt
wielki debil by kogoś wyrwać.
— Zabiję go za te
zdjęcia — Dyo zacisnął pięści na swoich spodniach i skupił swój wkurzony
wzrok na różowych kafelkach. Ktoś wspominał, że kuchnia Baekhyuna Parka
jest cała różowa? Nie? No cóż.
— Spoko, z Channim też sobie robimy nagie sesje, a gdy się ze mną kłóci, to szantażuję go, że pokażę je jego matce. Fajnie, co?
Kyungsoo zaśmiał się, ale nie odpowiedział.
Wypili herbatę, a Dyo postanowił wrócić do siebie, mimo że przyjaciel proponował mu nocleg u siebie.
Dyo podziękował Baekowi
za wsparcie oraz radę i wyszedł na dość chłodne powietrze. Ogólnie
zaczęło już świtać, ale Dyo i tak był na tyle zmęczony, że gdy wrócił do
domu, postanowił od razu położyć się do łóżka, ponieważ nieprzespana
noc dała mu się znacząco we znaki i wiedział, że nie dałby rady
normalnie funkcjonować. Gdy wszedł do łóżka, znowu poczuł się okropnie
samotny i pomyślał, że jego mąż najpewniej zatrzymał się u Sehuna i
Luhana. Lu na pewno jest szczęśliwy z powodu możliwości opiekowania się
dzieckiem, a Sehun najpewniej zbiera zagubionego Kaia i karmi go
kebabami, które działają nie wiedzieć czemu na Jongina uspokajająco.
Tak, Dyo był niemalże pewny, że tak właśnie teraz jest.
I leżąc tak w tym pustym łóżku, obwiniał siebie za to, że tak pochopnie wyrzucił chłopaka z wspólnego mieszkania. Jednak dopóki nie będzie miał pewności, że Jongin jest niewinny, nie pozwoli sobie na wybaczenie temu kretynowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz