niedziela, 11 listopada 2018

25. Siódma rozmowa [KONIEC]

Kyungi jest online 
 
Kai_to_ja jest online 

Hunse jest online 

Bbyun♡ jest online 

YoloChan jest online

Lulu jest online

Kyungi: Zebraliśmy się tu dziś wszyscy, aby wyjaśnić sobie jedną rzecz. :)

Lulu: Żeby trójka idiotów wyjaśniła jedną rzecz*

Bbyun♡: właśnie!!! (-_-)ゞ

Lulu: Jesteście online. Nie udawajcie, że nie widzicie. Chyba możecie wyznaczyć kogoś, kto mógłby nam wszystko ładnie opowiedzieć :)))))

Kyungi: Jongin, skarbie, Ty lubisz przecież opowiadać. :)) 

Bbyun♡: słuchajcie bo się zdenerwuję

Bbyun♡: TO NIE BEDZIE FAJNE KOCHANI (¬、¬)

Kai_to_ja: dobra 

Kai_to_ja: na prywatnym czacie samców alfa wybrano mnie na gadacza czy coś 

YoloChan: bo tak szczerze to mało co pamiętam.. :/ idk

HunSe: a mi nie chce się pisać 

HunSe: ale jeśli coś pominie to wiecie 

Kai_to_ja: no jak się możecie domyślić

Kai_to_ja: pojechaliśmy do klubu się napić 

Kyungi: Napić.

Kyungi: Fajnie, Jongin.

Kai_to_ja: oj bejbe daj mi skończyć 

Kai_to_ja: ogółem wszystko na początku było spoko 

HunSe: nie licząc tego że ktoś podrzucił Yeolowi coś do drinka 

HunSe: trochę mu odpierdoliło 

HunSe: XD

YoloChan: I zgubiłem telefon 

Bbyun♡: jakaś baba ma twój telefon (>_<) i chce za niego 200000 won.

YoloChan: dobra kupię nowy 👍

Kai_to_ja: dobra to bez znaczenia 

Kai_to_ja: dajcie mi skończyć 

Kai_to_ja: no to Yeol nam odpadł 

HunSe: gdy trochę już nas wstawiło nagle przyjebał się do nas jakiś gościu 

HunSe: nie zgadniecie kto? 

Kai_to_ja: .  

Kai_to_ja:

Kai_to_ja:

HunSe: Sam Kim Namjoon!

Kyungi: Co? 

Bbyun♡: Kto to?

YoloChan: Serio masz tak słabą pamięć? 

Bbyun♡: aaa już pamiętam...

Kai_to_ja: mam kontynuować skarbie? wiesz mogę to dokończyć na spokojnie w domu czy coś 

Kyungi: Dokończ.

Kai_to_ja: no więc poznał mnie 

Kai_to_ja: i ja po alko byłem dość 

Kai_to_ja: hmmm

Kai_to_ja: wściekły 

Kai_to_ja: ogółem zaczęliśmy się bić tyle że ich było 4 a nas tylko 2 bo jak już mówiłem Yeol był

YoloChan: niedysponowany.

Kai_to_ja: nazywaj to jak chcesz xD

Kai_to_ja: no i ogółem ślady tego mogliście widzieć na naszych ryjach 

Kai_to_ja: ogółem wcześniej zaczął cię obrażać bejbe więc załatwiłem sprawę raz na zawsze ❤

Kyungi: :) ❤

Kyungi: Kochany jesteś.

Lulu: Co to wszystko ma do spóźnienia?

Kai_to_ja: no już do tego dochodzę

HunSe: dochodzisz hehehehehehhehehe xD

YoloChan: xD

Kai_to_ja: XD

Lulu: nieśmieszne

Bbyun♡: ლ(╹◡╹ლ)

Kyungi: Mów dalej.

Kai_to_ja: ogółem wygraliśmy 

Kai_to_ja: i wyszliśmy z baru 

Kai_to_ja: i chcieliśmy już wrócić do domu 

Kai_to_ja: wracaliśmy wzdłuż rzeki i tak się jakoś stało że dla beki wrzuciliśmy tam Yeola

YoloChan: byłbym wkurwiony ale i tak nie pamiętam to w sumie wisi mi to xd

Kai_to_ja: potem skapnęliśmy się że chyba poszedł na dno 

Bbyun♡: mogliście go zabić! Czy was pojebało?! (◣_◢)

Kai_to_ja: kiedyś nagram co ty robisz jak się napijesz -.---

Lulu: ja w to nie wierzę 

Lulu: no kurna nie wierzę

Kyungi: Same here.

Kai_to_ja: ogółem to go wyłowiliśmy, ale potem byliśmy tak zmęczeni że zasnęliśmy na trawie 

HunSe: szczerze to nawet ja tego już nie pamiętam 

Kai_to_ja: i obudziliśmy się... No dość późno jak mogliście się już domyślić 

Kai_to_ja: mój telefon się utopil a Sehuna chyba ktoś zajebal

Kyungi: Powiem wam... Ciekawy ten wieczór kawalerski.

Lulu: Ja nawet nie wiem jak skomentować waszą głupotę :))) 

HunSe: no ale dojechaliśmy tak? :D

HunSe: będziesz chociaż miał co opowiadać wnukom czy coś heh 

HunSe: hehe...

Lulu: Oszalałeś :)

Lulu jest offline 

HunSe: czy on się obraził?

HunSe jest offline 

Bbyun♡: Yeollie wracaj do domu

Bbyun♡: muszę cię wygłaskać po tym co Ci zrobili。・゚゚・(>д<)・゚゚・。  

YoloChan: uuuu jestem za :D

Bbyun♡ jest offline
 
YoloChan jest offline 

Kai_to_ja: też powinniśmy coś powiedzieć przed wylogowaniem? .-.

Kyungi: Co na przykład?

Kai_to_ja: masz dziś ochotę na małe conieco? ( ͡° ͜ʖ ͡°) 

Kyungi: Oszalałeś.

Kyungi jest offline 

Kai_to_ja: typowo

Kai_to_ja jest offline

24. Idiotycznie idealny dzień 768

Luhan... spokojnie, na pewno wszystko będzie dobrze i-
Co będzie dobrze?! Luhan krzyknął na całe gardło, nie hamując już łez, które jedna po drugiej skapywały na marmurową posadzkę i jego jasny garnitur, który Sehun sprezentował mu na ten ważny dzień. Co do cholery ma być dobrze?!
Na pewno zaraz przyjadą... Znasz ich... To idioci... Kyungsoo starał się uspokoić przyjaciela, podczas gdy Baekhyun z wyjątkowo poważną jak na siebie miną, starał się dodzwonić do Chanyeola po raz setny.
Lu? Wszystko w porządku? Dlaczego jeszcze się nie zaczęło? Do pomieszczenia weszła pani Oh, ubrana w Liliową suknię. Na rękach trzymała malutkiego Junsu, który słodko spał, nie zdając sobie sprawy, że jego ojciec właśnie przeżywa jedne z najgorszych chwil w jego życiu. Kobieta zaniepokojona wyglądem przyszłego zięcia, ułożyła dziecko w ramionach Dyo, aby następnie od razu objąć zrozpaczonego blondyna.
Dlaczego on mi to robi...? załkał Han, wtulając się w matkę mężczyzny, który dziś postanowił nie przyjechać na swój własny ślub.
Kobieta od razu zrozumiała, co najprawdopodobniej się stało. Dlaczego goście czekają już dłuższy czas, zastanawiając się, dlaczego na ołtarzu nie stoi jeszcze młoda para. Dlaczego Luhan i Sehun nie składają sobie małżeńskiej przysięgi, przyrzekając sobie wzajemną miłość i wierność.
Halo? Chanyeol?! Usłyszeli podniesiony głos Baekhyuna, któremu właśnie udało się w końcu dodzwonić do swojego męża. Możesz mi, kurwa, powiedzieć dlaczego was tu do kurwy nie ma, wy popierdoleńcy?!
Wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu zszokowani unieśli brwi, widząc po raz pierwszy Baekhyuna tak wściekłego. Słyszeć w jego ustach takie słowa również było wyjątkowe, a Luhan poczuł drobne szczęście, że przyjaciel był tak wściekły z powodu jego nieszczęścia. Baekhyun, ten wiecznie wesoły i słodki Baekhyun, był tak zły, ponieważ po prostu pragnął, aby ten dzień był idealny, a trójka debili oczywiście musiała to zniszczyć już na starcie.
Baekhyun otworzył ze zdziwienia usta, słuchając odpowiedzi swojego rozmówcy, a jego mina powoli zrzedła.
Tak, tak... Dam znaleźne... Oczywiście... powiedział po dłuższej chwili wgapiania się tępo w ścianę. Skontaktuję się z panią później, dobrze... Do widzenia. Rozłączył się i przez chwilę patrzył smutnym wzrokiem na pana młodego. Chanyeol zgubił telefon...
Jongin dalej nie odbiera? Luhan spojrzał błagalnie na Kyungsoo, który siedział na miękkiej pufie, w kolorze tak jasnym jak ściany w niewielkim pokoju. Kołysał małego chłopczyka, który zdążył się obudzić przez krzyk Baekhyuna.
Przed chwilą dzwoniłem, dalej cisza. - odpowiedział smutno.
Coś musiało się stać. Naprawdę by cię nie porzucił w dniu ślubu, Lulu. Matka poszukiwanego objęła Luhana raz jeszcze, chcąc tym samym dodać mu otuchy. Znam go i wiem, że chciał tego ślubu. Tylko chyba to, że coś mogło się stać, martwi mnie najbardziej...
Luhan na jej słowa poczuł ogromny ból w sercu, a do jego oczu napłynęły kolejne łzy. Teraz po prostu się bał. Zresztą nie tylko on. Baekhyun i Dyo również mieli zmartwione miny, a myślami najprawdopodobniej byli daleko stąd, martwiąc się o całą trójkę, która zaginęła.
A co jeśli mieli jakiś wypadek? Baekhyun na głos zadał pytanie, które krążyło wszystkim po głowie. Nie tylko oczy Luhana były już czerwone. Co jeśli nigdy już nie zobaczymy tych kretynów? Mój Channie...
Momentalnie przez ciche skrzypienie odwrócili się w stronę drzwi, które prowadziły na tył kościoła. Zobaczyli w nich nikogo innego jak idiotę nr 1, idiotę nr 2 i idiotę nr 3 we własnej osobie.
Wszyscy trzej wyglądali na dość przestraszonych wizją spotkania ze swoimi partnerami po swoim spóźnieniu, jednak niestety było to konieczne. Kai schował się za plecami najwyższego z nich i starał się udawać, że nie ma go w pokoju. Najgorzej i tak miał Sehun, który stał na linii frontu, naprzeciwko Luhana, który poczerwieniał na twarzy i zacisnął dłonie w pięści.
Hej... skarbie? odezwał się w końcu Oh, powoli podchodząc do Chińczyka, którego usta niebezpiecznie drżały z wściekłości. Luhanowi nawet nie zrobiło się go choć trochę szkoda, choć twarz wyższego ozdabiał wielki siniak i kilka szwów nad łukiem brwiowym. W tym momencie był po prostu wściekły na całą trójkę, że nawet w tym wyjątkowym dniu nie mogli choć raz zachować się odpowiedzialnie. Zresztą, oni chyba zawsze muszą coś odwalić. Na ślubie Baekhyuna i Chanyeola, Park upił się i proponował swojemu mężowi seks na stole tuż przy swoich rodzicach, natomiast na ślubie Jongina i Kyu, Kai postanowił zaśpiewać i zatańczyć dla ukochanego, jednak skończyło się to jedynie złamaną nogą i wstrząsem mózgu. Jednak tym razem Sehun postanowił wygrać ich konkurencję bycia największym kretynem na świecie i spóźnić się na własny ślub, przychodząc w końcu jedynie z pobitą twarzą. Jego dwaj przyjaciele wcale nie byli w lepszym stanie.
Po tym wszystkim... mówisz mi tylko jakieś 'hej, skarbie'?! Luhan podbiegł do narzeczonego i z całej siły uderzył go bukietem białych róż w twarz. Martwiłem się! Poza tym... Nie! Macie nam to wszystko wyjaśnić! Czy wy zawsze musicie tacy być?! Uderzył go jeszcze raz, po czym odrzucił bukiet gdzieś na bok i rzucił mu się na szyję, płacząc mu w marynarkę. Bałem się, że już nie przyjdziesz...
Naprawdę myślałeś, że bym cię wystawił, Jelonku? Sehun odsunął go lekko od siebie, aby móc spojrzeć na śliczną twarz narzeczonego. Przepraszam cię za to wszystko... Mógłbym ci teraz wszystko wyjaśnić, ale... Goście czekają, prawda? Uśmiechnął się szeroko, a Lu po chwili wahania przetarł szybko oczy i odwzajemnił uśmiech, całując Sehuna szybko w usta.
Pani Oh poklepała syna dość niedelikatnie po policzku i wyszła z sali razem z małym Junsu, którego rodzice jeszcze przed wyjściem szybko pocałowali w rumiane policzki. Sehun patrzył na dziecko, dopóki kobieta nie zniknęła za drzwiami. W duchu przyznał, że nie wyobraża sobie, jak miałoby wyglądać jego życie bez tego malucha.
Nini, my z Chanyeolem idziemy na salę. Kyungsoo pocałował Jongina przelotnie w usta, ciągnąć Yeola za sobą, mimo że Baekhyun nie chciał go wypuścić z objęć. A po weselu wyjaśnicie nam wszystko. Cała trójka. Mam nadzieję, że wyraziłem się jasno?
Wszyscy, do których było skierowane to pytanie, przytaknęli niezbyt entuzjastycznie. W pokoju w końcu zostali jedynie państwo młodzi i ich świadkowie. Baekhyun przetarł oczy chusteczką, marudząc, że zbyt szybko się wzrusza. Jongin natomiast przestał dłubać sobie w nosie i przyciągnął się.
To co? Lecimy z tym koksem, no nie? Uśmiechnął się szeroko i popchnął młodą parę w stronę wyjścia z pokoju.
👬👬👬
Są piękną parą, prawda? zapytał rozczulony Kyungsoo, patrząc na tańczące wolny taniec, świeżo upieczone małżeństwo. W wielkim ogrodzie, w którym odbywało się wesele, słychać było śmiech gości i delikatną muzykę, a w powietrzu roznosił się zapach waniliowych świec zapachowych. Kyungsoo obrócił się, nie doczekawszy się odpowiedzi że strony Jongina. Zobaczył, jak ten znowu je tort, ignorując jakiekolwiek istnienie dookoła niego. Jongin!
Co? W końcu spojrzał na bruneta, nie rozumiejąc, dlaczego ten na niego krzyczy.
Czemu ty ciągle jesz? Kyungsoo spojrzał na niego z wyrzutem. Mógłbyś mnie w końcu zaprosić do tańca, a nie ciągle siedzisz przy stole i żresz.
Mogę cię zaprosić do tańca dziś w łóżku. Kim wzruszył ramionami i jak gdyby nigdy nic, wziął kolejny kawałek słodkości do ust.
Burak. warknął Kyu, którego blondyn już wyprowadzał z równowagi. Znajdę kogoś innego do tańca.
Chciał wstać od stołu, jednak przeszkodził mu w tym stanowczy uchwyt mężczyzny, który w końcu wstał, porzucając swój posiłek.
Nie pozwolę ci z nikim tańczyć. powiedział twardo Jongin i poprowadził swoją sówkę pod wielki baldachim, pod którym tańczyli goście, głównie pary, jako że trwał wolny utwór.
Kyungsoo uśmiechnął się lekko. Takie odruchy Jongina sprawiały, że ten nieprzerwanie cały czas mógł wierzyć w jego miłość.
Zobacz, jak wszystko się ułożyło. Już od liceum.
Co masz na myśli? zapytał Jongin, patrząc niższemu w oczy. Obejmował ukochanego w pasie i delikatnie ruszał się w rytmie melodii.
Baekhyun i Chanyeol... Lu i Sehun... My... szepnął Dyo, opierając głowę na ramieniu ukochanego. Przypatrywał się tańczącym parom przyjaciół. Lu i Hun tańczyli, trzymając w swoich objęciach synka, którego śmiech było co chwilę słychać pośród muzyki. Wszyscy wytrwaliśmy razem... Luhan i Sehun nawet mają dziecko... Mam wrażenie, że Junsu bardzo ich do siebie zbliża. We trójkę są tacy śliczni...
Jongin znalazł się w takim położeniu, że i on mógł na nich spojrzeć. Uśmiechnął się lekko i chwycił twarz Dyo w swoje dłonie, aby następnie go czule pocałować.
Jest idealnie, prawda? Ale jeśli chcesz, możemy jakoś znaleźć sobie dziecko. Uśmiechnął się szeroko, a Dyo westchnął na jego słowa, dając mu pstryczka w czoło.
Oszalałeś.

23. Piękny (?) dzień 754

Jak tu było cudownie, prawda, Nini? zachwycał się Kyungsoo, trzymając się kurczowo ramienia swojego męża. Właśnie przeszli przez główne, ogromne wrota, które kilka godzin temu zaprowadziły ich do muzeum. - Zawsze chciałem tu pójść!
Tak szczerze, to myślałem, że będzie tu pergamin. Jongin wzruszył ramionami i zapatrzył się na widok przed sobą, myśląc o tym, jak bardzo jest głodny.
Myślałeś, że Muzeum Pergamońskie... że to jest muzeum z pergaminem? Dyo uniósł brwi w niedowierzaniu. - Nie wierzę...
Głodny jestem. Przekroczyli bramę i skierowali się w stronę najbliższych budynków. Zjedzmy jakiegoś carrywursta czy coś, Soo. Serio umieram z głodu.
Zastanawiam się, czy kiedykolwiek nastanie dzień, kiedy nie usłyszę z twoich ust takiego zdania. Kyungsoo pokręcił głową, ale nie stracił dobrego humoru, ciesząc się wakacjami i przyjemną, słoneczną pogodą. Zastanawiał się, jak się bawi reszta, jednak myślami już po chwili ponownie powrócił do blondyna idącego z nim ramię w ramię. Przyjrzał się jego przystojnej twarzy, wydatnym kościom policzkowym i spokojnemu, lekko nieobecnemu spojrzeniu. Przystanął na chwilę i złapał Kima za rękę. Ten spojrzał na niego pytająco, zerkając jednak jeszcze na budkę z jedzeniem, którą przed chwilą zauważył.
Stało się coś? zapytał Kai, marszcząc jedną brew.
Czy... dobrze się ze mną bawisz? zapytał Soo, zerkając niepewnie na wyższego. Zacisnął usta, by następnie tylko westchnąć. Pewnie nudzi ci się na wyjeździe ze mną.
Kai patrzył na niego przez chwilę w osłupieniu, aby po sekundzie roześmiać się perliście i poklepać szatyna po głowie.
To, że wolałbym Tropical Islands, nie znaczy, że się z tobą nudzę. To muzeum było całkiem spoko... jak na muzeum. Poza tym, ciebie to cieszyło, więc też się cieszę. Tylko jestem głodny. Tak to wszystko jest spoko.
Dyo powoli uśmiechnął się na jego słowa i stanął lekko na palcach, aby szybko pocałować go w usta. Następnie chwycił go za rękę i ruszył w stronę upragnionego jedzenia Jongina.
👬👬👬
Jak myślisz? zagadnął Dyo, siedząc na długiej, miękkiej ławie, w ogródku przytulnej knajpki, w której czekali na przyjaciół. Starszy wpatrywał się w płomienie kilku świec, postawionych na stoliku, które dawały ciepłe światło, padające na świeże kwiaty. Jongin natomiast leżał z głową na udach ukochanego i wpatrywał się w ekran telefonu, ewoluując swoje pokemony, które zdążył dziś złapać.
Przyjedziemy tu jeszcze kiedyś? Razem?
Czemu nie? mruknął blondyn i spojrzał z dołu na Soo. Kyungsoo nagle naszła ochota, aby nachylić się i złączyć ich usta na jedną, dłuższą chwilę. Poczuł, jak Jongin się uśmiecha i delikatnie dotyka jego policzka, ciesząc się ciepłem swojej sówki.
Wzruszające, serio. Usłyszeli głos Sehuna, na co oderwali się od siebie i unieśli swoje spojrzenia. Oh od razu zajął miejsce przy stole, ciągnąc za sobą Luhana, który szczerzył się do siebie, trzymając telefon przy uchu. Kai zerknął na śmiejącego się jelonka, aby następnie unieść pytające spojrzenie na najlepszego przyjaciela.
Wygraliście w lotka, że się tak jara?
To moja mama. Sehun przewrócił oczami i powędrował wzrokiem do cieszącego się blondynka. Daje mu do telefonu Junsu, dlatego się jara.
Wiesz, może ja się niezbyt znam, ale takie małe dzieci chyba jeszcze nie mówią... prychnął rozbawiony Kai, na co Sehun spojrzał na niego z nieukrywanym znużeniem.
No co ty nie powiesz? I jeszcze on chyba wyda oszczędności na te rozmowy. W dodatku udaje, że mnie nie słyszy. Ostatnie zdanie powiedział głośniej, przysuwając twarz do narzeczonego, który spojrzał na niego groźnie.
Zamknij się, Oh. odsunął na chwilę telefon od ucha i zmarszczył brwi. Ostrzegam cię.
Kai ponownie się zaśmiał, nie mogąc powstrzymać się od drwin i wyzywania Sehuna od pantoflarza.
Jacy wy jesteście nieczuli. Dyo spojrzał na nich, jak na głupiutkie dzieci. To dziwne, że tęskni za dzieckiem? Poza tym, ty, Hun, nie tęsknisz za nim ani trochę? To też twój syn...
Trochę, ale nie na tyle, aby wydawać całą pensję na rozmowę z nim, skoro jeszcze nawet nic nie rozumie. Sehun upił łyka z kufla pełnego piwa, który postawiła przed nim kelnerka. Skinieniem głowy podziękował Jonginowi, który zamówił to dla niego, zanim jeszcze do nich dołączyli. - I nawet nie wydaje prawie dźwięków. Ta rozmowa nie ma więc sensu.
Na razie byś tyle nie wydał. Dalej jeszcze się nie przyzwyczaiłeś, że to twoje dziecko, a Lu tak. Za jakiś czas i ty byłbyś dla jego szczęścia mógł poświęcić dużo pieniędzy. Poza tym, takie rozmowy są dobre dla dziecka, bo słyszy głos Lu.
Tak, ale liczy się teraz i to, że zaraz nie będziemy mieć kasy na ślub i wesele. I jak myślisz, na kogo jakimś cudem spadnie za to wina? Tak, oczywiście, że na mnie, bo ten jeleń powie, że to przez to, że kupiłem niedawno konsolę.
Dobra, dobra. Luhan odłożył telefon na ławę i spojrzał znacząco na Sehuna. Zadowolony? Zasnął.
Wow, to może jednak będzie nas stać na jedną butelkę szampana. odpowiedział kąśliwie Sehun. I orzeszki.
Przesadzasz. Luhan mimo złego humoru ukochanego, nie tracił entuzjazmu i pozytywnie myślał o ślubie, który miał się odbyć już za 2 tygodnie. Choć teraz się zastanawiam, czy na pewno chcę poślubić takiego zgredę jak ty.
Fantastycznie, można jeszcze wszystko odwołać. Sehun zmrużył brwi i przybliżył twarz do Lu, który już przybrał zacięty wyraz twarzy. Wystarczy jedno słowo.
Dyo i Kai w tym czasie siedzieli spokojnie po przeciwnej stronie stołu i wpatrywali się we wszystko z zaciekawieniem, przegryzając frytki.
  Burak.
Jeleń.
Płaska twarz.
Metr pięćdziesiąt.
Przesadziłeś! warknął Lu i odwrócił się do Sehuna tyłem, zakładając rękę na rękę.
Hej, kochani! Ciszę, która nastała przy stole, a którą od kilku minut starał się przerwać Jongin nieśmiesznymi żartami, przerwał charakterystyczny krzyk. Cała czwórka obróciła głowy w stronę wejścia i z zaskoczeniem obserwowali Baekhyuna, który wesoło bujał się na plecach Chanyeola.

Wyższy postawił ukochanego na ziemi i odetchnął z ulgą. Baekhyun od razu przeskoczył na  siedzenie.
Co ci się stało w nogę? zapytał Dyo, który zwrócił uwagę na to, że Baekhyun kulał.
Wyglebał się na śliskich płytkach na basenie. Chanyeol wybuchnął śmiechem, mając przed oczami ten widok. Usiadł obok Baekhyuna i poklepał go po głowie. Wpadł prosto do basenu. Do końca życia będę żałować, że tego nie nagrałem.
Bardzo śmieszne, Yeol. Baekhyun zrobił dzióbek i udał niezadowolonego. Po chwili jednak też się zaśmiał. Ale też chciałbym to zobaczyć. Tak w ogóle to co tu tak cicho? Ktoś zamówił coś dla mnie? Jestem głodny! Ale dziś z Channim jedliśmy taką pyszną watę cukrową! Wiecie, jak wyglądała?! Jak kwiatek! Kwiatek, czaicie?!
A wy co tak siedzicie? zapytał Chan, przeglądając menu, ale zerkając co chwila na skłóconą parę. Nieudany dzień? Mogliście iść z nami i oglądać gleby Baeka.
Lu ma focha. odpowiedział Sehun od niechcenia. Z rozbawioną miną zaczął tykać palcem ramienia swojego narzeczonego. I nie chce się odfochać.
Ouu, to widzę, że poważnie. odpowiedział sarkastycznie Chanyeol, kiwając głową, udając zrozumienie. Następnie skierował głowę w stronę swojego męża, który wdał się w rozmowę z Kyungsoo i Jonginem, ale równocześnie z uwagą studiował kartę z różnymi, pysznymi daniami. Baekkie, nie zamawiaj całej karty, ok?
Luzik, idę na dietę. Muszę pięknie wyglądać na ślubie mojego Lulu i Sehunniego! Uśmiechnął się słodko brunet i spojrzał na przyjaciół. Sehun dalej wbijał palec w ramię Hana, a ten marszczył zirytowany brwi. Ah, jacy oni słodcy!
Z której strony? zapytało równocześnie narzeczeństwo. Spojrzeli na siebie zaskoczeni, aby po chwili odwrócić od siebie wzrok. Nastała cisza, przerywana jedynie siorbaniem Jongina.
Sorry i w ogóle.
Wybaczam, idioto.
👬👬👬
Kolejne dni minęły im na wspólnej zabawie, zwiedzaniu, śmianiu się, planowaniu ślubu i piciu grzanego wina w przydrożnych knajpkach. Wszyscy nie próżnowali i w nocy, tworząc nowe wspomnienia z pobytu w tak odległym kraju. Nawet zgodnie wszyscy stwierdzili, że mimo że Junsu pojawił się w ich życiu niespodziewanie, nawet po tak krótkim czasie można odczuć tęsknotę za tym małym stworzeniem.

Wyjazd dobiegał jednak końca, a ślub zbliżał się wielkimi krokami.

22. Szósta rozmowa

Bbyun♡ jest online 
Bbyun♡: Kochani!
Bbyun♡: Idziemy jutro razem do Tropikal Islands? (。♥‿♥。)
Bbyun♡: Byłoby zabawnie!
Bbyun♡: boję się być z Channim sam na sam w kąpielówkach(*≧m≦*)
Lulu jest online
Kyungi jest online
Kyungi: Idziemy jutro z Ninim do Muzeum Pergamońskiego :(
Kyungi: Ale kolejnego dnia chętnie!
Lulu: My idziemy do Ku'damm, a Sehun nie lubi pływać :\
Lulu: Ale możemy się spotkać całą szóstką wieczorem na jakiejś kolacji :)
Kyungi: Baekhyun, dlaczego w ogóle do nas piszesz, skoro jesteśmy w pokoju obok?
Bbyun♡: leżę sobie
Bbyun♡: i nie chcę wstawać
Bbyun♡: a z was kupa a nie przyjaciele 。・゚゚・(>д<)・゚゚・。
Bbyun♡: Ja wiem ze to miał być romantyczny wyjazd itp ale myślałem ze bedziemy zwiedzać razem ;-;
Lulu: Zwiedzać tropical islands? :'^)
Kyungi: Baek, po prostu zanudziłbyś się w muzeum, przecież wiesz... a ja bardzo chcę tam iść
Bbyun♡: Nie wierzę ze wolisz jakieś pergaminy od tropical islands :<
Kyungi: Wiesz, że nazwa nie wywodzi się od pergaminu, prawda? :,)
Kyungi: Ale jestem za wspólną kolacją! :)
Bbyun♡: i tak was nie lubię
Bbyun♡: pfff
Bbyun♡: ale idziemy na tę kolację.
Bbyun♡: i wgl (¬_¬)
Lulu: Do jutra
Kyungi: Miłej nocy i dnia!
Bbyun♡: pfff
Bbyun♡ : 'przyjaciele
Bbyun♡: pff
Lulu jest offline
Kyungi jest offline
Bbyun♡ jest offline

21. Wieczór dnia 753

Wow, dupy nie urywa ta cała Europa w sumie stwierdził Kai, obserwując z okna taksówki tętniący życiem nocny Berlin. To miasto w niczym nie przypominało im rodzinnego Seulu, ale zdecydowanie miało w sobie coś naprawdę ładnego, innego niż byli przyzwyczajeni oglądać na co dzień.
Komplementy z twoich ust są jak zawsze nadzwyczaj trafne odezwał się Luhan prześmiewczo, nie mając jednak nic złego na myśli. Myślami mimo wszystko nie był przy tym pięknym mieście, ale przy Junsu, znajdującym się tysiące kilometrów stąd. Oczywiście wiedział, że jest w bardzo dobrych rękach, bo jego przyszła teściowa nie pozwoli, aby maluchowi stała się krzywda, jednak wolałby, aby chłopczyk był z nimi. Trudno było się nie martwić, w końcu to... jego synek, tak?
Zjadłbym kebaba. Ponoć w Niemczech są dobre, bo dużo Turków tu i w ogóle... w Seulu takich nie spotkasz. Rozmarzył się Jongin, obejmując przysypiającego przez męczącą podróż Dyo. Sehun, Yeol, idziemy na kebsa? Na pewno jest jakiś przy hotelu.
Możemy odpowiedział Sehun, a Chanyeol uśmiechnął się, co miało wystarczyć za odpowiedź.
Mnie czemu nie zapytałeś? zapytał Baekhyun obrażonym tonem, patrząc groźnie na blondyna. O co ci chodzi?
Nie pytałem, bo wszyscy trzej wyglądacie, jakbyście mieli nam zemdleć po drodze. Dbam o was. Wyśpijcie się i w ogóle. Kai wzruszył ramionami niewzruszony postawą Baekhyuna, który zdziwił się na jego słowa, bo blondyn miał na myśli oczywiście przysypiającego Kyungsoo, sennego Luhana i nie mniej zmęczonego Byuna.
Ojeju, jednak słodziak z ciebie, Jonginnie. Baekhyun wydał z siebie niezydentyfikowany dźwięk i ułożył usta w bardzo nienaturalny uśmiech, przez którego widok Kai spojrzał w okno.
Dojechali w końcu do hotelu, gdzie jakimś cudem dzięki Chanyeolowi dogadali się z recepcjonistką. Ich pokoje znajdowały się obok siebie, co było bardzo wygodne, ale i tak wszyscy, mimo wcześniejszej propozycji Kaia, zgodnie stwierdzili, że chyba wolą odpocząć w pokojach, niż włóczyć się po nieznanym mieście tak późnym wieczorem. Rozdzielili się więc, życząc sobie udanej nocy.
👬👬👬
Channie! zawołał Baekhyun, nie zważając na ciszę nocną, która obowiązywała już od dobrej godziny.
Kotek, ciszej. skarcił go Chanyeol, wchodząc do łazienki, z której dobiegł krzyk. Co się stało?
Nie uważasz, że przytyłem? zapytał Baekhyun, robiąc smutną minkę. Stał półnagi przed dużym lustrem, oglądając swój brzuch w różnych pozycjach. Zobacz! Jak się schylam to widać mi fałdki!
Nie mówiłem ci, że tak się skończy, jeśli dalej będziesz wstawać w nocy po jedzenie? Chanyeol westchnął na problemy egzystencjalne swojego męża. Podszedł do niego i objął wcale nie grube, delikatne ciałko Hyuna.
Ale to nie moja wina, że jestem wtedy głodny... Baekhyun spuścił wzrok i dotknął swojego brzucha, jakby był co najmniej tak wielki, jak w ciąży. Chcesz, żebym schudnął? zapytał cicho i uniósł wzrok, aby widzieć twarz odbijającą się w lustrze, obejmującego go od tyłu Yeola.
Jeśli nie czujesz się dobrze w swoim ciele, schudnij. Jeśli ci to nie przeszkadza, po co miałbyś coś ze sobą robić? Park pocałował w czubek głowy Baeka i uśmiechnął się lekko, patrząc na jego zdaniem idealne ciało.
Dla ciebie.
Chan uniósł wzrok na te dwa słowa i zaśmiał się, odwracając niższego w swoją stronę, aby go pocałować i pstryknąć w nos.
Mówiłem ci nie raz, że nawet jeśli będziesz wyglądać jak beczka, będę cię kochać. Poza tym, wyglądasz teraz idealnie, więc nie myśl o sobie negatywnie, ok? Jesteś piękny.
Baekhyun uśmiechnął się pocieszony, a na jego poliki wstąpił widoczny rumieniec. Czy ktoś potrafi skomplementować i pocieszyć go bardziej niż ukochany?
👬👬👬
Co ty robisz, Hun? zapytał Luhan, unosząc jedną brew. Wszedł do łazienki, w której od dłuższego czasu Sehun stał przed dużym lustrem i co chwila napinał mięśnie, lub oglądał muskulaturę na swoich ramionach.
Czy ja nie mam jakiś kluskowatych rąk? zapytał w końcu Oh, w dalszym ciągu uważnie obserwując swoje półnagie ciało z uwagą.
Luhan przewrócił oczami i wypuścił głośno powietrze, podchodząc bliżej Huna. Oplótł swoje ręce wokół jego brzucha i wtulił się w jego plecy.
Ty jesteś jednym wielkim makaronem. powiedział Han, a w jego głosie słychać było wyraźne rozbawienie.
Nie no, ja tak serio pytam -Sehun przykrył dłonie Lu swoimi, ale dalej przyglądał się sobie w lustrze. Jakieś takie dziwne są.
Skarbie, masz normalne ręce, o co ci chodzi? Spójrz na mnie, to ja mam prawdziwe kluski zamiast rąk.
Powiedział nauczyciel wychowania fizycznego... parsknął Oh i odwrócił się do blondynka. Czyli wyglądam ok?
Jesteś umięśniony, więc nie wiem, co ty sobie w tym łbie ubzdurałeś, Oh. Lulu uniósł się na palcach, aby pocałować Sehuna lekko w policzek. Poza tym, ani ja, ani Junsu nie chcemy w domu pakera, tylko ciebie, ok? Uśmiechnął się słodko, a Sehun zadowolony z rozmowy pokiwał głową.
To dobrze... a... mam większe mięśnie niż Kai? zapytał jeszcze Oh poważnym głosem, patrząc z góry na narzeczonego.
Emm, nie wiem? Nie oglądam go nago, wiesz?
Ale widzisz jego ręce, gdy ma krótki rękaw.
Luhan przygryzł wargę i faktycznie starał się sobie przypomnieć, jak w porównaniu z jego facetem wygląda Jongin.
Masz lepsze ręce. Uśmiechnął się szeroko, choć tak naprawdę nie wiedział, czy mówi prawdę. Jednak nawet gdyby to nie była prawda i tak by skłamał, bo wiedział, że ta odpowiedź z pewnością zadowoliła ciemnowłosego.
👬👬👬
Kyungsoo...! zawołał głośno Jongin, stojąc przed długim lustrem, znajdującym się w ich łazience.
Tak? Soo wszedł do małego pomieszczenia, zawiązując sobie w międzyczasie śnieżnobiały szlafrok. Spojrzał z zaskoczeniem na stojącego golutkiego, jak go pan stworzył, Jongina. Nie licz dziś na nic, jasne?
Nie, spoko, ale... czy twoim zdaniem nie urósł mi ostatnio penis?
Kyungsoo spojrzał na niego ciężkim wzrokiem i wyminął gołego męża, aby podejść do umywalki i chwycić szczoteczkę do zębów.
Nie odparł, zanim zaczął energicznie szczotkować zęby.
A... no ok...

20. Wzloty w dniu 753

Kyungsoo! krzyknął głośno Kai, tak, aby Dyo na pewno go usłyszał. Widziałeś gdzieś moje bokserki?
Zawsze musisz się o nie drzeć? Zmień playlistę, Jongin. Do sypialni wszedł Kyu, który zaczął się rozglądać po pokoju, aby w końcu dojrzeć różowy materiał pod szafką nocną. Wskazał to miejsce swojemu mężowi, który z radością się tam skierował. Chyba nie zamierzasz ich zabrać na wakacje?
Dlaczego nie? Lubię je. Poza tym sam mi je dałeś, skarbie. Nie wiem, dlaczego tak ich nie lubisz.
Dałem ci je w żarcie. Nie wierzę, że aż tak ci się spodobały.
Trochę nie łapię twojego humoru, bejbe. Kai pokręcił głową, aby ostatecznie posłać Dyo oczko i uśmiechnąć się szeroko.
Kyungsoo przewrócił oczami i wyszedł z pomieszczenia, aby dokończyć pakowanie kosmetyków, bo tak jakby... zostały im dwie godziny do odlotu.
Kai! Dzwoni Sehun, że już czekają w taksówce! Soo dźwignął walizkę i starał się wynieść ją z domu. Rączkę wyrwał mu Kai, cmokając go przy okazji w policzek i bez problemu podniósł walizkę. Dyo uśmiechnął się lekko w podzięce za pomoc i zakluczył drzwi. Od razu pobiegł na dół za Kaiem, bo naprawdę gonił ich czas.
Wsiedli do taksówki i przywitali się z narzeczeństwem. Junsu został pod opieką mamy Sehuna, która paliła się do opieki nad wnukiem. Jedynie Lu już w tej chwili tęsknił za swoim synkiem, ale wiedział, że przez ostatnie tygodnie faktycznie zaniedbywał Sehuna, który wbrew pozorom i jego chłodnej mimice twarzy na pewno to przeżywał. Dlatego właśnie Han zamierza mu wszystko wynagrodzić na wczasach.
A chanbaeki? zapytał Kai, rozkładając się wygodnie na siedzeniu.
Czekają już w strefie wolnocłowej, Baekhyun był głodny.
O matko! Toż ci niespodzianka! wykrzyknął Jongin, udając zaskoczenie, na co reszta zaśmiała się i udzielił im się beztroski nastrój Kima.
W przeciągu paru minut znaleźli się już na lotnisku, gdzie bez problemu przeszli przez wszystkie bramki, zgarnęli Baekhyuna wraz z Chanyeolem z restauracji i skierowali się do gate'a.
Dlaczego tylko mnie obmacywali tym dziwnym papierkiem na narkotyki? pytał oburzony Kai, gdy już zajęli swoje miejsca w samolocie. Oczywiście wybłagał Dyo, aby mógł siedzieć przy oknie, na co Soo stwierdził, że ten jest dziecinny, skoro prawie ryczy błagając go o to.
Na ich miejscu też bym sprawdził kogoś, kto zaczyna tańczyć salsę na środku przejścia. Chanyeol wzruszył ramionami, jakby to było oczywiste, odwracając się do tyłu ze swojego siedzenia.
Yeollie, to było całkiem zabawne. zaśmiał się Baekhyun, który już od dziesięciu minut nie był w stanie usiedzieć w miejscu. A co dopiero będzie przez kolejne 17 godzin lotu.
Wyjaśni mi ktoś, dlaczego ze wszystkich miejsc na świecie, lecimy właśnie do Berlina? Czy ktoś w ogóle z nas ogarnia choć trochę niemiecki?
Kiedyś się uczyłem odezwał się Luhan, który grał na telefonie, nerwowo przegryzając wargę. Ale tam raczej dogadamy się po angielsku.
Ktoś ogarnia angielski? zapytał z nadzieją Kyungsoo, ponieważ zdawał sobie sprawę, że nie zna tego języka w ogóle, a poziom jego męża jest wręcz ujemny.
Yeollie! krzyknął dumny Baekhyun i zaczął trząść ramieniem ukochanego, który wyglądał na znużonego perspektywą znoszenia nadpobudliwego Baeka przez kolejne paręnaście godzin.
Hyun, kotek ciszej powiedział spokojnie, zakrywając szatynowi usta. Jesteśmy w samolocie, nie wszyscy lubią, jak ktoś się drze.
Baekhyun szybko pokiwał głową i uśmiechnął się słodko, gdy Yeol odsłonił mu usta.
Już będę ciszej. Pocałował go krótko w usta, aby następnie zapiąć pas, bo wyświetlił się już komunikat z taką prośbą. Ale... nudzi mi się, Channie.
Baek, kotku. Chanyeol wziął oddech, który miał go teoretycznie uspokoić. Nawet jeszcze nie wystartowaliśmy, a przed nami jeszcze naprawdę dużo godzin. Nie wiem, prześpij się?
Ale ja nie lubię spać w dzień! odpowiedział Baekhyun, który jednak dosłownie po chwili drzemał sobie niczym dziecko, oparty o ramię Yeola.
W tym samym czasie Luhan odłożył telefon na stolik i zapatrzył się na widok za oknem z nietęgą miną. Samolot powoli nabierał prędkości, szykując się do wzbicia w powietrze, a Lu czuł, jak serce podchodzi mu niemalże do gardła.
Wszystko ok? zapytał go zaniepokojony Sehun, który wyczuł dziwny nastrój od milczącego blondyna.
Han spojrzał na niego niepewnym wzrokiem. Sehun złapał go za jego drżące lekko dłonie, był coraz bardziej zaniepokojony stanem narzeczonego.
Ja... mam lęk wysokości. Nigdy nie latałem. Lu odwrócił wzrok od ciemnych oczu, czując jak jego własne robią się coraz wilgotniejsze.
Dlaczego mi nie powiedziałeś wcześniej? Sehun wyglądał na zdezorientowanego, ale natychmiastowo zrozumiał strach chłopaka i objął go ciasno, aby czuł się choć trochę lepiej. Wstań.
Co? Luhan zapytał zaskoczony, ale odpiął pas i wstał, mimo że samolot zaraz miał się wzbić w powietrze. Sehun zamienił się z nim miejscem, tak, że Lu nie siedział przy oknie.
Po prostu nie myśl o tym, że w ogóle jesteś w powietrzu. Nawet nie będziesz odczuwać tego, że jesteś wysoko. No może jedynie zmianę ciśnienia poczujesz, ale po prostu nie patrz za okno, tylko na mnie, ok? Uśmiechnął się i pocałował swojego jelonka w czoło. Najlepiej to zrób jak Baek i idź spać. Lot minie, zanim się zorientujesz, obiecuję.
Skoro tak mówisz... powiedział niższy dość cicho i oparł swoją skroń o ramię czarnowłosego, który w dodatku jeszcze go objął.
👬👬👬
Kyungie... zróbmy coś... jęknął Kai, po dwóch godzinach lotu, które Kyungsoo poświęcił na czytanie książki i słuchaniu muzyki, a Jongin na marudzeniu i wierceniu się.
Z tobą to czasem jak z dzieckiem, wiesz, Nini?
Nie odpowiedział blondyn z poważną miną i przysunął się bliżej swojego męża. Poróbmy coś, Soo.
Jeśli masz na myśli, to co ja myślę, to nie, Nini. Jesteśmy w samolocie, opanuj się trochę.
Nie zawsze mam 'to' na myśli! oburzył się Jongin i odwrócił lekko bokiem, udając foch, na co Kyungsoo westchnął i odłożył książkę, której tekst przestał śledzić już w chwili, gdy Jongin się odezwał.
Możemy pooglądać jakiś film, jeśli chcesz. Mam kilka na tablecie Dyo wzruszył ramionami i założył Jonginowi jeden zbłąkany kosmyk za ucho.
Jakie masz?
,,Iluzja", ,,Była sobie dziewczyna", ,,Zakochany kundel" i-
Zakochany kundel! Jongin włożył słuchawkę do ucha i uśmiechnął się szeroko, patrząc na męża wyczekująco, na co ten zaśmiał się i włączył film.
Myślałem, że będziesz wolał Highschool Musical.
1 czy 2? Oczy blondyna dziwnie rozbłysnęły na słowa bruneta.
Wszystkie. Ale skoro chcesz oglą-
To... Jongin skupił się przez chwilę. Wiesz... mamy jeszcze godzin lotu, co oznacza... możemy obejrzeć wszystko. No i fajnie. Zaczynamy od Troya i Gabrieli.
Jesteś taki do przewidzenia zaśmiał się Soo i pocałował chłopaka prosto w usta.
Dalsza podróż minęła raczej spokojnie i z ulgą zeszli z pokładu samolotu, wprost na lotnisko w Berlinie.

19. Ważny dzień 751

Pamiętaj, jesteś zajebistym facetem, jesteś przystojny... ponoć i masz wielkiego penisa. Ten dzień jest twój. powiedział z powagą Kai, patrząc Sehunowi prosto w oczy. Po prostu się nie stresuj.
Bądź sobą. Znaczy... trochę bardziej romantyczną wersją siebie i uśmiechaj się dziś. Bez bitch face, ok?
Ale ja się nie stresuję... Zauważył wyższy, ale Kai pokręcił głową i położył mu palec na usta.
Ciii... przede mną nie musisz udawać, ja naprawdę-
Ale ja się serio nie stresuję i-
Ciii, Hunnie, ciii... powtórzył Jongin, zamykając oczy i kręcąc głową. Nic już nie mów, będzie dobrze.
Jongin, weź daj mu spokój. Za plecami blondyna pojawił się niski szatyn. Widać, że jest spokojny, nie nakręcaj go. Odsunął swojego męża od czarnowłosego i uśmiechnął się pogodnie. Życzę ci powodzenia, Sehun.
Hun pokiwał głową i uśmiechnął się lekko. Pożegnał się jeszcze tylko z parą, która zaczęła się do siebie przymilać i wyszedł z ich mieszkania, zostawiając w dobrych rękach Junsu, jako, że nie chciał zabierać dziecka wraz z nimi do szkoły. Do szkoły? Owszem.
Hej, jesteś w domu? zapytał Oh do telefonu, zerkając w tym samym momencie na zegarek.
Będę za jakieś 15 minut, wszedłem do sklepu po drodze. Jesteś dalej z Junsu na spacerze?
Tak skłamał, uśmiechając się pod nosem. Do zobaczenia, Lu.
Pa, Hunnie.
Rozłączył się i zadowolony skierował w stronę mieszkania przyszłego małżeństwa Oh.
Ups, chyba właśnie zaczął się stresować. Co jeśli odmówi?

Nie... na pewno nie odmówi. Chyba... Raczej... Może...?
Kai, pedale. Przez ciebie zacząłem się bać, pomyślał, ale nie zwolnił kroku ani na chwilę.
Do czasu. No bo... w sumie może się jeszcze z tego wszystkiego wycofać, prawda? Problem jedynie w tym, że naprawdę nie chciał, ale nie zniósłby odmowy, bo zepsułaby ona wszystko, co do tej pory zbudowali.
Luhana spotkał, gdy ten właśnie otwierał drzwi do ich bloku i jak kulturalny seme, Sehun wziął od niższego zakupy i wszedł z nimi na górę. Lu wydawał się być w dobrym humorze, ale gdy przekroczyli próg mieszania, a w oczy blondynowi rzucił się smoczek, otworzył szeroko oczy i spojrzał przerażony na Huna.
Gdzie jest Junsu?! krzyknął, patrząc na lekko pobladłego czarnowłosego.
U Kaia. odpowiedział, wychodząc z korytarza, tym samym zaczynając rozpakowywać niby spokojnie zakupy w kuchni.
Mogę wiedzieć dlaczego? zapytał zdezorientowany Xi, gdy wszedł do kuchni tuż za nim.
Chciałbym cię dziś gdzieś zabrać, zgadzasz się? Odwrócił się do niego, chcąc przybrać na ustach uśmiech, ale ze stresu skamieniała mu twarz.
Emm... w porządku? odpowiedział Lu, zaskoczony propozycją. Rzadko to Oh cokolwiek proponował, więc jego zachowanie było dość interesujące. Przywiozą Junsu wieczorem, czy mamy po niego pojechać?
Poprosiłem, aby zajęli się nim do jutra, jesteś zły? Sehun skończył rozpakowywać siatki i przybliżył się do Lu tak, że zetknął ich czoła ze sobą i popatrzył swojemu chłopakowi w oczy.
Dziwnie się zachowujesz... szepnął jelonek, pochylając lekko głowę, czując, że jego poliki przybierają odcienie krwistych czerwieni. Mimo tylu lat związku i mnóstwa kryzysów i zerwań, które mieli za sobą i tak nie mógł do tej pory przyzwyczaić się do bliskości tego wysokiego, przystojnego i specyficznego w obyciu faceta.
To bardzo prawdopodobne. odpowiedział po chwili Oh i pocałował swój skarb w czubek głowy. Możemy zaraz wychodzić.
Wyszedł z pomieszczenia, zostawiając jeszcze bardziej zdezorientowanego Hana samego ze swoimi myślami.
Wyszli z domu po półgodzinie i nie spiesząc się ani trochę, szli parkiem, który każdy z nich pokonywał właściwie prawie codziennie. To dokładnie tu też się oświadczył Kai, recytując jakieś tam poezje dla Kyungsoo.
Gdzie idziemy? Lu wyglądał na zaciekawionego i spojrzał na Sehuna błyszczącymi oczami.
Eee... do szkoły? odpowiedział, patrząc gdzieś w bok.
Szko... szkoły? Han wyglądał na lekko zawiedzionego. Myślałem... w sumie nieważne.
  Zatrzymał w ustach swoje nadzieje, że być może Sehun postanowił zrobić coś romantycznego, czego zazwyczaj nie robił.
Hun spojrzał na niższego, który nie potrafił dobrze ukryć swojego zawiedzenia i szedł z lekko spuszczoną głową. Oh poczuł lekkie ukłucie w sercu, rozumiejąc, że faktycznie chyba za mało okazuje na co dzień Lu, jak ten wiele dla niego znaczy, w końcu seks to nie wszystko w związku, prawda?
Doszli do dużego, zadbanego budynku szkolnego po kilkunastu minutach. Sehun mógł już właściwie poczuć, jak jego dłonie trzęsą się z nerwów i jak co chwila przełyka nerwowo ślinę.
Przyszedłeś dogadać się w sprawie pracy dla Kaia? zapytał Lu, gdy weszli na pierwszy z korytarzy.
Nie. odpowiedział lekko drżącym głosem Sehun i skierował się w stronę łącznika sali gimnastycznej z szatniami.
Wszystko ok? Trzęsiesz się jak Kai, gdy widzi jedzenie. Han uniósł brwi, idąc grzecznie za wyższym, zakładając rękę na rękę.
Sehun zatrzymał się nagle i ocenił odległość, w jakiej się znajdowali od sali gimnastycznej i stwierdził, że są w dobrym miejscu. Odwrócił się do Luhana i zawiesił się. Dosłownie.
Ej? Wyglądasz jak kukła, rusz się. Hana coraz bardziej niepokoiło dziwne zachowanie Sehuna tego dnia i czuł się naprawdę zdezorientowany. Wszystko ok?
Lu... zaczął Koreańczyk, aby ponownie zabrakło mu słów w ustach. Wypuścił głośno powietrze. Postanowił jednak nie dać Kaiowi satysfakcji i zrobić wszystko porządnie, jak należy. Zmarszczył brwi i spojrzał poważnie na zdziwionego blondynka. Chwycił jego drobne, ciepłe dłonie i splótł ich palce ze sobą. Czy pamiętasz, co tu się stało 6 lat temu?
Han patrzył na niego szeroko otwartymi oczami, które wyjątkowo bardziej lśniły, wprawiając serce Sehuna w szybsze bicie. Chińczyk lekko pokiwał głową i wpatrywał się w swojego chłopaka jak w obrazek, unosząc głowę w górę.
Na tym korytarzu wtedy w końcu stałeś się mój, jednak nie w pełni. Chciałbym, abyś był całkowicie mój. Już na zawsze. Uklęknął na jednym kolanie, nie puszczając delikatnych dłoni ze swoich objęć. Ich spojrzenia nie odrywały się od siebie, a oczy Lu natychmiastowo stały się wilgotne. Sehun szybko odszukał w kieszeni pierścień otrzymany od matki i włożył go Luhanowi na palec. Mam nadzieję, że go nie zdejmiesz i przyjmiesz moje oświadczyny, bo cholernie się teraz stresuję, wiesz? Nawet Kai podczas otrzymywania wyników o ojcostwo mnie nie przebije.
Blondyn nie odpowiedział, tylko zniżył się do wysokości Sehuna i mocno pocałował go w usta, aby następnie zacząć szlochać w jego koszulkę, mocno ściskając materiał ubrania na jego plecach.
To chyba znaczy tak, no nie? zapytał głupio Oh, odwzajemniając uścisk z ulgą.
Jestem dumny! Usłyszeli krzyk Jongina, na co momentalnie odwrócili się w stronę źródła dźwięku, gdzie zza sporej szerokości kolumny wyszła grupka ich przyjaciół, z czego Baekhyun z chusteczką przytkaną do czerwonej od emocji twarzy.
Dlaczego on tak właściwie ryczy?
Co wy tu robicie? zapytał Sehun z pretensją w głosie, patrząc na różowego beksę, wieżę, sowę... i po prostu blond idiotę.
Założyłem się z Kyu, że się stresujesz i wygrałem, heh. odpowiedział z dumą, podchodząc do podnoszącego się z klęczków narzeczeństwa.
Gdzie Junsu? zapytał zdezorientowany Lu, dalej będąc jednak w szoku po kroku, jaki wykonał Sehun.
U matki naszego Romeo - odpowiedział słodkim głosem Kai.
A...aha...
Nie no lubię was i w ogóle, ale... dziś udam, że was nie znam. powiedział Sehun, kończąc tę wymianę zdań i z uśmiechem na pół twarzy chwycił swojego narzeczonego za rękę i wyprowadził go z budynku, aby potem skierować się do ich ukochanego gniazdka, a właściwie do konkretnego pomieszczenia z dużym łóżkiem, gdzie planował uczcić dzisiejszy dzień w jak najbardziej idealny sposób.

18. Piąta rozmowa

Kai_to_ja jest online 
Kai_to_ja: Słyszeliście najnowszą nowinę?
Bbyun♡ jest online 
Bbyun♡: nowinę? :0
Bbyun♡: znowu ktoś ci podrzucił dziecko? 😀
YoloChan jest online 
YoloChan: nie zdziwiłoby mnie to tak bardzo xD
Kai_to_ja: heh
Kai_to_ja: nieśmieszne wy chujki
Kyungi jest online
 
Kyungi: Chodzi o to, o czym nie chciałeś mi powiedzieć, bo wierzysz we wszystkie znane mi
przesądy?
Kyungi: Wszystkie.
Bbyun♡: przesądy typu kolor gaci na maturze? 😫
Bbyun♡: myślałem ze przestałeś w to wierzyć kiedy ci nie pomogły Jonginnie 😂❤
Kyungi: Dokładnie.
YoloChan: nie wierzę...
Kai_to_ja: pośmialiście się ze mnie?
Kai_to_ja: fajnie to słuchajcie
Kai_to_ja: chujki
Kai_to_ja: nasza kochana nie-cnotka Hunnie chce się dziś oświadczyć C:
Kai_to_ja: opadły trochę kopary co?
Kyungi: No... w sumie to nawet bardzo
Kyungi: Zdecydował się na to tylko przez Junsu?
Bbyun♡: jeju ciesze się, ale im urządzę piękny ślub 😍
YoloChan: ale trochę głupio, że robi to tylko ze względu na dziecko
Kai_to_ja: nieeeee
Kai_to_ja: dzieciak po prostu mu co nieco uświadomił
Kai_to_ja: ogółem dużo miłości itp
Kai_to_ja: nie martwcie się
Kai_to_ja będzie fajnie
 
Kai_to_ja: tak myślę hehe
Kyungi: Ahhh nie mogę się doczekać, aby Lu się zgodził. Są taką udaną parą! :)
Kai_to_ja: seks ponoć tez niezły ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Kyungi: Kai... :/
Bbyun♡: spoko Kyungie, Sehun po prostu lubi się tym chwalić
Kyungi: Ooo czyli widzę, że nie tylko mi się zwierzał... :')
Kai_to_ja: serio? XD
YoloChan: napisz do nas jak Han się zgodzi albo coś
Kai_to_ja: ogółem mam małą propozejszyn na jutrzejszy dzień
Kai_to_ja: hunnisia łatwo przewidzieć
Kai_to_ja: to co wy na to aby się wybrać jutro w pewne miejsce?
Kai_to_ja: hehe
Kyungi: to pewnie znowu to, o czym myślę?
Kai_to_ja: znając życie tak
YoloChan: dobra napisz do nas jutro to się umówimy
YoloChan: a ty Baekkie zostaw już ten telefon bo mam plany jak spędzić ten wieczór :V
Bbyun♡: zrobimy naleśniki?! 😍😍😍
YoloChan: lepiej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bbyun jest offline 
YoloChan jest offline
Kyungi: Kai...? ♡
Kai_to_ja: *_____* już wracam
Kyungi: ^^
Kai_to_ja jest offline
Kyungi jest offline

17. Popołudnie dnia 750

Czarnowłosy, wysoki Koreańczyk szedł niespokojnie ulicami centrum, czując na sobie wzrok wielu dziewcząt. Sehun jednak nawet na nie odpowiadał na te zalotne spojrzenia, jako, że był już od dawna zaklepany przez jelonka, z którym chciałby związać się na zawsze. W końcu łączy ich już nie tylko wspólne mieszkanie, czy uczucie, ale i Junsu, którego Oh zdążył polubić, mimo braku intymnych zbliżeń z Lu z powodu obecności dziecka w domu. Xi jest chyba nazbyt przewrażliwiony. No przecież nic się nie stanie, jeśli Junsu posłucha sobie na dobranoc jęków swojego tatusia numer 1, prawda?
Tak więc chodził po mieście już od dobrych paru godzin i przeszedł już chyba wszystkie sklepy jubilerskie w okolicy, jednak do tej pory nie znalazł tego idealnego pierścionka, który chciałby włożyć Lu na palec i móc go oglądać codziennie. Myślał, że to nie będzie takie trudne, w końcu to tylko jakaś tam biżuteria, ale owszem, było ciężkie i to bardzo. Wszystkie te pierścienie były naprawdę ładne, ale... dla Lu musiał być po prostu najpiękniejszy. Powinien być tak iskrzący, jak jego oczy, a zarazem delikatny, aby współgrał z jego mleczną, nieskazitelną skórą.
Kurwa skwitował, siadając na murku, obok swojego ulubionego bubble tea. A skoro nie miał nawet na nie ochoty, to naprawdę coś się dzieje. Czemu nie można się oświadczać herbatą?
Nikt mu jednak nie odpowiedział, ale ludzie patrzyli na niego albo jak na idiotę, albo z rozczuleniem, że Oh najprawdopodobniej zbiera się na oświadczyny.
Sehun oparł głowę o drzewo i zdecydował się zrobić coś, czego naprawdę nie chciał. Wyciągnął telefon i wybrał numer, zaciskając oczy.
Hej, mamo odezwał się do telefonu, gdy usłyszał głośny krzyk 'Hunnie!' po drugiej stronie. Mógłbym do was wpaść?
Skarbie, coś się stało? Zadłużyłeś się? Mamy zastawić dom, czy-
Nie. Będę za 20 minut. Rozłączył się, nawet nie czekając na odpowiedź i wstał z miejsca, aby skierować się na najbliższy przystanek autobusowy, jako, że nie chciało mu się wracać do domu po samochód.
Po półgodzinie znajdował się już w swoim rodzinnym domu, pijąc zimną colę w salonie, gdzie pani Oh zasypywała go pytaniami odnośnie Junsu, którego zdążyła już raz zobaczyć, dokładnie wtedy, gdy się o nim dowiedziała. Dosłownie po 5 minutach była już w ich mieszkaniu, aby móc wygłaskać swojego wnuka.
Hun stwierdził, że faktycznie chyba dawno jej nie odwiedzał, ale ta kobieta i tak nigdy się nie zmieni. Jej szczupłą twarz, na której widać było delikatne piegi i mały nosek, lekko zasłaniały czarne loki, które swój kolor zawdzięczają już tylko i wyłącznie farbą do włosów. Jej wesołe oczy jednak zawsze pozostaną te same i nawet starość nie wypędzi z nich blasku.
Mam problem, mamo. Przerwał jej monolog Sehun, odkładając szklankę na stolik i spojrzał na swoją rodzicielkę z beznamiętnym wyrazem twarzy. Jej ciemne oczy wyglądały na przestraszone i nerwowym gestem poprawiła swoje lekko już siwe loki.
Wiedziałam! Kochanie, możemy naprawdę ci coś pożyczyć, albo sprzedać ten nieużywany-
Nie chodzi o pieniędze. Sehun przewrócił oczami, ale i tak doceniał to, że jego rodzice byliby w stanie serio zrobić dla niego wszystko, jakby tylko poprosił. Chcę oświadczyć się Lu i-
Przerwał mu podekscytowany krzyk jego matki, która od razu wstała i rzuciła się synowi na szyję.
Tyle na to czekałam Hunnie! Jeju, jeju pomogę wam wszystko zorganizować i... muszę to powiedzieć wszystkim i... tak się cieszę, synku! Już myślałam, że Lu się tego nie doczeka, a tak po nim widać, jak by tego chciał! Dlaczego tyle zwlekałeś, cukiereczku?
Hun wzruszył ramionami ani trochę niezdziwiony reakcją matki, która pokochała jego jelonka już po pierwszym spotkaniu. Czasami miał dziwne wrażenie, że jego rodzicielka to starsza, żeńska wersja Park Baekhyuna, a co za dużo Baekhyuna, to niezdrowo.
Więc jaki to problem? zapytała, uspokajając się trochę, ale szczery uśmiech nie schodził z jej ust, a oczy zaszkliły się lekko przez łzy szczęścia, które szybko starła z rumianych policzków. Tak bardzo się cieszę kochanie, że znalazłeś takiego anioła, jak Hannie.
Nie mogę znaleźć pierścionka. Żaden nie wydaje mi się w porządku, a nie chcę wszystkiego przeciągać, aż go znajdę.
Pani Oh milczała po wypowiedzianych przez syna słowach i zastanowiła się chwilę w ciszy. Wstała z siedzenia i bez słowa wyszła z pomieszczenia, aby wrócić po chwili z drewnianą, ręcznie robioną szkatułką, w której z tego co Sehun pamiętał, trzyma biżuterię. Grzebała w niej chwilę, aż uśmiechnęła się delikatnie i zapatrzyła na mały przedmiot. Spojrzała na syna błyszczącymi oczami i podała mu błyskotkę w dłonie. Sehun przyjrzał się podarkowi.
Niebieski diament, białe srebro powiedziała cicho, gdy Sehun przyglądał się pierścionkowi. Pamięta jeszcze wojnę koreańską. Należał do mojej babci... myślę, że pasowałby do Lu i... szkoda, aby leżał zamknięty przed światem...
Jest... piękny skomentował Sehun, trzymając przedmiot tuż przy oczach. Takiego właśnie szukałem. Spojrzał na matkę, jak na ósmy cud świata. Nie wiem, jak ci dziękować.
Mógłbyś po prostu częściej mnie odwiedzać, dzieciaku. powiedziała z przekąsem, ale i tak się lekko zaśmiała. Szkoda, że nie możecie mi zmajstrować kolejnego wnuka... albo wnuczki.
Mamo... Sehun wypuścił głośno powietrze i schował podarek do małej kieszonki, aby go nie zgubić.
Ja nic nie mówię. Kobieta zaśmiała się i uniosła ręce w geście 'to nie ja'. Ojciec się bardzo ucieszy, jak mu o wszystkim powiem!
Dobra... zadzwonię po wszystkim, albo coś. powiedział Sehun, wstając i kierując się w stronę drzwi.
Po wszystkim, to ty się lepiej dobrze zajmij swoim narzeczonym, a nie nami. Pani Oh posłała mu oczko i pocałowała w policzek na pożegnanie.
Sehun prychnął, ale pozwolił sobie na uśmiech. Pocałował o wiele niższą kobietę przelotnie w czoło i wyszedł. Cały czas ściskał w kieszeni aktualnie najcenniejszy przedmiot w jego życiu i z szybko bijącym sercem dotarł do domu. Otworzył drzwi do mieszkania i przekroczył próg w akompaniamencie płaczu dziecka, na co lekko westchnął, ale w sumie zdążył się już w miarę przyzwyczaić.
Luhana znalazł w sypialni, gdzie udało mu się uspokoić niemowlę, aby potem ułożyć je do łóżeczka, gdzie smacznie zasnął. Oh przytulił swojego mężczyznę od tyłu i pocałował go w kark.
Wróciłem powiedział mu wprost do ucha i wyczuł, że Lu lekko się spiął.
Tęskniłem odpowiedział Xi, odwracając się i pozwalając się pocałować. Całowali się długo i spokojnie, nie spiesząc się z niczym. Po prostu chcieli siebie poczuć, a nie było na to lepszej metody, zwłaszcza, że Lu kochał sposób, w jaki Sehun napiera z siłą na jego wargi, aby po chwili już tylko delikatnie je muskać. Gdy odsunęli się od siebie Oh pocałował blondyna w czubek głowy, co Lu uwielbiał, bo w takich momentach zdawał sobie sprawę, jak delikatny dla niego zawsze jest jego partner.
Spędzili miły wieczór przed telewizorem jedząc lody. Następnie Sehun przeniósł blondyna, który zasnął w jego objęciach, do łóżka, gdzie rozebrał go i pozwolił spać, mimo, że chciałby zrobić z nim wiele fajnych i nieprzyzwoitych rzeczy po zobaczeniu jego idealnego, delikatnego ciała.

Powstrzymał się jednak i usiadł przy nim. Pogłaskał go po głowie i uśmiechnął się do swoich myśli. Tak, zdecydowanie zamierza go jutro uczynić najszczęśliwszym jelonkiem na świecie.

16. Głębokie rozmowy w dniu 749

Typowo siedzieli na ławce w parku, popijając zimne bubble tea i delektując się przyjemnym słońcem.
Może być lepiej? zapytał Kim, odchylając głowę do tyłu i poprawiając dłonią okulary przeciwsłoneczne, aby następnie ułożyć ręce na oparciu. Przegryzł zamaszyście jedną z kulek znajdujących się w napoju i uśmiechnął się do siebie. Przyjęli mnie do pracy, Kyungsoo ostatnio ma chcicę, nie mam dzieciaka i raczej nikt mi już kolejnego nie podłoży, Krystal być może przejechał tir... no żyć nie umierać, no nie?
No nie jest źle odmruknął Sehun, znajdujący się w dokładnie tej samej pozycji co przyjaciel. Obydwaj nawet mówili dość powoli, bo złapało ich letnie lenistwo i odpoczynek bierny był dziś jak najbardziej dla nich wskazany. Normalny człowiek uznałby, że marnują po prostu letni, wolny czas, jednak oni mieli trochę inny pogląd na tę sprawę. Przecież siedzenie cały dzień na ławce, to nie marnowanie czasu, a upajanie się naturą, której w tym wielkim mieście było coraz mniej.
Nie jest źle? Jest zajebiście. Kai przechylił głowę w jego stronę i przyglądał mu się zza szkieł, ale i Oh był incognito i zasłonił swoje oczy okularami. No chyba, że o czymś nie wiem, a pewnie tak jest. Więc? Dalej Luhan nie chce się ru-
Nie mów o tym w ten sposób. Seks z Lu to normalnie czysta poezja. Powiedziałbym ci, że też powinieneś tego spróbować, ale to raczej nie możliwe póki żyję. Przerwał mu Sehun i westchnął dość głośno. Ale w sumie i tak nie o to chodzi.
Więc? Doktor Kim Jongin wysłucha, cukiereczku.
Jak myślisz, czy Luhan... może chcieć ślubu? zapytał, patrząc w przestrzeń. Zignorował to, jak Kai go nazwał, bo często mówił do niego, jakby co najmniej byli razem i Sehun nie chciał w sumie wiedzieć, dlaczego on to właściwie robi. Wtedy, jak żelek wspomniał o ślubie, to on... dziwnie się zachował.
Szczerze to nie wiem, byłem w kiblu. Chyba.
Tak jakby... posmutniał, ale... to nie do końca to. Sam nie wiem. Może jestem przewrażliwiony?
Pozwól, że ci wyjaśnię, bo znam się na tsundere jak mało kto. W końcu żyję z takim jednym już dobre kilka lat. No i do końca życia. No nieważne, ogółem sądzę, że to jest tak; ty sobie spokojnie żyjesz jako równie zajebisty seme co ja, a Luhan w tym czasie jako typowy, również całkiem spoko uke, od kilku lat wzdycha sfrustrowany, że i ja i chanbaeki mają już ślub, a ty dalej żyjesz w błogiej nieświadomości, że jeleń może tego chcieć.
To... czemu mi po prostu nie wspomniał ani razu, że chciałby wziąć ślub? Sehun uniósł brwi, starając się ułożyć w głowie słowa przyjaciela.
Bo to uke? On ci nie powie 'zrób proszę pranie, bo ja nie mogę' tylko 'w ogóle o mnie nie dbasz' albo coś takiego, czaisz?
Sehun nie odpowiedział, na co Jongin westchnął i zdjął okulary, lustrując wzrokiem swojego czarnowłosego przyjaciela.
Uke są bardzo prości. I tobie i mnie wystarczyłoby zwykłe mieszkanie razem, wspólne wydatki, wakacje, albo jak w twoim przypadku wspólne dziecko itp, prawda? Sehun pokiwał głową, zgadzając się z jego słowami. Ale 9 na 10 uke to nie wiedzieć czemu takie trochę kobiety.
Zdarzają się wyjątki, a przynajmniej tak słyszałem. Taki durny świstek papieru jest dla nich ważny, bo mają wtedy takie... no stabilne podłoże, że to niby jest jakieś 'wielkie zapewnienie miłości' i że go nie opuścisz aż do śmierci i bla bla bla. Nam wystarczy zwykle 'kocham cię, nie zostawię cię' ale dla nich to za mało i chcą mieć pewność, którą niby da im ślub. Już kumasz?
To serio dla nich takie ważne? W sensie... to tylko papier.
Wiesz... w sumie to nawet fajniejsze uczucie wiedzieć, że Kyu jest moim mężem, a nie tylko chłopakiem. Podświadomość, ziom. Możesz mi wierzyć lub nie, ale serio fajnie wziąć ślub. Takie jedno z fajniejszych wspomnień, które bonusowo możesz wsadzić w ramki i porozwieszać po całym domu jak ja.
Sehun ponownie zamilknął i trawił wszystko, co usłyszał. Może i Kai ma rację? Bo w sumie mu było dobrze tak jak jest i wiedział, że Lu go nie zostawi, ale może dla chińczyka faktycznie ważne jest, aby mieć jakieś trwałe zapewnienie o uczuciu? Takie pełne zaufanie, że Oh nagle sobie nie odejdzie i nie zostawi go samego, bo niby mu się znudził?
Myślisz, że powinienem coś z tym zrobić?
Szczerze? Tak. Sfrustrowani uke to celibat. Wzruszył ramionami, aby ponownie beztrosko wylegiwać się w promieniach słońca. Pamiętam, jak Kyungsoo to przechodził...
To ty nalegałeś na ślub, jeśli dobrze pamiętam. Sehun parsknął śmiechem na głupią minę Kima.
Oszalałeś! Ja?! prychnął i udawał oburzenie, mimo że obydwaj doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że owszem tak było.
Nini! W tej samej chwili zastanowili się, dlaczego zawsze, gdy tu siedzieli, nie wracali sami, bo zawsze 'przypadkiem' ktoś obok przechodził i postanowił się do nich przyłączyć. Jednak zazwyczaj nie mieli nic ku temu, bo byli to albo Lu, albo chanbaeki, albo jak w tym przypadku Dyo.
Kai uśmiechnął się szeroko i wstał, aby objąć swojego faceta, jednak ten od razu się odsunął.
Fajnie cię widzieć i w ogóle, ale śmierdzisz potem, Kim. Nie tknę cię, póki się nie umyjesz. Pokręcił głową i od razu uśmiechnął się do Sehuna na przywitanie. Nie macie co robić, tylko siedzicie tu całymi dniami? Jesteście jak takie pijaczki z ławeczki z serialu. Chyba trochę wam zazdroszczę.
Są wakacje odpowiedział Sehun, tłumacząc się z lenistwa i wzruszając ramionami. Wziął łyka napoju i ponownie pochylił głowę do tyłu.
Skoro są wakacje, to mógłbyś zabrać gdzieś Lu, ty romantyku od siedmiu boleści. Siedzi i zajmuje się dzieckiem, a moglibyśmy przecież gdzieś pojechać, prawda? Mam urlop za tydzień. Co ty na to, Kai? Spojrzał teraz pytająco na drugiego.
Zajebongo, kotku. Co ty na to, Hunnie? zapytał pieszczotliwie.
Eee... spoko. Powiem Lu. Powiedzcie tylko gdzie.
Chętnie pojechałbym do Europy odpocząć, a wy?
Jak dla mnie spoko. Oh wstał z ławki. Muszę coś dziś załatwić.
To, o czym myślę? zapytał Kai, tajemniczo unosząc brwi. Uśmiechnął się przebiegle.
Podejrzewam, że tak. odpowiedział Oh, który skierował się w stronę centrum, czyli też najlepszych jubilerów w mieście. Oświadczyny wcale nie musiały być huczne, czy długo planowane.

Od razu wiedział, że chce to zrobić jak najszybciej, jako, że kochał Lu, a martwiło go to, że Han myślał, że być może tak nie jest, bo nie okazywał mu tego na co dzień.

Wiedział też od razu, w jakim miejscu zamierza sprawić, że będzie on najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Oh Sehunie, ty cholerny romantyku!