-Luhan... spokojnie, na pewno wszystko będzie dobrze i-
-Co będzie dobrze?! -
Luhan krzyknął na całe gardło, nie hamując już łez, które jedna po
drugiej skapywały na marmurową posadzkę i jego jasny garnitur, który
Sehun sprezentował mu na ten ważny dzień. - Co do cholery ma być
dobrze?!
-Na pewno zaraz
przyjadą... Znasz ich... To idioci... - Kyungsoo starał się uspokoić
przyjaciela, podczas gdy Baekhyun z wyjątkowo poważną jak na siebie
miną, starał się dodzwonić do Chanyeola po raz setny.
-Lu? Wszystko w
porządku? Dlaczego jeszcze się nie zaczęło? - Do pomieszczenia weszła
pani Oh, ubrana w Liliową suknię. Na rękach trzymała malutkiego Junsu,
który słodko spał, nie zdając sobie sprawy, że jego ojciec właśnie
przeżywa jedne z najgorszych chwil w jego życiu. Kobieta zaniepokojona
wyglądem przyszłego zięcia, ułożyła dziecko w ramionach Dyo, aby
następnie od razu objąć zrozpaczonego blondyna.
-Dlaczego on mi to
robi...? - załkał Han, wtulając się w matkę mężczyzny, który dziś
postanowił nie przyjechać na swój własny ślub.
Kobieta od razu
zrozumiała, co najprawdopodobniej się stało. Dlaczego goście czekają już
dłuższy czas, zastanawiając się, dlaczego na ołtarzu nie stoi jeszcze
młoda para. Dlaczego Luhan i Sehun nie składają sobie małżeńskiej
przysięgi, przyrzekając sobie wzajemną miłość i wierność.
-Halo? Chanyeol?! -
Usłyszeli podniesiony głos Baekhyuna, któremu właśnie udało się w końcu
dodzwonić do swojego męża. - Możesz mi, kurwa, powiedzieć dlaczego was
tu do kurwy nie ma, wy popierdoleńcy?!
Wszyscy znajdujący się w
pomieszczeniu zszokowani unieśli brwi, widząc po raz pierwszy Baekhyuna
tak wściekłego. Słyszeć w jego ustach takie słowa również było
wyjątkowe, a Luhan poczuł drobne szczęście, że przyjaciel był tak
wściekły z powodu jego nieszczęścia. Baekhyun, ten wiecznie wesoły i
słodki Baekhyun, był tak zły, ponieważ po prostu pragnął, aby ten dzień
był idealny, a trójka debili oczywiście musiała to zniszczyć już na
starcie.
Baekhyun otworzył ze zdziwienia usta, słuchając odpowiedzi swojego rozmówcy, a jego mina powoli zrzedła.
-Tak, tak... Dam
znaleźne... Oczywiście... - powiedział po dłuższej chwili wgapiania się
tępo w ścianę. - Skontaktuję się z panią później, dobrze... Do widzenia.
- Rozłączył się i przez chwilę patrzył smutnym wzrokiem na pana
młodego. - Chanyeol zgubił telefon...
-Jongin dalej nie
odbiera? - Luhan spojrzał błagalnie na Kyungsoo, który siedział na
miękkiej pufie, w kolorze tak jasnym jak ściany w niewielkim pokoju.
Kołysał małego chłopczyka, który zdążył się obudzić przez krzyk
Baekhyuna.
-Przed chwilą dzwoniłem, dalej cisza - odpowiedział smutno.
-Coś musiało się stać.
Naprawdę by cię nie porzucił w dniu ślubu, Lulu - Matka poszukiwanego
objęła Luhana raz jeszcze, chcąc tym samym dodać mu otuchy. - Znam go i
wiem, że chciał tego ślubu. Tylko chyba to, że coś mogło się stać,
martwi mnie najbardziej...
Luhan na jej słowa
poczuł ogromny ból w sercu, a do jego oczu napłynęły kolejne łzy. Teraz
po prostu się bał. Zresztą nie tylko on. Baekhyun i D.O również mieli
zmartwione miny, a myślami najprawdopodobniej byli daleko stąd, martwiąc
się o całą trójkę, która zaginęła.
-A co jeśli mieli jakiś
wypadek? - Baekhyun na głos zadał pytanie, które krążyło wszystkim po
głowie. Nie tylko oczy Luhana były już czerwone. - Co jeśli nigdy już
nie zobaczymy tych kretynów? Mój Channie...
Momentalnie przez ciche
skrzypienie odwrócili się w stronę drzwi, które prowadziły na tył
kościoła. Zobaczyli w nich nikogo innego jak idiotę nr 1, idiotę nr 2 i
idiotę nr 3 we własnej osobie.
Wszyscy trzej wyglądali
na dość przestraszonych wizją spotkania ze swoimi partnerami po swoim
spóźnieniu, jednak niestety było to konieczne. Kai schował się za
plecami najwyższego z nich i starał się udawać, że nie ma go w pokoju.
Najgorzej i tak miał Sehun, który stał na linii frontu, naprzeciwko
Luhana, który poczerwieniał na twarzy i zacisnął dłonie w pięści.
-Hej... skarbie? -
odezwał się w końcu Oh, powoli podchodząc do Chińczyka, którego usta
niebezpiecznie drżały z wściekłości. Luhanowi nawet nie zrobiło się go
choć trochę szkoda, choć twarz wyższego ozdabiał wielki siniak i kilka
szwów nad łukiem brwiowym. W tym momencie był po prostu wściekły na całą
trójkę, że nawet w tym wyjątkowym dniu nie mogli choć raz zachować się
odpowiedzialnie. Zresztą, oni chyba zawsze muszą coś odwalić. Na ślubie
Baekhyuna i Chanyeola, Park upił się i proponował swojemu mężowi seks na
stole tuż przy swoich rodzicach, natomiast na ślubie Jongina i Kyu, Kai
postanowił zaśpiewać i zatańczyć dla ukochanego, jednak skończyło się
to jedynie złamaną nogą i wstrząsem mózgu. Jednak tym razem Sehun
postanowił wygrać ich konkurencję bycia największym kretynem na świecie i
spóźnić się na własny ślub, przychodząc w końcu jedynie z pobitą
twarzą. Jego dwaj przyjaciele wcale nie byli w lepszym stanie.
-Po tym wszystkim...
mówisz mi tylko jakieś 'hej, skarbie'?! - Luhan podbiegł do narzeczonego
i z całej siły uderzył go bukietem białych róż w twarz. - Martwiłem
się! Poza tym... Nie! Macie nam to wszystko wyjaśnić! Czy wy zawsze
musicie tacy być?! - Uderzył go jeszcze raz, po czym odrzucił bukiet
gdzieś na bok i rzucił mu się na szyję, płacząc mu w marynarkę. - Bałem
się, że już nie przyjdziesz...
-Naprawdę myślałeś, że
bym cię wystawił, Jelonku? - Sehun odsunął go lekko od siebie, aby móc
spojrzeć na śliczną twarz narzeczonego. - Przepraszam cię za to
wszystko... Mógłbym ci teraz wszystko wyjaśnić, ale... Goście czekają,
prawda? - Uśmiechnął się szeroko, a Lu po chwili wahania przetarł szybko
oczy i odwzajemnił uśmiech, całując Sehuna szybko w usta.
Pani Oh poklepała syna
dość niedelikatnie po policzku i wyszła z sali razem z małym Junsu,
którego rodzice jeszcze przed wyjściem szybko pocałowali w rumiane
policzki. Sehun patrzył na dziecko, dopóki kobieta nie zniknęła za
drzwiami. W duchu przyznał, że nie wyobraża sobie, jak miałoby wyglądać
jego życie bez tego malucha.
-Nini, my z Chanyeolem
idziemy na salę. - Kyungsoo pocałował Jongina przelotnie w usta, ciągnąć
Yeola za sobą, mimo że Baekhyun nie chciał go wypuścić z objęć. - A po
weselu wyjaśnicie nam wszystko. Cała trójka. Mam nadzieję, że wyraziłem
się jasno?
Wszyscy, do których było
skierowane to pytanie, przytaknęli niezbyt entuzjastycznie. W pokoju w
końcu zostali jedynie państwo młodzi i ich świadkowie. Baekhyun przetarł
oczy chusteczką, marudząc, że zbyt szybko się wzrusza. Jongin natomiast
przestał dłubać sobie w nosie i przyciągnął się.
-To co? Lecimy z tym koksem, no nie? - Uśmiechnął się szeroko i popchnął młodą parę w stronę wyjścia z pokoju.
👬👬👬
-Są piękną parą, prawda?
- zapytał rozczulony Kyungsoo, patrząc na tańczące wolny taniec, świeżo
upieczone małżeństwo. W wielkim ogrodzie, w którym odbywało się wesele,
słychać było śmiech gości i delikatną muzykę, a w powietrzu roznosił
się zapach waniliowych świec zapachowych. Kyungsoo obrócił się, nie
doczekawszy się odpowiedzi że strony Jongina. Zobaczył, jak ten znowu je
tort, ignorując jakiekolwiek istnienie dookoła niego. - Jongin!
-Co? - W końcu spojrzał na bruneta, nie rozumiejąc, dlaczego ten na niego krzyczy.
-Czemu ty ciągle jesz? -
Kyungsoo spojrzał na niego z wyrzutem. - Mógłbyś mnie w końcu zaprosić
do tańca, a nie ciągle siedzisz przy stole i żresz.
-Mogę cię zaprosić do
tańca dziś w łóżku. - Kim wzruszył ramionami i jak gdyby nigdy nic,
wziął kolejny kawałek słodkości do ust.
-Burak. - warknął Kyu, którego blondyn już wyprowadzał z równowagi. - Znajdę kogoś innego do tańca.
Chciał wstać od stołu, jednak przeszkodził mu w tym stanowczy uchwyt mężczyzny, który w końcu wstał, porzucając swój posiłek.
-Nie pozwolę ci z nikim
tańczyć. - powiedział twardo Jongin i poprowadził swoją sówkę pod wielki
baldachim, pod którym tańczyli goście, głównie pary, jako że trwał
wolny utwór.
Kyungsoo uśmiechnął się lekko. Takie odruchy Jongina sprawiały, że ten nieprzerwanie cały czas mógł wierzyć w jego miłość.
-Zobacz, jak wszystko się ułożyło. Już od liceum.
-Co masz na myśli? -
zapytał Jongin, patrząc niższemu w oczy. Obejmował ukochanego w pasie i
delikatnie ruszał się w rytmie melodii.
-Baekhyun i Chanyeol...
Lu i Sehun... My... - szepnął D.O, opierając głowę na ramieniu
ukochanego. Przypatrywał się tańczącym parom przyjaciół. Lu i Hun
tańczyli, trzymając w swoich objęciach synka, którego śmiech było co
chwilę słychać pośród muzyki. - Wszyscy wytrwaliśmy razem... Luhan i
Sehun nawet mają dziecko... Mam wrażenie, że Junsu bardzo ich do siebie
zbliża. We trójkę są tacy śliczni...
Jongin znalazł się w
takim położeniu, że i on mógł na nich spojrzeć. Uśmiechnął się lekko i
chwycił twarz D.O w swoje dłonie, aby następnie go czule pocałować.
-Jest idealnie, prawda?
Ale jeśli chcesz, możemy jakoś znaleźć sobie dziecko. - Uśmiechnął się
szeroko, a D.O westchnął na jego słowa, dając mu pstryczka w czoło.
-Oszalałeś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz