W salonie nastała cisza, a wszyscy goście patrzyli z zaciekawieniem na właściciela domu, który mierzył swojego przyjaciela chłodnym wzrokiem.
— Słucham? Chyba nie rozumiem, Lu — Jongin zmarszczył brwi, bo rzeczywiście nie miał pojęcia, dlaczego blondyn mówi do niego tak poważnym tonem. — Wiadomo, że tu byłem i-
— Pytam, czy nie byłeś tu jeszcze zanim się wprowadziłem. To proste pytanie.
— Po co miałbym tu przyjeżdżać? Lu, wszystko z tobą w porządku? Zachowujesz się... dziwnie.
Chińczyk przełknął ślinę i zacisnął zęby przez nagły ból w skroniach i uczucie ogarniającego go przeraźliwego chłodu. Zacisnął swoje palce na ramionach, starając się w ten sposób chronić przed lodowatą temperaturą, jednak nic to nie zmieniło i dalej drżał.
— Lu? Co się dzieje? — Sehun od razu pobiegł do starszego, który łapczywie łapał oddech, a jego ciałem wstrząsały drgawki. Luhan jednak odepchnął Huna z taką siłą, że młodszy upadł na podłogę, uderzając boleśnie łopatką o ścianę.
Właściciel domu chwycił się za głowę i upadł na kolana, na co przerażony Jongin dopadł do niego i złapał go za ramiona.
— Luhan, do cholery, co się dzieje?!
— Proszę się odsunąć. — Kai usłyszał za sobą spokojny głos młodego księdza. Spojrzał na niego zaskoczony i po chwili wahania wykonał jego prośbę. Baekhyun uklęknął na jednym kolanie i dotknął swoim czołem tego należącego do Luhana. Nawet w takiej ciszy, jaka nagle zapadła, nikt nie był w stanie usłyszeć, co tak właściwie Byun mówi szeptem, jednak Lu już po chwili opuścił ręce w dół, patrząc z nijakim wyrazem twarzy na egzorcystę.
Baekhyun odsunął się i pstryknął palcami. Chińczyk jak na zawołanie przechylił się w prawo, a przed uderzeniem o twardą posadzkę uchroniły go tylko ramiona jego przyjaciela.
— Co tu się właściwie... — zaczął zszokowany Sehun, podnosząc się z dębowej podłogi. Niski szatyn uśmiechnął się do niego lekko.
— Chyba nasz duszek chciał zobaczyć, jak to jest być znów żywym — odpowiedział spokojnie.
— Jeśli odpuścił tak łatwo, nie miał złych zamiarów — dodał milczący do tej pory ciemnowłosy pomocnik egzorcysty, który patrzył na wszystko z beznamiętnym wyrazem twarzy. — A wasz przyjaciel niedługo się obudzi. Wszystko będzie z nim w porządku.
— Dyo chciał... Opętać Lu? — Sehun spojrzał na nich zszokowany. Następnie przeniósł wzrok na nieprzytomnego blondyna, którego Jongin powoli, bez najmniejszego wysiłku położył na kanapie. Hun nie był zdziwiony tym, że opętanie jest możliwe, ale tym, że po raz pierwszy widział to na własne oczy. Zresztą, teraz jedynym jego zmartwieniem był fakt, iż stało się to właśnie jego Luhanowi...
— Jesteś świadkiem pierwszy raz, Sehunnie? — Baekhyun ponownie uśmiechnął się kącikiem ust, widząc potwierdzenie swoich słów w lekkim skinieniu głową. Trącił łokciem Chanyeola, aby ten podał mu jego teczkę, stojącą pod ścianą. Ten od razu to uczynił, odruchowo poprawiając swoje okulary.
Byun wyciągnął z niej po dłuższej chwili trzy niewielkie, metalowe krzyżyki, które wręczył po kolei Jonginowi, a następnie Sehunowi. Ostatni podał swojemu pomocnikowi, który włożył go w dłonie śpiącego Lu. — To dla ochrony, trzymajcie je przy sobie. Zaraz też porozstawiajcie wszystko, co poświęcone po całym domu.
Byun wyciągnął z niej po dłuższej chwili trzy niewielkie, metalowe krzyżyki, które wręczył po kolei Jonginowi, a następnie Sehunowi. Ostatni podał swojemu pomocnikowi, który włożył go w dłonie śpiącego Lu. — To dla ochrony, trzymajcie je przy sobie. Zaraz też porozstawiajcie wszystko, co poświęcone po całym domu.
— Nie sądzę, aby Lu miał cokolwiek poświęconego — powiedział Jongin, zakładając rękę na rękę. Był już świadkiem tego typu akcji, jednak po raz pierwszy odkąd założył tę firmę jego praca miała się skupić na ochronie kogoś dla niego bliskiego, więc to wszystko było dla niego naprawdę trudne. — Nie jest religijny.
— Ja mam trochę rzeczy — westchnął ksiądz, podając swoją torbę Chanyeolowi, który ze skupieniem zaczął chodzić po całym domu, rozstawiając w najbardziej odpowiednich miejscach małe krzyżyki. — Ważne jest, aby w miejscu nawiedzonym mieć przy sobie jakikolwiek symbol kultu, zwłaszcza, jakby niewinny duch miałby okazać się demonem. Sam dom dzięki krzyżom powinien być już bezpieczniejszy. Myślę, że Dyo chciał chwilowo przejąć ciało waszego przyjaciela, aby coś przekazać. To byłoby dla nas bardzo wygodne, jednak nie sądzę, abyście się na to zgodzili. Mylę się? — kontynuował Byun.
Mężczyźni pokiwali głowami. Doskonale znali się na tego typu sprawach, więc działania księdza nie zdziwiły ich ani trochę. Byli mu też wdzięczni, że domyślił się, iż nie zgodziliby się, aby wykorzystać do tego Lu.
— Zamierza ksiądz przywołać ducha w inny sposób? — zapytał Jongin, cały czas patrząc na śpiącego przyjaciela.
— Myślę, że na razie będzie lepiej, jeśli wszyscy odpoczniemy. Ja i Chanyeol jesteśmy też zmęczeni po długiej podróży, więc chętnie położylibyśmy się na trochę.
— Oczywiście, pokażę wam gdzie jest sypialnia. — Szef Ghost Crush skinął na niego głową oraz zaprowadził Baekhyuna i Chanyeola, który właśnie do nich dołączył, do pokoju gościnnego, zajmowanego niedawno przez niego samego. W efekcie pozostała mu jedynie kanapa, ponieważ nie chciał wpychać się między Luhana i Sehuna. — Niestety jest tu tylko jedno łóżko, ale mam nadzieję, że to nie jest jakiś wielki problem...
— Nie, to nie problem. Jesteśmy już do tego przyzwyczajeni po tylu sprawach. Nie raz sypialiśmy nawet na podłogach — uśmiechnął się młody egzorcysta. Wchodząc do pokoju wraz ze swoją niewielką torbą, poczochrał pomocnika po ciemnych włosach, jakby ten był dzieckiem. — Prawda?
Chanyeol pokiwał głową i wszedł za szatynem do pokoju.
Jongin patrzył na ich plecy jeszcze przez chwilę, zastanawiając się, jakim cudem tak młody człowiek może być egzorcystą. Koniec końców wzruszył jedynie ramionami i zszedł na dół po skrzypiących schodkach.
— Czy coś mu się mogło stać podczas tej próby opętania? — zapytał zaniepokojony Sehun, gdy jego szef zdążył wrócić na dolne piętro. Oh usiadł na małym skrawku kanapy zajmowanej przez nieprzytomnego blondyna i spojrzał na jego bladą twarz oraz poczochrane włosy. Wydawał się bardzo bezbronny, ale wyczuć można było od niego pewną zmianę. Jakby to nie był ten sam Lu.
— Myślę, że nie. Ksiądz szybko zareagował — odpowiedział bez wahania Jongin i usiadł na oparciu mebla, patrząc z góry na obu mężczyzn. — Jednak... Wiesz może dlaczego pytał mnie, czy byłem tu wcześniej? Wyglądał wtedy... dziwnie.
Sehun spojrzał na swojego pracodawcę, usilnie nad czymś myśląc. Odruchowo delikatnie złapał za dłoń Hana, w której w dalszym ciągu znajdował się mały, metalowy krzyż.
— Miał dziś zły sen. Tyle wiem — odpowiedział Hun po dłuższej chwili, kręcąc głową. — Nie zdążył mi powiedzieć nic więcej, bo przyjechaliście i... dalej już wiesz, co się działo.
Jongin westchnął przeciągle i zwrócił uwagę na dłoń Sehuna, która delikatnie gładziła tę drugą, o wiele mniejszą. Uśmiechnął się lekko i uniósł brwi, patrząc na młodszego chłopaka, który nagle odsunął się lekko od nieprzytomnego i spojrzał gdzieś w bok.
— Co z wami, gołąbeczki? Dobrze się bawiliście, gdy mnie nie było? — zapytał rozbawionym głosem, przez co Sehun poczuł się dość solidnie zażenowany. — Oj no co, to chyba nie jakaś wielka tajemnica, powiedz ulubionemu hyungowi.
— Jesteś moim ulubionym hyungiem? — młodszy spojrzał na niego z wyraźnym rozbawieniem, natomiast Jonginowi nagle zrzedła mina.
— A nie? — Kai aktorsko złapał się za koszulkę, w miejscu, gdzie znajdowało się serce. — To boli, wiesz?
— Chyba... Lu hyung też mnie lubi... — powiedział nagle cicho Sehun, nie odpowiadając na pytanie Jongina. Ponownie odwrócił wzrok. Nigdy nie był dobry w wyrażaniu jakichkolwiek uczuć. — Tak myślę...
— A wnioskujesz to po...? — Jongin spojrzał na niego z wyraźnym zaciekawieniem w oczach, nachylając się nad nim lekko. — Widzę samotność wam służy.
— Tak trochę jakby... pocałowaliśmy się i... nie wiem, chyba mu się podobało, czy coś i... matko, zejdź ze mnie i odsuń się trochę. — Jongin z rozbawieniem odsunął się od czerwonego Sehuna. Po raz pierwszy odkąd go poznał widział jak zachowuje się w taki sposób. Oh zazwyczaj był dość zabawny, ale i cichy, a o swoim życiu mówił niewiele, więc Kai cieszył się, że w końcu zaczął choć trochę otwierać się przed innymi.
— Jestem z was taki dumny — szef Ghost Crush ponownie zaprezentował swoje zdolności aktorskie, udając wzruszenie i ścierając niewidzialną łzę z policzka. — W końcu się ogarnęliście, obaj.
— To nie za szybko twoim zdaniem? W sensie... znamy się kilka dni...
— E tam za szybko — Kai wzruszył ramionami. — Moi dziadkowie ponoć zakochali się od pierwszego wejrzenia i zobacz, niedawno mieli... no którąś tam okrągłą rocznicę.
Sehun westchnął cicho i spojrzał ponownie na blondyna, który naprawdę zdążył namieszać mu w głowie w tak krótkim czasie.
👻👻👻
Na zewnątrz powoli zapadał już mrok, gdy Luhan poczuł w swoich nozdrzach piękny zapach smażonych warzyw i mięsa, a do jego uszu doszły wesołe rozmowy i śmiech. Powoli otworzył oczy, które ujrzały dość ciemne pomieszczenie. Jedynym źródłem światła była paląca się lampa, stojąca przy zajmowanej przez niego kanapie. Usiadł dopiero po dłuższej chwili, rozpoznając w pomieszczeniu swój salon. Zaczął się rozglądać, jakby nie było go tu od dawna.
— Jak się czujesz? — Drgnął przestraszony, gdy usłyszał przy swoim uchu głos, a obok niego usiadł ktoś zdecydowanie wyższy od Chińczyka.
— Chyba... dobrze — odpowiedział, patrząc na Sehuna jeszcze lekko nieprzytomnym wzrokiem. — Co się stało?
— Ty... zemdlałeś — odpowiedział młodszy. Okłamał go tylko dlatego, że wiedział, jak bardzo przeraziłby się Lu, gdyby dowiedział się, iż prawie został pozbawiony swojego ciała. Han był naprawdę strachliwy, a jego lęki przestały bawić Sehuna od kiedy zdał sobie sprawę, że czuje coś do drobnego jelonka.
— Rozumiem... faktycznie, nie wyspałem się dziś i słabo się czułem — Chińczyk uśmiechnął się lekko i spuścił wzrok. Następnie szybko pocałował Sehuna w policzek, aby od razu spojrzeć gdzieś w bok i zacząć bawić się swoimi palcami. — Dziękuję, że tu ze mną siedziałeś i nie leżałem sam...
Sehun przez chwilę starał się zrozumieć to, że Luhan z własnej woli pocałował go w policzek, a gdy już ten fakt do niego dotarł, uśmiechnął się pod nosem, wiedząc, że właściciel domu tego nie zauważy.
— Nie musisz mi za to dziękować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz